Grudzień 2006

Oto Pan Bóg przyjdzie...
Mateusz Godek

Dolnośląska Wigilia
Artur Adamski

Kościół wrocławski w stanie wojennym
Stanisław A. Bogaczewicz

Byłem tylko duszpasterzem
Z o. Ludwikiem Wiśniewskim OP rozmawia Krzysztof Kunert

"Przypatrzmy się powołaniu naszemu"
Abp Damian Zimoń

"Pójdźcie za mną, a uczynię was rybakami ludzi"
Abp Sławoj Leszek Głódź

Dać nadzieję rodzinom i młodzieży
Ks. Bartosz Barczyszyn

Aby zrzucili kajdany grzechu
Bożena Rojek

O jedność wspólnot
Marek Perzyński

Święto Patronalne Eucharystycznego Ruchu Młodych
Siostry Urszulanki SJK

Nigdy nie jest za późno, żeby zmienić swoje życie
Łucja Dobrowolska

Laur Radiowy
Magdalena Lewndowska




Strona główna

Archiwum

Dać nadzieję rodzinom i młodzieży
Ks. Bartosz Barczyszyn



Jedna z dużych firm kosmetycznych zleciła w 2003 r. wykona-nie w Polsce szerokich badań socjologicznych. Obejmowały ono 1400 osób powyżej 15 roku życia (mężczyzn i kobiet). Dzięki temu sondażowi badacze jakości rynku dowiedzieli się, między innymi, że w Polsce większość mężczyzn nie potrafi odczytać oczekiwań swoich towarzyszek życia. Innym wynikiem tego badania była kwestia nieumiejętności porozumienia się kobiety i mężczyzny żyjących w związkach. To jest tylko wierzchołek góry lodowej, gdy mówimy o kryzysie rodziny, ojcostwa i macierzyństwa.

Wskazuje się różnorakie przyczyny problemów wewnątrzrodzinnych. Trudno też jednoznacznie powiedzieć, co jest powodem takiego stanu rzeczy. Wielu badaczy tematu widzi początek problemów w wielkim przełomie historii, jaki dokonał się przez rewolucję przemysłową końca XIX w. Już wtedy zwyciężał pomysł na związek partnerski, który zastąpi dotychczasowy związek – "spółkę" osób o wyspecjalizowanych funkcjach. Inni zmianę postrzegają w sukcesach działania ruchów kobiecych. Gdzie indziej jako argument podawana jest kwestia ingerencji struktur państwowych w instytucje rodziny. Kwestie dotyczące instytucji rodziny są badane przez wielu naukowców. Jednak popatrzmy na pewne konsekwencje samego kryzysu, symptomy, które można zauważyć dosłownie wszędzie. Dzięki ich znajomości możemy zastanowić się nad tym, co uczynić na "własnym podwórku". Wiadomo, że nie można tylko widzieć i oceniać. Trzeba działać, dążąc do dobra.

W pierwszą niedzielę po Bożym Narodzeniu przeżywamy tak zwaną Niedzielę Świętej Rodziny. Świąteczna oktawa przynosi nam także wspomnienie liturgiczne Świętych Młodzianków, których historię męczeństwa zna każdy chrześcijanin. Nowy Rok rozpoczynamy z kolei Uroczystością Świętej Bożej Rodzicielki Maryi. Temat rodziny jest dla nas jakby tłem Uroczystości Narodzenia Pańskiego. Dla chrześcijanina – temat bardzo ważny, zawsze aktualny, szczególnie wtedy, gdy chcemy patrzeć z nadzieją w przyszłość Świata i Kościoła.

Zwróćmy szczególną uwagę na naszą młodzież, dzieci. Otóż skoro w dobrym tonie jest narzekać, (jest to chyba jedna z cech narodowych Polaków), to wypada także narzekać na nowe pokolenia. Oczywiście, narzeka się na wszystko, co jest związane z dziećmi i młodzieżą. Kiepskie szkoły, słaba reforma, nieudolni nauczyciele itd. Narzeka się, ale czy zastanawia się potencjalny Kowalski nad tym, co uczynić, aby cokolwiek zmieniło się na lepsze?

