Listopad 2005

Adwent contra kalendarz
Adam Ryszard Prokop

Śmierć zwyciężona?
ks. Andrzej Dańczak

Eucharystia – Chleb żywy dla pokoju świata
Orędzie XI Zgromadzenia Zwyczajnego Synodu Biskupów

Przyszłość dzieje się dzisiaj
Kacper Radzki

Dzieło św. Zygmunta Gorazdowskiego na Dolnym Śląsku
s. M. Nulla

Zabijajcie bałwochwalców...
ks. Rafał Kowalski

Uroczystości pogrzebowe czaszek katyńskich
Tadeusz Krupiński

Chrześcijaństwo i kultura – pewien przykład
o. Norbert Frejek SJ

Pięć lat wspólnoty sanoczan we Wrocławiu
Jan Zacharski

Jak inwigilowano Kościół
Piotr Sutowicz

"Zawsze przychodzi świt"
Z ks. Pawłem Szerlowskim rozmawia Konrad Biernacki

Koncert Exultate Iubilate
Joanna Pietrasiewicz




Strona główna

Archiwum

Adwent contra kalendarz
Adam Ryszard Prokop



Patrzenie w przyszłość zawsze wiązało się z niewiadomą. Rozszyfrowanie tej niewiadomej fascynowało ludzkość od początków jej istnienia. Do dzisiaj znane są Tarot i horoskop, choć współcześni chiromanci, astrologowie i wróżbici mogą tylko wspominać poważanie, jakim cieszyła się wyrocznia w Delfach. W świecie pełnym techniki nie ma miejsca na niewiadome i nieznane. Zagadka przyszłości wystawiona została na pastwę garstki szarlatanów i ich łatwowiernych klientów. Czasem można tylko wyczuć tę starożytną fascynację w literaturze, kinematografii i malarstwie, gdzie nie brak futurystycznych wizji i bohaterów jasnowidzących. W realnym świecie pozostało patrzenie w kalendarz i ustalanie go w najdrobniejszych szczegółach, gdyż tylko to, co zostało zaplanowane i zrealizowane ma znaczenie.

Większość kalendarzy i terminarzy wciąż ma jeszcze zaznaczone Boże Narodzenie oraz okres przygotowania na nie, czyli cztery tygodnie Adwentu. Czas ten najczęściej poświęcony zostaje świątecznym zakupom i porządkom, szykowaniu prezentów, strojeniu choinki. Potem już tylko święta, święta i po świętach. I czy o to chodziło? W kraju, gdzie 85% ludności uczęszczało regularnie przez szereg lat na lekcje religii, należy się spodziewać odpowiedzi przeczącej. Chodzi o pasterkę, śpiewanie kolęd, łamanie się opłatkiem. A Adwent jest czasem na wewnętrzne oczekiwane i przygotowanie się; wyjaśniając, co kryje się pod tym enigmatycznym stwierdzeniem: pojednanie się z ludźmi i z Bogiem. Szkopuł w tym, że wiele, nawet bardzo pobożnych osób, nie wie dlaczego potrzeba na to aż czterech tygodni. I na co tu czekać, skoro wszyscy wiemy, że 24 grudnia jest Wigilia Narodzenia Pańskiego, pamiątka wydarzeń z Betlejem sprzed prawie dwóch tysięcy lat?

Kryzys adwentu jest kryzysem całej współczesnej kultury. Koncentrując się na przyszłości, którą da się okiełznać za pomocą kalendarza i profilaktyki, zapomina się o tej niewiadomej, niepoznanej. O niej się nie mówi, o niej się stara nie myśleć. I już się na nią nie czeka, nie wygląda się za nią z utęsknieniem. Fascynacja zmienia się powoli w lęk, wizjoner w marzyciela lub szarlatana, a co najsmutniejsze tak obumiera pełna ufności wiara, stając się pozbawioną ducha tradycją.

Filozofowie podzielili przyszłość na dwa rodzaje. Jedna z nich, to ta przyszłość, którą jest się w stanie zaplanować i urzeczywistnić. Przyszłość, którą można i należy wykorzystać. O niej zapominają marzyciele zatopieni we własnej iluzji, czekający na złoty deszcz lub gwiazdkę z nieba. Lecz jest także ta przyszłość niezbadana, nie dająca się przewidzieć. Przyszłość nie leżąca w ludzkich rękach i dlatego tak bardzo unikana w dzisiejszym świecie, wymykająca się racjonalnym badaniom i eksperymentom. Przyszłość, która przynosi zupełnie nowe. Naturalnie, jak wszystko, co obce, może budzić lęk. Cóż może się zdarzyć niezaplanowanego, poza wypadkiem, chorobą lub innym nieszczęściem? A jednak całe istnienie wyznaczane jest przez właśnie tę przyszłość: z jednej strony poczęcie, narodziny i rozwój życia ludzkiego przerasta możliwości kalendarza, z drugiej strony każda śmierć zadaje mu kłam.

Nic dziwnego, że strach zdominował wizję niezbadanej przyszłości, skoro śmierć jest najwyraźniejszym, dla wszystkich wspólnym i nieuniknionym zetknięciem się z nią, a większość, nawet chrześcijan, ma problem z wiarą w życie wieczne. A przecież to właśnie jest jeden z najpiękniejszych rysów wiary chrześcijańskiej: wiara w Boga, który jest Bogiem przyszłości, tej nieznanej. On, Pan nieba i ziemi jest Panem przyszłości. I decyzja zaufania mu własnego życia, nie tylko w teorii, pozwala się przekonać, jak często nowe i nieznane przekracza granice planowania, jak często ubogaca i rozwija. Z takim zaufaniem można też z podniesioną głową spojrzeć w oczy śmierci, gdyż nie ona jest sensem życia, lecz jej sensem jest Bóg.

Na pewno nie jest to łatwe zadanie, gdyż nikt nie lubi, gdy sytuacja wymyka się spod kontroli i plan nie zostaje wykonany. Z drugiej strony jest jednak zapowiedź Chrystusa, że kto prosi, ten zostanie wysłuchany. To nie znaczy, że stanie się dokładnie tak, jak zostało zaplanowane, ale stanie się dla proszącego najlepsze. To jest codzienny wymiar otwartości na nieznaną przyszłość, a także praktyczny wyraz zaufania i wiary, w Boga, który kocha człowieka, który stał się człowiekiem. Boże Narodzenie jest pamiątką wydarzenia, które było wyczekiwane przez wielu w Izraelu i istniało wiele wizji, jak będzie to wyglądać. Bóg poszedł swoją drogą, inną niż ludzkie wyobrażenia. Ale szedł i idzie nią z ludźmi. Chrześcijanie wierzą, że to, co zaczęło się w Betlejem nie kończy się w grobie, lecz w blasku Zmartwychwstania. Bóg pokonał śmierć. Bóg daje przyszłość, a to co zostało dane, jest także zadane...

Adwent to cztery tygodnie, kiedy trzeba nauczyć się patrzeć dalej i szerzej niż granice kalendarza. Uśmiech dla nieznajomego, przyjaciel przypadkiem spotkany i czułe spojrzenie dla kochanej osoby nie mają miejsca w kalendarzu i łatwo o nich zapomnieć i nie mieć już dla nich czasu. Najprościej wykreślić z życia przyjaźń, miłość, wiarę i nadzieję, gdyż ich nie można samemu planowo zrealizować. Adwent jest dany, by sobie przypomnieć, o wszystkim tym, czego nie da się zaplanować, na co trzeba czekać, co przyniesie przyszłość.