Grudzień 2004

Kościół potrzebuje Akcji Katolickiej
Papież Jan Paweł II

Czy zasłużyliśmy na te święta?
ks. Maciej Pociecha

Eucharystia źródłem i szczytem życia i misji Kościoła
List Episkopatu Polski na Rok Eucharystii

Kultura Eucharystii
ks. Bartosz Barczyszyn

Katecheza w siłowni
ks. Rafał Kowalski, ks. Maciej Małyga

Pytania o sekty
Agnieszka Lisiecka

W służbie Kościoła lwowskiego i wrocławskiego
Stanisław A. Bogaczewicz

Powojenna laicyzacja edukacji i wychowania
Wojciech Trębacz

W pułapce ideologii: Berlin 1945
Adam Ryszard Prokop

O obecności Chrystusa w liturgii
ks. Paweł Cembrowicz

Co z tą Polską?
ks. Rafał Kowalski

Telewizja, komputery i Internet a wychowanie
ks. Marek Dziewiecki

Szanuję prawa ulicy, dlatego żyję
Z s. Anną Bachłan rozmawia ks. Rafał Kowalski

Medialni terroryści
Bartłomiej Kazubski

Sam decyduj, na co idą Twoje podatki




Strona główna

Archiwum

Kultura Eucharystii
ks. Bartosz Barczyszyn



Każda epoka dziejów jest czymś swoistym. Owszem, mówimy, że historia lubi się powtarzać. Jednak wiadomo, że zawsze to co było, albo inaczej – to co się dzieje tu i teraz – jest jedyne. Jest to coś, co nigdy już nie wróci w takiej samej formie. Patrzymy na zewnątrz, podziwiamy piękno przyrody, jej cykliczność. Uświadamiamy sobie, że wraz z nią umieramy, odchodzimy. Jest coś jednak, co powoduje w nas nieśmiertelność, co ożywia, co powoduje, że stajemy się młodsi, albo przynajmniej dotykamy czegoś niesamowitego, nieśmiertelnego. Tym czymś jest Eucharystia, Sakrament ustanowiony przez Chrystusa, na Wieczną Pamiątkę Jego samego.

Spójrzmy na kondycję człowieka przełomu wieku. Jesteśmy konsumentami. Cały czas musimy coś kupować, powiększać własność, budować przyszłość na inwestycjach. Pragniemy, aby każda rzecz, każda chwila, wszystko to, co robimy, przynosiło nam korzyść. Aby nam się wszystko opłacało. Przypominamy dzieci z pewnej restauracji przeniesione na nasz grunt z obszaru Stanów Zjednoczonych. Kupując bułkę z kotletem i sałatą, czy też smażone ziemniaki z brązowo-słodko-gazowaną wodą chcemy mieć jeszcze prezent, kawałek plastiku wykonanego przez chińskiego robotnika czy więźnia. Wszystko musi nam się opłacać w naszej gonitwie za materialnością. Jak to się przekłada na tematykę Eucharystii? Otóż często młodzi ludzie zapytani o uczestnictwo we Mszy św. odpowiadają, że nie opłaca się chodzić do kościoła. Po co? To tylko zmarnowanie godziny. Tak człowiekowi współczesnemu taka uczta duchowa nie daje satysfakcji kolorowego baru i "szybkiego jedzenia", z dołączonym kawałkiem plastiku.

Jednak, gdy spokojnie spojrzymy na to co uczynił Jezus, jeśli choć przez chwilę zastanowimy się na wymową Mszy świętej, to odkryjemy głębię, źródło niewyczerpane. Znajdziemy skarb bezcenny, przewyższający wszystkie marności tego świata. Problem tkwi jednak w nas. Patrzymy na Mszę św. przez pryzmat naszego człowieczeństwa, różnorakich doświadczeń. Rozeznajemy na zasadzie skojarzeń, a nawet złych skojarzeń z dzieciństwa. Traktujemy jako nudny obowiązek "odstania", dziwnego teatru z jednym (przeważnie) aktorem. Nie rozumiejąc, nie widząc wymiaru użytecznego, buntujemy się przeciw takiemu traceniu czasu. A czas to pieniądz.