Nim przejdziemy do propozycji spójrzmy na rzeczywistość, na różnorakie problemy młodzieży. Spotkałem się nie tak dawno z pewnym zjawiskiem, występującym w kulturze masowej. Powiedzmy, że zbiera się pewna grupa młodych ludzi. Normalna rzecz – każdy człowiek potrzebuje znajomych, kolegów, przyjaciół. Na tym polega przecież młodość. Do tego dochodzi jednak pewien problem. Otóż grupa ta ma pewne nie spotykane na co dzień hobby. Polega ono na wymyślaniu przeróżnych form, nazwijmy to delikatnie, samookaleczania się. Czy to będzie siadanie na pinezki, czy to ma być zabawa ze zwłokami zdechłego zwierzęcia. Może to być też jazda na rowerze po pomoście prosto do wody albo skok z wysokości na żywopłot czy też kładzenie się na nastawione do pracy łapki na myszy (oczywiście w karnawałowym stroju znanej i popularnej wśród dzieci myszki). Nie brakuje młodym ludziom pomysłów, gdy chodzi o sposoby zadawania sobie bólu. Co ciekawe, takiego swoistego smaczku dodaje wszystkiemu chęć uwiecznienia wszystkich "żartów" na filmie wideo lub na fotografii. Na jednym z zagranicznych, telewizyjnych kanałów muzycznych powstał specjalny program dokumentalny, ukazujący przygody tak specyficznej grupy (określa się je jako jackass). Stało się to modne w niektórych kręgach polskiej młodzieży. Obecnie nie ma problemu zdobyć kamerę wideo, nagrać dobrej jakości materiał i opublikować go na przykład w Internecie. Nie tak dawno pośród moich byłych uczniów krążył podobny film, nagrany przez grupę młodzieży, a wśród młodych aktorów znalazł się maturzysta, który przychodził na lekcje religii, prowadzone przeze mnie dla jego klasy.

Co ciekawe, młodzi ludzie uwieczniają nie tylko swoje pomysły na smookaleczanie się. Przerażające jest to, że uwiecznia się także na filmach wideo bójki pseudokibiców, sceny pobicia słabszych od siebie kolegów. Nagrywa się także sceny ośmieszania nauczyciela na lekcji (słynny toruński przypadek, i nie tylko). Młodzi ludzie uwieczniają na swoich telefonach komórkowych także stosunki seksualne lub próby molestowania seksualnego swoich rówieśników. Co więcej nagrania te publikują w internecie, ku uciesze wielu amatorów pornografii dziecięcej.

Oprócz tego nie brakuje innych sposobów na to, aby dokonać ze swoim ciałem czegoś dziwnego. Modne stały się tatuaże, do tego dochodzi pearcing, czyli kolczykowanie ciała w przeróżnych miejscach. Niekiedy także młodzi ludzie znaczą swoje ciała tak zwanymi sznytami, czyli głębokimi zacięciami, które pozostawiają blizny, często do końca życia.

Ciekawym miejscem wyrażenia swoich poglądów i przemyśleń są dla młodych internetowe pamiętniki. Tak zwane blogi to po prostu strony internetowe, które młody człowiek na bieżąco uzupełnia, jednocześnie dając czytelnikowi prawo do skomentowania jego własnych życiowych przemyśleń. Różne są treści takich blogów – pamiętników. Najczęściej młodzi piszą o swoich problemach, dzielą się nawet z internautami swoją ogólną niechęcią do życia, pragnieniem unicestwienia siebie. Rozpisują się na temat samobójstw, szukają często pomocy, tego, by ktoś do nich napisał list, ktoś ich zauważył.

Dochodzimy tu do sedna problemu. Otóż młodzi ludzie, dla których nikt nie ma czasu (rodzice, nauczyciele, katecheci itd.), próbują na różne sposoby zwrócić na siebie uwagę. Mogą posunąć się nawet do ostateczności, jaką jest próba czy nawet bolesne w skutkach samobójstwo, nie mówiąc już o samookaleczaniu się i innych formach zwrócenia na siebie uwagi. Czy więc nie jest tak, że wszelkie wyżej opisane mody, zabawy, ucieczki młodych w świat wirtualny, nie są podświadomym wołaniem o zauważenie, o poświęcenie ich problemom czasu, o akceptację i przede wszystkim o miłość?

