Lipiec/Sierpień 2002
Ku naszemu spotkaniu z Janem Pawłem II bp Jan Tyrawa Sanktuarium w Łagiewnikach ks. Piotr Balewicz Ile forsy ma Kościół? ks. Jarosław Grabarek Pięć lat temu we Wrocławiu - Powódź mnie nie dotknęła (fragmenty dziennika) Jan Jóźków Jak Kościół chciał pomóc polskim rolnikom? Sławomir Siwek Dlaczego reklama kłamie? Tomasz Bojanowski Przyjaźń, wiara i poświęcenie Adam Ryszard Prokop Parafia, która wiele wycierpiała Marek Perzyński Kilka refleksji o istocie samorządu Piotr Sutowicz Kościół w epoce mediów Ks. Antoni Młotek Strona główna Archiwum |
Jak Kościół chciał pomóc polskim rolnikom? W tym roku mija dwudziesta rocznica od czasu, kiedy Episkopat Polski i Niemiecka Konferencja Biskupów wysunęły w 1982 roku projekt uruchomienia wielkiego planu pomocy polskim rolnikom. Miała powstać Fundacja Rolnicza gromadząca w krajach Europy Zachodniej, USA, Kanadzie, Australii i nawet Japonii środki, za które do Polski miały zostać sprowadzone maszyny i urządzenia pomagające w rozwoju prywatnym gospodarstwom. Była szansa, by uzyskać na ten projekt nawet 2,5 mld dolarów - sumę na ówczesne czasy ogromną. To był okres niezmiernie dla Polski ważny. Tuż po wprowadzeniu stanu wojennego, gdy naród stracił nadzieję i panował ogólny marazm. Władze rozbiły "Solidarność" zarówno robotniczą jak i chłopską. Jej działacze znaleźli się w więzieniach. Półki sklepowe były puste - kryzys gospodarczy sprawił, że władze wprowadziły kartki na żywność, na które i tak niewiele można było kupić. I w tym to czasie Kościół wysuwa propozycję, która ożywiła nadzieję. Stała się ona głośna i dyskutowana. Setki ludzi na terenie całej Polski społecznie zaczęło pomagać w przygotowaniach do uruchomienia Fundacji, W szarym czasie stanu wojennego, policji kontrolującej obywateli, cenzury - to było coś jak z innego świata, Pozwalało żyć. Po wymianie listów między Prymasem Polski Józefem Glempem i premierem gen. Wojciechem Jaruzelskim - powołane zostały zespoły negocjacyjne i przystąpiono do twardych rozmów. Stronie kościelnej przewodzili prof. Andrzej Stelmachowski (dzisiaj prezes Wspólnoty Polskiej) oraz pełnomocnik Episkopatu ks. Alojzy Orszulik (dzisiaj biskup ordynariusz w Łowiczu). Ks. bp Orszulik tak uzasadniał potrzebę wysunięcia tej propozycji: "Władze faworyzowały państwowe gospodarstwa rolne - PGR-y. Chłopi nie doznawali znikąd wsparcia. Rząd uniemożliwił po wojnie objęcie Polski tzw. planem Marshalla, który doprowadził do rozwoju gospodarczego, także rolnictwa, w Europie Zachodniej...". Eksperci Episkopatu Polski, we współpracy z ekspertami na Zachodzie, opracowali 10 szczegółowych programów dla Fundacji. Miała ona wyposażyć 700 punktów skupu mleka, 500 warsztatów hydraulicznych, 2000 warsztatów naprawy maszyn, 88 wulkanizacyjnych, 500 przetwórni owoców, i warzyw, 700 punktów usług polowych, 1500 budowlanych i 100 cegielni. Fundacja miała też pomóc fabryce traktorów w Ursusie na kwotę 200 mln marek i sprowadzić do Polski potrzebny, a brakujący sprzęt za 2 mld marek niemieckich. Negocjacje z władzami początkowo wskazywały, że mogą się zakończyć sukcesem. To w wyniku tych rozmów władze przyjęły ustawę o fundacjach, dzięki której po 1989 roku mogło się ich tyle zawiązać. Opracowano statut Fundacji, Konferencja Episkopatu Polski przyjęła akt erekcyjny. Prymas Polski powołał 9 czerwca 1984 r. Komitet Organizacyjny Fundacji Rolniczej, Ale oto nadchodzi noc z 18 na 19 października, zostaje porwany i zamordowany ks. Jerzy Popiełuszko. Stosunki Kościół-państwo wchodzą w nową fazę. Już widać, że władzom zależy tylko na jednym: doprowadzić do takich zapisów w statucie, aby Fundacja i jej pieniądze przeszły pod faktyczny zarząd władz. Chcą też zmian personalnych w składzie Komitetu. To oznacza podważanie niezależności Kościoła. Gdy okazuje się, że jest to granica dla biskupów nie do przekroczenia - władze szukają tylko pretekstu, aby przerzucić odpowiedzialność za fiasko inicjatywy na Kościół, Prymas Polski ubiega ten zamysł. 2 września 1986 r ostatecznie decyduje, aby zaprzestać bezcelowych już negocjacji. Potencjalnie olbrzymia pomoc dla polskiej wsi nie została zrealizowana. Rząd PRL zaryzykował, że w przyszłości rolnicy będą pytać "dlaczego"? Odpowiedź wydaje się prosta - komunizm był niereformowalny. Niszczył każdą niezależną inicjatywę. Nie zależało mu także na rozwoju i istnieniu prywatnych gospodarstw. W ostatnich latach istnienia sowieckiego imperium sprawa Fundacji Rolniczej dostarczyła na to ostatecznych dowodów. Tamten ustrój musiał upaść, bo był po prostu niewydolny. Jest w tej historii i wątek dolnośląski. 8 lutego 1986 r. Komitet Fundacji odbywa posiedzenie wyjazdowe w rezydencji ks. kard. Henryka Gulbinowicza we Wrocławiu - na jego zaproszenie. Dyskutowano co można zrobić, jeśli Fundacja nie powstanie? Jak uchronić od przepadku pieniądze, które udało się już zebrać, a darczyńcy będą skłonni je przeznaczyć na inne, ale związane z rolnictwem cele. Jako pierwszy - wszyscy doszli do zgodnego wniosku - wymieniono program "woda". Czyli pomoc w zakładaniu na wsiach wodociągów i kanalizacji. W ten sposób powstał zalążek innej fundacji, którą udało się zarejestrować i która działa do dzisiaj - Kościelnej Fundacji Wspomagającej Zaopatrzenie Wsi w Wodę. Pomogła ona w doprowadzaniu wody do 250 tys. gospodarstw. Ile więcej dla wsi mógłby zrobić Kościół, gdyby władze komunistyczne nie zablokowały dużej Fundacji Rolniczej? W czasie tego spotkania zarówno kard. Gulbinowicz jak i biskupi pomocniczy; Tadeusz Rybak, Adam Dyczkowski i Józef Pazdur nie omieszkali też zadbać o archidiecezję wrocławską. Bardzo interesowali się, czy działania Fundacji mogą aktywizować gospodarczo wyludniające się tereny górskie... Historia Fundacji Rolniczej - mimo jej fiaska - nie przyniosła klęski Kościołowi. Wręcz przeciwnie. Udowodniła, że nawet w mało sprzyjających warunkach do zadań Kościoła należy również, zgodnie z nauczaniem społecznym, inspirowanie świeckich do sensownej pracy, także gospodarczej. Klęskę poniosła ideologia komunizmu. Mówi się nawet, że Fundacja rolnicza spowodowała jego ostatnią kompromitację. Tuż przed końcem. |