Październik 2011

Błogosławiony Jan Paweł II
Ks. Zbigniew Stokłosa

Kościół żyje
Aleksander Ilnicki

Madryt 2011
Benedykt XVI naucza

„Twoja sprawa”
Justyna Kamińska

Gdzie historia jest rzeczywistością
Z dr. Józefem Drozdem, dyrektorem Archiwum Państwowego we Wrocławiu, rozmawia Anna Sutowicz

Jadwiżański portret
s. Bernadetta Kardach

Ze św. Stanisławem i św. Dorotą ulicami Wrocławia
Krzysztof Kunert

Są z nami, a jednak oddzielnie?
Barbara Rak

Teściowie i młodzi
Elżbieta Rydzak

Wielkopolskie lata księdza Stanisława Adamskiego
Piotr Sutowicz

Jan Paweł II – człowiek modlitwy
Z listu pasterskiego Episkopatu Polski

Eurolotem z Wrocławia do Rzeszowa
dk. Szymon Helwin

Strona główna

Archiwum

Gdzie historia jest rzeczywistością
Z dr. Józefem Drozdem, dyrektorem Archiwum Państwowego we Wrocławiu, rozmawia Anna Sutowicz


W tym roku upływa 200 lat funkcjonowania archiwum wrocławskiego. Czy mógłby Pan przybliżyć nieco wiadomości na temat początków tej instytucji.
Początki archiwum wrocławskiego związane są z przeprowadzoną w 1810 roku przez władze pruskie kasatą wszystkich klasztorów śląskich. W wyniku tej akcji pojawiła się potrzeba zagospodarowania ogromnej spuścizny tych placówek, w tym sporego zbioru dyplomów i różnych aktów z przejmowanych archiwów klasztornych. Działalność ta zbiegła się jednocześnie z momentem powołania uniwersytetu, który po połączeniu z Akademią Leopoldyńską przejawiał ambicje dużego ośrodka akademickiego. Zgromadził też w tym czasie wiele wybitnych jednostek naukowych. Do 1821 roku archiwum funkcjonowało więc jako agenda uniwersytetu, gromadząc początkowo wyłącznie archiwalia poklasztorne z Dolnego, ale również z czasem z Górnego Śląska. Przechowywano je w ówczesnej siedzibie w dawnym klasztorze kanoników regularnych na Piasku. Po tej dacie obie instytucje rozdzielono, a archiwum jako samodzielna placówka podjęło się również archiwizowania przejmowanych na bieżąco akt instytucji państwowych i samorządowych.

Z działalnością Archiwum w jego początkowym okresie związane były bardzo znamienite postaci. Szczególnie zasłużoną osobą był Johann Büsching, egzekutor rozporządzeń Komisji Sekularyzacyjnej, ale również słynny historyk Adolf Stenzel. Czy mógłby Pan w kontekście minionej rocznicy sekularyzacji dokonać oceny działalności tych naukowców?
Rzeczywiście, należy podkreślić szczególne zasługi Johanna Büschinga, którego pasja zbieracka i zainteresowania historyczne ocaliły wiele ze spuścizny archiwalnej śląskich klasztorów. Dzięki swojej wielkiej aktywności osiągnął prawdziwy sukces na tym polu. Nie mniejsze zasługi położył jego kolejny następca Gustav Adolf Stenzel, który pełnił funkcję dyrektora placówki pod nazwą Królewskiego Śląskiego Archiwum Prowincjonalnego do roku 1845. Udało mu się rozwinąć działalność tej instytucji przede wszystkim nad dalszym zabezpieczeniem i uporządkowaniem całego zasobu, który w tym czasie powiększył się aż dwudziestokrotnie.

A jak wyglądały dalsze losy wrocławskiego archiwum, na ile związane były z losami Prowincji Śląskiej?
W latach 30. XIX wieku, w wyniku reformy władz pruskich archiwum zostało włączone do państwowej sieci archiwów i stało się de facto urzędem. Nie zmieniło to jednak problemów lokalowych placówki, która zaczynała pękać w szwach od ogromnego zasobu. Początkowo przeniesiono więc archiwalia do nowej siedziby do budynku Stanów Śląskich przy dzisiejszym placu Wolności. Jednak dopiero w 1867 roku udało się ówczesnej dyrekcji pozyskać odpowiednie budynki w okolicy Dworca Głównego, które do przełomu wieków pełniły funkcję siedziby archiwum. W 1906 przy placu Grunwaldzkim wzniesiono dla tej instytucji nowoczesne wówczas rozwiązanie architektoniczne, obecne w krajobrazie miasta aż do końca II wojny światowej, kiedy to budynki zostały zbombardowane i doszczętnie spłonęły.