Różne poglądy ma na ten temat psychologia. Jedna z teorii osobowości, stworzona przez E. Berne'go, mówi między innymi o tym, że szczególnie młody człowiek ma w sobie swoisty "głód". Przejawia się on między innymi tym, że każdy potrzebuje zauważenia i wsparcia w rozwoju osobowościowym. Oprócz tego człowiek musi mieć dobrze zorganizowany czas, a dodatkowo pewną wizję przyszłości, projekt życia. Jeżeli zabraknie wizji przyszłości w rozwoju człowieka młodego i wsparcia ze strony dorosłych, tego zauważenia młodego człowieka z jego życiowymi problemami, to "głód" miłości i akceptacji spowoduje rozpoczęcie tak zwanych gier. A to wszystko dla uzyskania korzyści psychologicznych. Dla zdobycia miłości młody człowiek jest w stanie zrobić sobie nawet krzywdę. Stąd te wszystkie negatywne zabawy, dziwne hobby, ekstrawaganckie mody – mają one za zadanie zaspokoić wszelki głód miłości, zwrócić na siebie uwagę, otrzymać choć troszeczkę wiary w siebie, sens i cel życia. Kochać i być kochanym – to jest przede wszystkim główne, najbardziej intymne, a jednocześnie dające najwięcej sił życiowych zadanie i potrzeba człowieka.

Taką ocenę przedstawia nam analiza transakcyjna, jedna z teorii osobowości. Nie trzeba jednak być psychologiem, by szukać pewnych możliwości zmiany negatywnych skutków przemian społecznych. Wiadomo, że dla chrześcijan głównym zadaniem będzie głoszenie Dobrej Nowiny w każdym czasie i w każdym środowisku. Od tego wychodzimy. Sami musimy być uporządkowani, to znaczy w stu procentach realizować przykazanie miłości. Bez tego nie ma nawet co zaczynać działania w świecie. Następnie można korzystać z wielkich narzędzi, jakie daje nam Kościół. Mamy duszpasterstwo rodzin, które może poszukiwać wielu różnych form działania, wychodzącego nie tylko do narzeczonych (katechezy przedmałżeńskie), ale także prowadząca wiele inicjatyw wspomagających małżonków, a później rodziców. Następnie katecheza szkolna, która nie jest łatwym chlebem, kojarzona z problemami, ciągle traktowana po macoszemu przez środowiska szkolne. Utożsamia się ją ze zwykłymi przedmiotami, zapominając o jej nadprzyrodzoności i możliwościach dokonania wielkiego dobra wśród młodych ludzi.

Swoisty kryzys przechodzi w wielu parafiach duszpasterstwo młodzieży. Wielu narzeka na słabość wypróbowanych od zawsze metod. Tracą na skuteczności lub wręcz rozpadają się niegdyś prężne wspólnoty Ruchu Światło – Życie, a praca z młodzieżą przypomina orkę na ugorze. Samo jednak załamanie rąk na nic się nie zda, bo młodzież już nie przyjdzie do salki dla samego księdza-duszpasterza. Jest wiele atrakcyjniejszych propozycji "tego świata". Dlatego należy wciąż szukać nowych pomysłów, zaprzęgać do działania komputery, Internet i inne wynalazki. Angażować młodzież do dzieł, dzięki którym uwierzy, że są wartościowa, a będąc w Kościele nauczy się żyć. Ktoś może słusznie zapytać o fundusze. One się znajdą, tak jak dla opisywanej kiedyś na łamach "Nowego Życia" "siłowni" w parafii Świętego Jana w Oleśnicy. Takie i inne formy duszpasterstwa mogą zmieniać przyszłe pokolenia. Nie można tego ignorować!

Ileż dobrego można dokonać przez dobrą homilię, czy też dobre poprowadzenie katechezy przed chrztem dziecka dla rodziców i chrzestnych? Mamy tyle "narzędzi" do tego, by zmieniać to wszystko, co jest w stanie kryzysu. Dajmy się więc pokierować przez Ducha Świętego, wsłuchajmy się w Jego głos. Tylko współdziałając z Nim będziemy mogli przemieniać siebie i innych.