Wakacje 2003

Jak dobrze przeżyć wakacje?
ks. Jarosław Grabarek

Niedziela w życiu rodziny
Andrzej Krzysztof Ładużyński

Uwaga, sekty!
Mariusz Kłak

Religijne wędrówki po Dolnym Śląsku
Anna Dadun-Sęk

Wielki patriota i wybitny hierarcha
ks. Józef Swastek

75-lecie obecności we Wrocławiu Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej
O. Józef Kowalik OMI

Wrocławska świątynia garnizonowa bazyliką
Piotr Sutowicz

Pielgrzymkowe śpiewanie
Marek Perzyński

Nie trwonić życia
Izabella Zamojska

Dziewięć pierwszych miesięcy życia dziecka
opracowała dr nauk med. Józefa Deszczowa




Strona główna

Archiwum

Religijne wędrówki po Dolnym Śląsku
Anna Dadun-Sęk


Turystyka religijna - pielgrzymowanie zawiera w sobie wiele elementów prowadzących do rozwoju osobowości człowieka, do jego duchowego ubogacenia. Przebywanie na łonie natury i podziwianie jej wspaniałego bogactwa uświadamia w szczególny sposób człowiekowi wędrującemu, że wszystko, co nas otacza jest dziełem Wszechmogącego Boga. Modlitwa pośród gór i lasów, pól i jezior sprawia, że człowiek czuje się bliżej Boga. To budzi zafascynowanie, wielki podziw i radość, ale jednocześnie uświadamia, że stanowimy zaledwie maleńką drobinkę w dziele stworzenia. Takie stwierdzenie musi prowadzić do spojrzenia w swoje wnętrze, do wyciszenia, a przede wszystkim do głębokiej pokory. Religijne wędrowanie umożliwia ponadto poznawanie wspaniałych dzieł ludzkich umysłów i rąk, które wznoszone na chwałę Bożą wyrażają często ogromną wiarę ich twórców i tęsknotę za Bogiem. Tak pojęte pielgrzymowanie winno łączyć w sobie cel, jakim jest dotarcie do określonego sanktuarium z podjęciem odpowiedniej intencji ofiarowanej Bogu jako prośbę pomocy w rozwiązywaniu trudnych spraw życiowych lub jako dziękczynienie za otrzymane łaski.

Agatobiotyka, z greckiego "agathos" - dobro i "bios" - życie, to umiejętność dobrego spędzania życia. Dlatego też chyba Biuro Pielgrzymkowo-Turystyczne Caritas Archidiecezji Wrocławskiej "Agathos" i Referat Wczasowo-Turys-tyczny Kurii Metropolitalnej Wrocławskiej podjęły w roku ubiegłym wspaniałą inicjatywę właśnie takiego dobrego spędzania wolnego czasu poprzez przybliżenie mieszkańcom Wrocławia miejsc związanych z kultem religijnym, głównie o charakterze maryjnym na Dolnym Śląsku, Począwszy od marca do listopada zorganizowano dwanaście jednodniowych wyjazdów autokarowych do określonych miejscowości w różnych regionach naszej archidiecezji. Centralnym punktem dnia była Msza Święta celebrowana w jednym z sanktuariów - prawie zawsze przez "naszego" kapłana, ks. Darka, który z właściwym sobie urokiem i spokojem a jednocześnie z ogromną wiedzą prowadził nas po dolnośląskich szlakach. Pierwsza wyprawa zgromadziła zaledwie garstkę chętnych, ludzi zupełnie przypadkowych, nie znających się, nie bardzo wiedzących, co ich czeka. Kolejne wyprawy zapewniły wkrótce w autokarze pełny komplet uczestników

W czasie naszych wyjazdów mieliśmy możność poznawać historię świątyń, często o dużej wartości zabytkowej (m.in. Krzeszów, Trzebnica, Bardo Śląskie), jak również małych wiejskich kościółków, ich koleje losu na przestrzeni wieków, cudowne wydarzenia z nimi związane. Te wiadomości przekazywali nam często gospodarze obiektów sakralnych - księża, osoby zakonne, świeckie. Z ich wypowiedzi przebijało niezwykłe zaangażowanie w sprawy swojego kościoła, swojej parafii i dawało im niecodzienną okazję do podkreślenia dużego udziału wiernych w jej życiu. Tak było m.in. w kościele MB Różańcowej w Nowolesiu k. Henrykowa, w parafii MB Częstochowskiej w Świętej Katarzynie, w kościele Podwyższenia Krzyża w Brzegu. Niezapomniane wrażenie pozostawiło nawiedzenie kościoła pw. Wniebowzięcia NMP w Ligocie Książęcej, Niewielki wiejski kościół prawie w całości został wyposażony elementami z kościoła w Otyni k. Kołomyi, miejscowości znajdującej się obecnie poza granicami Polski, na Ukrainie. Tamtejsi parafianie po zakończeniu wojny zmuszeni byli do opuszczenia rodzinnych stron. Wyjeżdżając na obecne tereny zachodniej Polski zabrali ze sobą to, co było dla nich najcenniejsze - wiarę i to, co ułatwia jej przeżywanie a więc wyposażenie ze swego pozostawionego kościoła. Przywieźli ze sobą ołtarze, ambonę, organy i inne drobne elementy kultu. Wprost nieprawdopodobny wydaje się sposób, w jaki ci ludzie potrafili przewieźć przez niełatwą wtedy granicę te cenne akcesoria, niejednokrotnie z narażeniem własnego życia! Chcieli jednak mieć ze sobą cząstkę rodzinnych stron, do których nigdy już nie mieli powrócić. Żyją jeszcze osoby, które dokładnie pamiętają tamte dni, co sprawia, że pamięć o dawnych czasach i tradycji nie zaginie. Wszystko to bowiem jest głęboko zakorzenione w ludzkich sercach, pieczołowicie pielęgnowane i gorąco omodlone. Podobnie w wielu innych świątyniach Dolnego Śląska znajdują się cudowne obrazy lub figury przywiezione przed laty z Kresów Wschodnich m.in. w Łozinie, Oławie, Polanicy Zdroju. Wspomniane fakty były dla wielu z nas zupełnie nieznane. Stanowią więc dodatkowy element poznawczy, płynący z religijnych wędrówek, element połączony z pierwiastkiem patriotycznym.