Jaka część zasobu uległa wówczas zagładzie i czy były to straty znaczące?
Już w czasie wojny niemieccy archiwiści rozpoczęli akcję rozpraszania i przenoszenia archiwaliów do różnych miejscowości Śląska. W tym czasie zbiory te były już niezwykle imponujące, różnorodne i dobrze opracowane. Szczególnie średniowieczne dyplomy pozostawały niezwykle cenne. Wielką wartość merytoryczną posiadały również zbiory ksiąg metrykalnych parafii ewangelickich i katolickich, dokumenty księstw śląskich, kolekcje rodowe i mapy z obszaru całego Śląska. Ratowano wszystko, co się dało, jednak akcji tej nie udało się zakończyć do stycznia 1945 roku. W czasie działań wojennych całkowitemu zniszczeniu uległo ponad sto zespołów archiwalnych. Straty poniosły również zbiory wywożone poza Wrocław. Trudno dziś ustalić pełną ich listę, jednak są to ubytki nie do przeszacowania, dziś, przy nowoczesnych narzędziach warsztatu historyków stanowiłyby prawdziwą kopalnię wiedzy o dziejach Śląska.

Polscy archiwiści rozpoczęli swoje prace wraz z przybyciem do Wrocławia pierwszych powojennych mieszkańców w 1945 roku. Czy wiemy, jak wyglądały ich wysiłki w gromadzeniu rozproszonych zbiorów?
Wraz z pionierami Wrocławia swoją działalność rozpoczęła niewielka grupka archiwistów, na czele której stanął Józef Stojanowski. Podjęli się oni żmudnych poszukiwań archiwaliów niekiedy w zupełnie zaskakujących miejscach: w stodołach, chlewach... Ratowano zbiory również przed nieświadomym ich niszczeniem. Formalną działalność rozpoczęło już polskie Archiwum Państwowe we Wrocławiu w grudniu 1946, a jego dyrektorem został Michał Wąsowicz. Chciałbym w tym miejscu przypomnieć niezwykłą osobowość pani Anieli Stojanowskiej, która przez wiele lat nieformalnie pełniła funkcję zastępcy dyrektora Archiwum. Wywierała ogromne piętno na pracy tej instytucji: czyniła z niej instytucję nie tylko naukowo-administracyjną, ale również popularyzatorską, zwłaszcza wśród młodzieży. W 2009 roku pani Aniela obchodziła setną rocznicę urodzin, dziś nie ma już jej wśród nas.

Rozumiem, że do najstarszych dyplomów należą te pozyskane z dawnych archiwów klasztornych. Czy są wśród nich jakieś szczególnie interesujące i istotne dla historii Śląska i Polski?
Warto wiedzieć, że w naszym Archiwum przechowujemy nie tylko jedne z najstarszych w Polsce, ale również najciekawszych dokumentów pergaminowych. Ich zbiory, łącznie z najdawniejszymi archiwaliami papierowymi, liczą 60 tysięcy dokumentów i przekraczają zasoby wszystkich pozostałych archiwów polskich traktowanych razem. Do najważniejszych dyplomów trzeba zaliczyć dokument wystawiony w 1175 roku przez księcia Bolesława Wysokiego dla klasztoru cystersów w Lubiążu. Nie mniej ciekawy jest dokument fundacyjny dla innego klasztoru, cysterek trzebnickich, z roku 1203. W archiwum tych mniszek przechowywano również niezwykle cenną bullę kanonizacyjną św. Jadwigi. Imponują w nich przepiękne pieczęcie, przedmiot szczególnych zainteresowań sfragistyków. Archiwalia te wymagają specjalnych warunków przechowywania, trzymamy je w osobnych magazynach, zaopatrzonych w klimatyzację.

Dawne śląskie archiwalia bywały pozyskiwane również w okresie powojennym. Czy i dzisiaj zdarzają się takie nabytki dla Archiwum?
Akcja rewindykacji dawnych archiwaliów prowadzona była już w latach 60., najwięcej jednostek udało się sprowadzić z NRD w latach 80. ubiegłego wieku. Zasoby Archiwum wzbogaciły się również o dokumenty pozyskiwane w ZSRR. Udało się w ten sposób wyrównać choć część strat wojennych. Współcześnie zdarzają się dary osób prywatnych dla naszego Archiwum, jednak są to przypadki niezwykle rzadkie. Obecnie udało się zarchiwizować akta różnych instytucji państwowych, zwłaszcza tych, których działalność zakończyła się wraz z upadkiem systemu socjalistycznego. Wskazałbym tu ciekawy zbiór archiwaliów dawnego Komitetu Wojewódzkiego PZPR, ale takich ciekawych zbiorów jest więcej. Zasób Archiwum stale powiększa się. Na terenie całego Dolnego Śląska wytypowano ponad 700 instytucji wyróżniających się działalnością kancelaryjno-archiwalną, które pozostają pod nadzorem Archiwum Państwowego. Część ich dokumentacji przechowuje się tylko czasowo, część, tzw. dokumenty kategorii A, podlegają wieczystemu przechowaniu i tych jest ogromna ilość. Generalnie trzeba powiedzieć, że Archiwum Państwowe we Wrocławiu jest jedną z największych tego typu placówek: posiada łącznie 23 km bieżące akt, a jego zbiory kartograficzne liczą sobie aż 120 tysięcy rożnych map i atlasów!

