Listopad 2003

Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie
Natalia Telejko

Paderewski, Dmowski, Piłsudski - twórcy Niepodległości
Tomasz Serwatka

Relatywizm i radykalizm
Mieczysław Guzewicz

Wrocław się cieszy...
ks. Waldemar Irek

Kardynał Stanisław Nagy
ks. Andrzej Nowicki

Misyjne wspomnienie - migawka z Afryki
Bogusław Niewiadomski

Matka Celina Borzęcka - założycielka zmartwychwstanek
s. Maria Lucyna Mistecka CR

Qumran - 55 lat później
ks. Mariusz Rosik

Memento Mori
ks. Jarosław Grabarek

10 lat Katolickiego Radia Rodzina we Wrocławiu





Strona główna

Archiwum

Qumran - 55 lat później
ks. Mariusz Rosik


"Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewię-ciu na pustyni i nie idzie za zagubioną, aż ją znajdzie" (Łk 15,4). Tymi słowami Jezusa zaczynać by się mogła niezwykła opowieść o fascynujących odkryciach w pustynnych grotach skalnych, położonych zaledwie półtora kilometra od brzegów najbardziej zasolonego na świecie zbiornika wodnego, Morza Martwego. Kiedy dzień chylił się już ku zachodowi, Mohamed ed Dib, Beduin z plemienia Taamire, wyruszył na poszukiwanie owcy, która, oddaliwszy się od stada, zaginęła.

Beduini to koczownicze plemiona arabskie, które żyją jeszcze na pustynnych i górzystych terenach dawnej Palestyny. Zajmują się głównie wypasem owiec. Zadziwiające, że nawet kilkudziesięcioosobowa grupa Beduinów potrafi posługiwać się sobie tylko zrozumiałym językiem i pielęgnować właś-ciwe im zwyczaje. Żyjąc z dala od miast i większych osiedli, wieczorami zasiadają przy ognisku przed swoimi namiotami, by długo rozmawiać, śpiewać, ale także trzymać straż nocną przy swych stadach. Niekiedy okazuje się to konieczne, gdyż zdarzają się przypadki kradzieży owiec. Jeszcze niedawno izraelska prasa podawała informacje o wzajemnym wykradaniu stad wśród różnych plemion beduińskich. Niejeden pasterz postradał życie w obronie swych stad. A czasami zwyczajnie owca zabłąka się, oddalając się od stada. Wówczas pasterz wyrusza na poszukiwanie, jak wspomniany Mohamed ed Dib.

Długa wędrówka po spieczonej i niemal pozbawionej w tym rejonie roślinności ziemi nie przyniosła oczekiwanych rezultatów. Zmęczony całodziennym trudem, cierpiący żar lejący się z nieba nawet w godzinach popołudniowych, Mohamed przysiadł na chwilę, szukając odpoczynku. Z dali dobiegał go łagodny szept uderzających o brzeg morskich fal. Wypatrzywszy przed so-bą niewielki otwór w ska-listym podłożu, naturalnym ges-tem podniósł kilka kamieni, i - znużony długim marszem - postanowił zaznać trochę niewyszukanej rozrywki. Zaczął rzucać kamieniami, mierząc do wypatrzonej szczeliny. Kie-dy zamierzał wracać już do obozowiska, jego uszu dobiegło niezwykłe jak na pus-tynię wrażenie słuchowe. Mohamed był pewien, że wpadający w otwór kamień nie trafił na naturalne podłoże. Odgłos wydobywający się ze szczeliny przypominał uderzenie o gliniane naczynie. Nie było wątpliwości, że pasterz natrafił na zapomnianą od dawna grotę. Kiedy przy wieczornym ognisku przed beduińskim namiotem podzielił się swym odkryciem ze swoim kuzynem, obaj postanowili, że następnego dnia sprawdzą dokładnie tajemnicę miejsca. Następnego ranka z zapałem przeobrazili się w archeologów. Po dotarciu do groty, Beduini znaleźli w niej osiem kamiennych stągwi; w jednej z nich znajdowały się trzy tajemnicze manuskrypty. Zawiedzeni znaleziskiem, pokazali fragmenty zwojów swojemu wujowi. Ten, przypuszczając, że na jerozolimskim targu antykami znajdzie odpowiedniego nabywcę papirusowych fragmentów, udał się do swojego znajomego o nazwisku Kando, który zgodził się odkupić znaleziska. Kando zdecydował, że zapyta o opinię na temat zwo-jów monofizyckiego mnicha. Mar Atanazjusz okazał duże zainteresowanie tekstami. Arcybiskup Syryjskiego Kościoła Jakobickiego w Jerozolimie zakupił pierwszą grupę manuskryptów. Siedem lat później, gdy przebywał już w Ameryce, gdzie wyemigrował z powodu walk pomiędzy Żydami i Arabami, ogłosił w "The Wall Street Journal" sprzedaż manuskryptów. Ogłoszenie przeczytał Yigael Yadin, znakomity archeolog, który dzięki swojemu przyjacielowi sprowadził znów do Jerozolimy nabyte zwoje.

