Listopad 2000 Słuźyć Kościołowi Człowiek musi być sługą Prawdy Kim była św.Elźbieta Węgierska? Najwaźniejsze spotkanie Siostra Śmierć 15 lat parafialnego pośrednictwa Podzielić się domem Wiara, która daje nadzieję Pokarm na kaźdy dzień/A> Samotność ukryta Mój przyjacielu... Poczet prymasów O Bogu - z pasją Spieszmy się Strona główna Archiwum |
Samotność ukryta W nocnym pociągu pospiesznym siedzimy w przedziale w czwórkę. Nieznajomi, obcy. Każdy jakoś próbuje drzemać. Tylko nie ten jeden, ten obok mnie. W pewnej chwili mówi: Państwo pozwolą, że się przedstawię. Należę do tych, którzy muszą ciągle mówić... do pewnego stopnia z powodu swojego zawodu. Jestem aktorem i wracam z gościnnych występów. Nie opuścił mnie jeszcze dobry nastrój rozumiecie państwo? Zabawiałem dzisiaj setki ludzi. Może znacie państwo moje nazwisko z mediów? Wymienia swoje nazwisko. Słowa, słowa jak wodospad... Nie zamyka ust. Kiedy on łapie powietrze? zastanawiam się. Nie umiem znieść tego cichego siedzenia w przedziale i pędzenia w noc w chłodzie obcości! Założę się, że każdy z nas chciałby wiedzieć, kim jest ten drugi człowiek obok. Przypuszczam, że jesteście państwo tylko zbyt nieśmiali, aby o to zapytać. Ja należę do tych odważnych, a nawet może trochę bezczelnych a więc, piękna pani, czy mógłbym panią prosić o rozpoczęcie? Wie pani: zawód województwo, szczególne zainteresowania... Wiek może pani przemilczeć... Dotychczas nikt z pozostałych podróżnych nie zabrał głosu. Uśmiechamy się tylko. Ale nie długo wiemy już o sobie wszystko, co najlepsze. Dokonał cudu! Przełamał lody... Siedzę z lewej strony artysty, czyli w kolejce jestem ostatnia... Mój zawód podobny jest do pańskiego zaczynam ja też muszę dużo mówić. Nie stoję jednak na scenie, a za katedrą... Rozumiem mądrze rozważa mój sąsiad pani oferuje innym jakąś część swojej wiedzy, a potem to samo od nich egzekwuje. W obustronnych mękach oczywiście! Ja natomiast swoim humorem stawiam innych na nogi! Moja pani, należy pani serdecznie współczuć! Pani zwykły dzień jest po prostu... nie do wytrzymania! Pani publiczność ma żałośnie poważne twarze, a i braw za często pani nie słyszy... To nie jest życie! Proszę spojrzeć na mnie: przede mną świat stoi otworem, kobiety... leżą u moich stóp! Naprawdę nie chciałbym się z panią zamienić! Pociąg wjechał właśnie na dworzec główny. Zdejmujemy torby podróżne i przygotowujemy się do wysiadania. Jakby na pożegnanie artysta pyta: Co panią czeka, gdy wróci pani teraz do domu? Musi pan zapytać kto? Mój mąż oczywiście. Naturalnie z radością! odpowiadam. Tak wcześniej chętny do rozmowy, teraz milczy! Czyżby się wypompował? Naraz spogląda na mnie poważnie i mówi cicho: Mnie oczekuje tylko zimne i puste lokum, i zapewne kolejny zły list od żony. Żyjemy w separacji... Myślę szanowna pani że nasze role teraz są zamienione, teraz pani jest szczęśliwa, a ja... osamotniony. Serwus! To powiedział zupełnie serio. Może nawet zbyt serio. Nie zdążyłam sformułować nawet jakiegoś dobrego słowa, gdyż zniknął szybko w strumieniu spieszących się podróżnych. Nieraz wracam myślami do tamtej nocnej rozmowy. Jestem osamotniony... z takimi słowami i myślami... poszedł w świt dnia. A właściwie to dlaczego... osamotniony? Czy nie przebywał co wieczór w najlepszym towarzystwie, pośród samego śmiechu, wirowania i wszelkich przyjemności? Znany, ceniony, lubiany... Nazywają go Armatą Nastroju. Ale dokąd, do kogo może pójść, gdy nie jest w nastroju albo, gdy jest zmęczony i sam? Gdzie i kiedy jest w domu? W jakiejś gazecie przeczytałam wstrząsającą informację: samotność jest chorobą! Niektórzy z nas za dnia kreowani na silnych i skutecznych w nocy płaczą z powodu samotności! Nawet młodzi poniżej 25 lat cierpią na samotność. Jest ich tysiące! Ponoć już starożytni Rzymianie mówili: każdy jest sobie samemu bliźnim. Egoizm izoluje. Kto myśli tylko o sobie, nie widzi i nie ma bliźniego... bo nie chce go mieć! a następstwem jest samotność... Miłość bliźniego czy brak bliźniego? Jaka może być decyzja? Lepiej zdecydować się na miłość bliźniego chrześcijanie to wiedzą! Renata Kotusz |