Wzruszającym przeżyciem dla uczest-ników była sierpniowa wyprawa w Kot-linę Kłodzką, która zakończyła się późnym wieczorem apelem u stóp Matki Bożej Królowej Rodzin w "Dolnośląskiej Jerozolimie" - Wambierzycach. Pod letnim rozgwieżdżonym niebem przy rzęsiście oświetlonej bazylice niosły się nasze intencje modlitewne, przeplatane śpiewem, do tronu Tej, która króluje u boku swego Syna Jezusa Chrystusa. - Udział w Eucharystii to nie jedyna forma modlitewnego przeżywania naszych wypraw. Zwiedzaliśmy zamki (Brzeg, Lubiąż), urocze kapliczki, robiliśmy spacery po parkach wielu uzdrowisk połączone z degustacją wód mineralnych, wędrowaliśmy po polnych drogach i pagórkach. Zawsze towarzyszyła nam pieśń, rozważania tajemnic różańcowych, Koronka do Miłosierdzia Bożego, Nadzwyczaj miło wspominamy parny, lipcowy, chylący się ku wieczorowi dzień, gdy schodziliśmy z Góry Wszystkich Świętych od Matki Bożej Bolesnej. Z kościelnej wieżyczki popłynęła melodia pięknej pieśni "Zapada zmrok, już wszystkie światła gasną...", która niosła się daleko po noworudzkich wzgórzach. - Piękno Kotliny Kłodzkiej mogliśmy podziwiać również idąc polną drogą do uroczej kapliczki z cudownym źródełkiem w Zielonej Dolinie k. Kudowy. Modlitwa Anioł Pański odmawiana tam przy wtórze szumu sosnowego lasu przeniosła nas i na Watykańskie Wzgórze w jednoczącej modlitwie z Ojcem Świętym.

Barwy jesieni stanowiły oprawę naszej modlitwy w kamiennym kościółku pw. Czternastu Wspomożycieli w Lesie Bukowym k. Trzebnicy. - O wrażeniach z każdej wyprawy można mówić i pisać bardzo dużo i ciepło, była ich bowiem wielka rozmaitość. Nikt z nas podróżujących indywidualnie nie dotrze do tylu ciekawych zakątków i nie zdoła poznać ich historii, wartości, tajemnic, W miarę upływu czasu podczas naszego wędrowania z ludzi początkowo obcych sobie stawaliśmy się wspólnotą modlitewną, którą łączyły te same cele; modlitwa i poznawanie. Na ostatnim pożegnalnym spotkaniu pod opieką Matki Bożej Dobrej Rady w Sulistrowiczkach, byliśmy już jedną rodziną. Po każdej wyprawie wracaliśmy zawsze bogatsi o wiedzę historyczną, krajoznawczą, o doznania estetyczne wynikające z bezpośredniego kontaktu z bo-gactwem przyrody i zabytkami, a przede wszystkim o przeżycia duchowe płynące zarówno z przeżywania Eucharystii i słów kierowanych do nas przez kapłanów, jak również z własnej cichej mod-litwy przed niejednym cudownym obrazem. Wracaliśmy do naszych domów z przekonaniem, że miniony dzień dobrze wpisał się w nasze życie. Mimo że średnia wieku uczestników była dość wysoka, nikt nie czuł się zagubiony czy zmęczony. Jest w tym również z pewnością zasługa Ani, dziewczyny z gitarą, która potrafiła poderwać nas do śpiewu, niekiedy w młodzieżowych rytmach. Wszyscy z nadzieją oczekujemy na kolejne spotkania w roku bieżącym, byśmy mogli nadal w swoich wędrówkach poznawać i wielbić dzieła Boże.