Tymczasem była wiosna 1947 roku. Łakomi choćby niewielkich zysków, Mohamed i jego kuzyn, udali się w okolice pierwszej groty, odkrywając następne. Na czarnym rynku w Jerozolimie pojawiły się nowe manuskrypty. Przez jakiś czas łowcom antyków udawało się skrzętnie unikać władz Uniwersytetu Hebrajskiego, Muzeum Archeologicznego Palestyny i dominikańskiej Szkoły Biblijnej i Archeologicznej. Nadszedł maj 1948 roku. ONZ ogłasza powstanie nowego państwa - Izraela. Palestyna nie godzi się na proklamację państwowości dla Żydów, którzy tłumnie napływają z Europy, Ameryki, Afryki i Azji. Przyspieszony bieg wydarzeń politycznych w niczym nie przeszkadza jednak rozprzestrzenianiu się wieści o tajemniczych odkryciach w okolicach Chirbet Qumran. Jeszcze w 1948 roku rozpoczyna się oficjalny program badawczy: dominikanie de Vaux i Herding organizują przeszukiwanie terenów, z których pochodzić miały zwoje. Odnajdują kilka grot, jednak pustych. Buszujący tu wcześniej, żądni zysków beduińscy poszukiwacze fortuny uprzedzili badaczy. Prasa powiadamia czytelników o odkryciu i jego niezwykłym znaczeniu. Chodzi w końcu o pierwsze księgi po hebrajsku, które powstawały w czasach Jezusa. Poszukiwania rozszerzają swój zasięg do tego stopnia, że w 1956 roku znano już jedenaście grot, w których znajdowały się manuskrypty. Grota, którą archeolodzy oznaczyli numerem 4, zawierała ich około czterystu. W 1967 roku pośrednik Beduinów oddał ostatnie zwoje władzom izraelskim za nieba-gatelną sumę odszkodowania, któ-rą wyznaczono na sto pięć tysięcy dolarów. Plemię Bedui-nów, do którego należał, wzbogaciło się w ten sposób za spra-wą... rzutu kamieniem.

Znalezione zwoje, które pokrywają okres od ekspansji hasmonejskiej (ok. 150-120 r. przed Chr.) do destrukcji wspólnoty przez Rzymian (ok. 70-72 r. po Chr.), a więc również okres życia Jezusa, stanowią niezastąpione źródło badań nad historią i przekonaniami religijnymi Żydów tamtego czasu. W przeważającej części są to fragmenty ksiąg biblijnych Starego Testamentu, ale oprócz Biblii wiele zwojów to dokumenty wspólnoty monastycznej, która zamieszkiwała Qumran oraz pisma uznane później za apokryficzne. Te ostatnie dotyczą głównie czasów ostatecznych.

Pomimo nielicznych już dziś sprzeciwów, identyfikacja tzw. esseńczyków (znanych między innymi z pism żydowskie-go historyka, Jó-zefa Flawiusza) z członkami mo-nastycznego ugru-powania z okolic Qumran nad Morzem Martwym, jest niemal powszechnie przyjmowana. Kiedy w połowie drugiego stulecia przed Chr. stało się jasne, że opór przeciw Seleucydom i hellenizmowi stracił na swej ostrości, a potomkowie Machabeuszy skłaniali się ku kompromisom, niektórzy spośród chassidim ("pobożnych") zdecydowali się na zerwanie więzów z reżimem. Udali się na pustynię w okolice Morza Martwego, by tam oddać się ascetycznemu życiu, wypełnionemu szczegółowym zachowywaniem przepisów Prawa. Qumrańczycy prowadzili na Pustyni Judzkiej życie oparte o zasady wyprowadzone ze Starego Testamentu i porządkowane przez przyjętą regułę zrzeszenia. Samych siebie uważali za eschatologiczne zgromadzenie kapłańskie. Utarło się przekonanie, że wszyscy zrzeszeni we wspólnocie zobowiązani byli do celibatu. Przekonanie to ma za podstawę trzy przyczyny: esseńczycy trzy razy w ciągu dnia udawali się do domów zgromadzeń, czynili to jednak bez kobiet i dzieci; pozostawali bezżenni przynajmniej do dwudziestego roku życia, podczas gdy ich rówieśnicy od kilku lat posiadali już własne rodziny; mogli posiadać nie tylko jedną, ale jedyną żonę. Nowych członków do zrzeszenia przyjmowano po podwójnym okresie próby (pierwszy trwał rok, drugi dwa lata) i pomyślnie zdanym egzaminie. Adept przekazywał gminie wszystkie swoje dobra, zobowiązując się do posłuszeństwa regule i przełożonym. Esseńczycy, podobnie jak wszyscy żydzi, za podstawę swych przekonań religijnych przyjmowali To-rę. Zasadniczą nowością wspólnot esseńskich było uzależnienie zbawienia Izraela od jego pobytu w Ziemi Obiecanej. Diaspora traktowana była jako część narodu odrzucona przez Boga. Jedynym sposobem jej nawrócenia był powrót do Ziemi Świętej. W odkrytych w 1951 roku, podczas wykopalisk, ruinach budynku w Qumran odnaleziono pięciometrowej długości stół przeznaczony do pisania. Miejsce to ujawnia jedną z form działalności mnichów, którzy oddawali się pracy kopistów. To właśnie dzięki ich pracy i dzięki suchemu klimatowi, sprzyjającemu zachowaniu zwojów, dzisiejsi bibliści, archeolodzy i his-torycy mają pełne ręce roboty.