Jak to zmienić? Po pierwsze spróbować odłożyć na bok przykre wspomnienia, doświadczenia, uprzedzenia związane z Mszą świętą. Po drugie uświadomić sobie, że nie uda się ogarnąć tajemnicy Eucharystii rozumem. Po trzecie – prosić Chrystusa o wiarę i o inne łaski, które wprowadzą nas w Tajemnicę – Misterium. Oczywiście, nie chodzi o wyłączenie umysłu. Jezus ustanawiając ten Sakrament podczas ostatniej wieczerzy nie uświęcił czegoś "nie z tego świata". To był posiłek, uroczysty, bo paschalny, jednocześnie prosty i ludzki. Wziął po prostu chleb, rzecz powszednią, obecną w życiu człowieka od zawsze. Ukazał uczniom kubek – kielich z winem, napojeni powszechnie stosowanym w tamtej kulturze. Z tych materialnych, dotykalnych "owoców ziemi i pracy rąk ludzkich", ze zwykłego posiłku "rodzinnego" uczynił wieczny Sakrament, dał Siebie pod postacią chleba i wina. Co więcej, dał byśmy Nim się karmili, a czyniąc to upamiętniali Jego życie, nauczanie, śmierć i zmartwychwstanie.

Istota Mszy św., Ofiary Chrystusa i Kościoła – nie zmieniła się – choć, oczywiście, język i forma są aktualizowane z czasem, z przemianami cywilizacyjnymi. Dzisiaj jesteśmy świadkami szybkiego rozwoju techniki i nauki. Cały czas odbieramy różne bodźce i informacje. Szukamy wciąż nowości, trwa pogoń za czymś, co nas zajmie choć przez chwilę, co wywrze na nas wrażenie. Przypominamy dzieci, które nudzi szybko nowa zabawka. Chcemy ciągle czegoś nowego. I w takiej perspektywie stajemy dziś jako chrześcijanie wobec Misterium Ofiary Chrystusa, ciągle powtarzanej na wszystkich ołtarzach świata. Czy moje podejście do Mszy św. jest dojrzałe?

Mamy kolejny rok po Wielkim Jubileuszu – Jan Paweł II ogłasza Rok Eucharystii. To dla nas pewien znak, sygnał od Wielkiego Człowieka, przez którego działa Opatrzność. To Bóg mówi do współczesnego człowieka – konsumenta, że chce z nim być jako niezmienna, stała Tajemnica – Święty Chleb, który jest Ciałem Jezusa, jego Syna.

W swoim liście wysłanym do Kościoła na początek "Roku Eucharystii", Papież przypomina doniosłość tej Wielkiej Tajemnicy. Wskazuje między innymi na to, aby tworzyć w sobie i we własnych środowiskach "kulturę Eucharystii". Jeżeli wokół nas trwa wojna z życiem, "kultura śmierci" terroryzuje narody świata – to powrót do Eucharystii, która jest korzeniem chrześcijaństwa – jest lekarstwem na wszelkie zło i niepokój na świecie. Dlatego ciągle Jan Paweł II zwraca uwagą na wspólne, rodzinne, parafialne przeżywanie niedzielnej Mszy św. Właśnie wtedy możemy nasycić się Życiem, a jednocześnie budować w sobie pokój Chrystusa. Msza św. według Papieża jest "szkołą pokoju". Jeżeli w nas będzie pokój, wtedy łatwiej będzie nam budować pokój w środowiskach, w których żyjemy. Wiadomo, że taki proces może wprowadzić pokój w społeczeństwo, później w świat. Zauważmy jak ten Sakrament może jednoczyć rodziny, które uczestniczą w niedzielnej Mszy św. Jak może integrować małe i duże społeczności, łączyć różne wspólnoty, ludzi i grupy parafialne, czynić jedno z ludzi rożnych profesji, zawodów czy pochodzenia. W obliczu wydarzeń zachodzących w ostatnim czasie, widząc wszelkie zabiegi "ludzi życzliwych", aby podzielić wspólnotę Kościoła, należy szukać pojednania i jedności właśnie w Eucharystii.

Ojciec Święty pokazuje wierzącym, że Eucharystia, która nas jednoczy, może uzdolnić nas do dziękczynienia Bogu za wszystko, co związane jest z życiem. Człowiek, który żyje z Bogiem i potrafi mu dziękować, staje się dla Boga narzędziem pokoju, promotorem solidarności i jedności w grupach społecznych do których jesteśmy posłani. Co więcej, Msza św. ma nauczyć nas nienastawiania się na branie, czyli konsumpcję. Przyjmując Święte Ciało Chrystusa tak naprawdę uczymy się rozdawać siebie innym. Bo tak nas uczy Chrystus swoją ofiarą na krzyżu. Daje swoje życie Ojcu, aby dać je nam.

Owszem – nie jest łatwo dzielić się swoimi zasobami, które tak ciężko zdobywamy. Tak naprawdę jednak jesteśmy radośni, gdy czujemy się potrzebni. Więcej szczęścia jest w dawaniu aniżeli w braniu (Dz 20,35).