Grudzień 2000

U progu trzeciego tysiąclecia

Miłosierdzie nie tylko od święta

O zwyczajach Bożego Narodzenia

O koniach, które mówiły w Wigilię

Cuda w lipowym lesie

Niezwykły prezent

Wielkie serce

Czas radości i wdzięczności

Nie wiedzą?

Skarby z katedry

Geograficzne wigilie

W blasku wigilijnej świecy

Wystawa w kościele Św.Marcina

Wrocławskie pisma parafialne

Śladami Boga i człowieka

Więź wigilijna




Strona główna

Archiwum

Cuda w lipowym lesie
Wambierzycka legenda


Dawno, dawno temu w miejscu dzisiejszych Wambierzyc nie istniała jeszcze żadna ludzka osada. W zamian za to rósł tam stary lipowy las, a miejsce to wabiło wędrowców swymi urokliwymi zakątkami i atmosferą spokoju.

Pewnego razu przyjezdni zauważyli w lesie figurkę Matki Bożej zawieszoną na jednej z najstarszych lip. Mały Jezus znajdujący się na rękach Matki Bożej wyciąga rączkę po owoc trzymany przez Maryję. Od tego czasu lipowy las stał się coraz bardziej znany i częściej gości wędrowców. Przybywali tu pielgrzymi, by modlić się przed figurką. Legenda głosi, że przyprowadzono kiedyś do Maryi całkowicie ślepego starca. Człowiek ów modlił się do Najświętszej Maryi Panny. Gdy któregoś razu ludzie nie przyszli, by zabrać starca, ten ruszył w powrotną drogę do wioski sam. Biedny ślepiec potykał się i upadał, a kostur, który był jego jedyną pomocą, zdał się nic nie wart. Podłoże pełne było wystających korzeni i kamieni. Pełen rozpaczy starzec modlił się do Maryi. Gdy upadł kolejny raz, srogo uderzył się w głowę. Jakież było jego zdumienie, gdy okazało się, że odzyskał wzrok.

Wydarzenie to zapoczątkowało kult figurki. Zaczęli przybywać do niej również duchowni i aby ułatwić im obrzędy, ustawiono w wambierzyckim lesie kamienny ołtarz. Wyryto na nim datę 1218.

W pobliżu starej lipy pojawiły się z czasem sadyby.

- A czemuż to my mamy dach nad głową, a Najświętsza Panienka nie? - pytali ludzie i w 1261 roku postanowiono wybudować kaplicę.

Wieść podaje, że zmęczeni robotnicy pracujący przy budowie kaplicy posnęli. Ich zaskoczenie mieszało się z radością, gdy ujrzeli ukończoną pracę. Podobno dokonali tego aniołowie. Za sprawą figurki Maryi działo się coraz więcej cudów. Wambierzyce stały się ośrodkiem kalwaryjskim. Potok przepływający przez tę miejscowość nazwano Cedronem. W połowie XVIII wieku ponoć wydarzył się kolejny cud. Świątynia nie mogła pomieścić zgromadzonych wiernych. Gdy zapadł zmrok ci, którzy stali na zewnątrz zobaczyli dziwne światło nad bazyliką. Nie był to - jak im się najpierw wydawało - ogień. Tajemnicza jasność rozdzieliła się na dwie części. Jedna z nich uniosła się do nieba, a druga zniknęła w kościele.

Szymon Wojtasik