I jak tu przeciętnemu człowiekowi zorientować się w takim ogromnym zasobie?
Prawdę powiedziawszy, przeciętny, nieprzygotowany do pracy w archiwum człowiek, będzie miał ogromną trudność w korzystaniu z jego zasobów. Bywają tu generalnie historycy, ale również prawnicy i amatorzy genealodzy, którzy rozpoczynają poszukiwania od licznych inwentarzy, przeznaczonych właśnie dla ułatwienia pracy z dokumentami. Taką kwerendę można również zamówić u pracownika Archiwum, jednak jest to usługa odpłatna. Dzisiaj wiele osób prywatnych próbuje pozyskać różne informacje w celach praktycznych: są to uzupełniający genealogie rodzinne Niemcy, korzystający często z ksiąg parafii ewangelickich, ale są również potomkowie polskich repatriantów poszukujący danych na temat pozostawionych na Kresach Rzeczpospolitej majątków rodzinnych.

Archiwum prowadzi również działalność naukową?
Część naszych pracowników to osoby z tytułami naukowymi. Utrzymujemy stałą współpracę z różnymi środowiskami naukowymi, również w Czechach i Niemczech. Nasi pracownicy biorą udział w konferencjach, sami przygotowujemy sesje naukowe. Ale Archiwum to również działalność popularyzatorska. Mało kto wie, że w krajobrazie kulturalnym Wrocławia od czasu do czasu pojawiają się u nas wystawy przygotowywane w oparciu o oryginalny materiał archiwalny, często obrazujące ciekawe zjawiska historyczne lub społeczne.

W związku z jubileuszem funkcjonowania Archiwum Państwowego we Wrocławiu również planują Państwo udostępnić zwiedzającym wystawę obrazującą dzieje i zasoby placówki. Co będzie można tam obejrzeć?
Uroczyste otwarcie wystawy nastąpi podczas uroczystości jubileuszowych 28 września, a czynna będzie w naszej sali wystawowej na parterze do końca października. Udostępnimy zwiedzającym najcenniejsze okazy archiwaliów, w tym pieczęcie miasta Wrocławia, iluminowane ręcznie herby, ale również niezwykle ciekawe a mało znane przykłady druków ulotnych, plakatów, kart pocztowych obrazujących życie w naszym mieście sto i więcej lat temu. Znajdziemy też wiele interesujących zdjęć z okresu powojennego.

Na koniec, czy mógłby Pan wskazać, jakie osobiste refleksje nasuwają się Panu w związku z dwudziestoma już latami Pana pracy na stanowisku dyrektora Archiwum?
Nie był to okres łatwy, ale ciekawy. W 1991 roku Archiwum uległo kolejnej reformie organizacyjnej, przejmując Archiwum w Jeleniej Górze jako jeszcze jeden oddział zamiejscowy. Potem przyszły następne reorganizacje, tak że obecnie placówka we Wrocławiu posiada cztery oddziały zamiejscowe: we wspomnianej Jeleniej Górze, Kamieńcu Ząbkowickim, Legnicy i Lubaniu. Ten ostatni oddział pozostaje najmniejszy, wymaga wiele uwagi ze względu na stan budynku, nadającego się do remontu. Właściwie to gros mojej pracy przez ten czas polegało na zabezpieczaniu bazy lokalowej, udało się odremontować siedem budynków. Ale praca archiwisty, również dyrektora, to ciągłe uczenie się tego zawodu, który jak wszystkie inne podlega zjawiskom nowoczesności i musi odpowiadać na zapotrzebowanie społeczne.

Dziękując za udzielone informacje i uchylenie rąbka tajemnicy wokół pracy tak dużej placówki, jaką jest Archiwum Państwowe we Wrocławiu, pragnę życzyć Panu i Pana pracownikom dalszych wymiernych sukcesów na polu polskiej archiwistyki i wielkiej radości z obcowania z bezpośrednimi śladami historii Śląska.