Grudzień 2011 Ksiądz profesor Piotr Nitecki, redaktor naczelny „Nowego Życia” nie żyje Redakcja „Nowego Życia” Kościół naszym domem – diecezja rodziną Ks. abp Marian Gołębiewski Jan Paweł II wobec wprowadzenia stanu wojennego w Polsce Ks. Piotr Nitecki Puste miejsce przy stole Anna Żarowska Niezwykła noc w osiedlowym Betlejem Alicja Gębarowska Na Księdza Biskupa można liczyć. Homilia w Katedrze Wrocławskiej, 16 XI 2011 Ks. kard. Henryk Gulbinowicz Ojciec Biskup Józef Pazdur – serdecznie dobry człowiek Ks. Ryszard Staszak Wyżyć się? Adam T. Witczak Zapomniany klasztor Panien Kanoniczek na wrocławskim Piasku Anna Sutowicz Wspólnota ze Skalic Barbara Rak Mistrz i jego uczniowie Anna Sutowicz Znajdź swoje miejsce (w) Kościele Marcin Sternal Prezent dla babci Elżbieta Nowak Czy Jezus policzkował Józefa? Sławomir Zatwardnicki Laur Akademicki dla Benedykta XVI Strona główna Archiwum |
Puste miejsce przy stole
Święta Bożego Narodzenia są niezwykłe. Nie chodzi tylko o bogatą oprawę, porę roku, która nastraja wyjątkowo melancholijnie, czy miły zwyczaj obdarowywania się upominkami; chyba również nie dlatego, że zawiera się w nich obietnica, wielka Boża obietnica, zmartwychwstania i życia wiecznego (w końcu, paradoksalnie, niewierzący też obchodzą Boże Narodzenie), myślę, że wielu z nas lubi te kilka grudniowych dni z bardzo prostego powodu – chociaż przez chwilę nie czują się samotni. Na co dzień nie zawsze się o nich pamięta, rzadko myśli, a przecież bezdomność, ubóstwo, poczucie wyobcowania nie są problemami jednodniowymi… Przed Świętami Bożego Narodzenia otwierają się serca wielu ludzi, a wraz z nimi i portfele. Dajemy innym, gdyż czujemy, że tak właśnie trzeba. Może to też nasz sposób na zabicie wyrzutów sumienia. W końcu nie każdy biedny „zapracował” na swój los pijaństwem czy nicnierobieniem. Czasem tak się po prostu tragicznie życie układa… Te parę złotych wrzucone do puszki Caritasu czy przeróżnych innych fundacji i organizacji, może faktycznie dużo zdziałać. Być może uratujemy jakiejś niezamożnej rodzinie święta albo podarujemy komuś talerz ciepłej strawy, gdy na dworze szaleje wiatr i śnieżna zawierucha. Ale niekiedy, Oni, ci bezdomni, samotni, pokrzywdzeni przez los, oczekuję czegoś zupełnie innego od nas – czasu poświęconego specjalnie dla nich. Mamy w naszej pięknej polskiej tradycji, zwyczaj zostawiania przy wigilijnym stole jednego pustego miejsca, w razie gdyby w tę wyjątkową noc, ktoś zapukał do naszych drzwi. Ale powiedzmy to sobie szczerze, kto z nas tak naprawdę wpuściłby obcą osobę pod swój dach… Nie chodzi o skrajności, nie o to, żeby zapraszać na kolację wigilijną kilkunastu przypadkowych ludzi z ulicy (chociaż, gdy kogoś stać na taki gest, to czemu nie), raczej o zwykłą ludzką życzliwość wobec tych, którym w życiu, być może, zabrakło kogoś serdecznego na co dzień. Żyjemy przecież wśród ludzi, w konkretnym środowisku i tu na pewno znajdzie się taki ktoś, o którym już prawie nikt nie pamięta; ktoś, kto jest zupełnie sam. Może parę kroków od naszego miejsca zamieszkania jest dom spokojnej starości albo dziecka; a może to nieco zdziwaczała sąsiadka albo ciotka w kapeluszu sprzed półwiecza, która potrzebuje chwili rozmowy i zainteresowania. Nieważne kim jest ta osoba i czym się zajmuje, ważne, żeby poczuła, że nie jest zbędna światu i że ktoś na nią czeka. Choćby tylko w ten jeden wieczór… Czy to nie będzie prawdziwie chrześcijański odruch serca? Ludzie cierpią w dzisiejszym świecie z wielu powodów, ale wydaje się, że plagą ostatnich lat jest właśnie poczucie samotności. Tak mało dajemy siebie innym, a przecież nic tak nie buduje prawdziwej więzi, jak wspólnie spędzone chwile. Czas, to o niego się wszystko rozbija. Ciągle go nam mało, wiecznie się kurczy i rozdrabnia. Pamiętajmy jednak, że nic cenniejszego nie możemy dać innej osobie, jak właśnie nasz czas… Nigdy nie wiemy, jak ułoży się nam życie. Być może doczekamy pięknej starości, otoczeni wianuszkiem wnuków i prawnuków, ale możemy też zupełnie samotnie oglądać świat zza szyby naszego mieszkania… Teraz nie myślimy o tym, co przyniesie nam to ciągle odsuwane „kiedyś”. Pamiętajmy jednak, że nadejdzie ten moment, w którym będziemy trochę bardziej zależni od życzliwości innych. Wtedy może zrozumiemy, co czują osoby, o których już prawie nikt nie myśli… Grudniowe święta wielu napełniają prawdziwym smutkiem, poczuciem beznadziei i bezsensu. Są to przecież jedne z najbardziej rodzinnych świąt w ciągu całego roku, a gdy ktoś cierpi z powodu samotności, chyba nic dziwnego, że dotkliwie odczuwa nastrój wszechogarniającej wesołości i rozrzewnienia. Może zatem zaprośmy do naszego domu na wieczór wigilijny kogoś, kto bardzo chciałby chociaż te kilka godzin pobyć z innymi i poczuć, co to znaczy ciepły, serdeczny uścisk dłoni. |