Wrzesień 2011

Dobry start
Ks. Kacper Radzki

Powołanie nauczyciela
Grażyna Grzywa

Tajemnica Krzyża
Halina Dzięgło

Budować w Panu
Edward Guziakiewicz

Każde dziecko jest darem Boga
Anna Żarowska

Beatyfikacja kolejnej ofiary nazizmu
Ks. Adam Ryszard Prokop

Na naukę nigdy nie jest za późno
Ks. Henryk Szeloch

„Nasz los przestrogą”
Stanisław A. Bogaczewicz

Wspomnienie o księdzu prałacie Stefanie Wójciku
Krystyn J. Matwijowski

Ostatnie lata prymasa Hlonda
Ks. Józef Pater

Wszyscy zacznijmy wychowywać!
Z listu pasterskiego Episkopatu Polski

Horyzont
Elżbieta Nowak

Strona główna

Archiwum

Beatyfikacja kolejnej ofiary nazizmu
Ks. Adam Ryszard Prokop


W naszej polskiej, katolickiej rzeczywistości, w której każdy region może się poszczycić świętymi i błogosławionymi z minionych epok, a głośna na cały świat beatyfikacja Papieża Jana Pawła II wszystkim na długo pozostanie w pamięci, aż trudno sobie wyobrazić, że tuż za miedzą, w niemieckiej Saksonii, na ołtarze został wyniesiony do tej pory tylko jeden lokalny święty, a diecezja drezdeńsko-miśnieńska celebrowała 13 czerwca pierwszą beatyfikację po pięciuset latach.

Historia chrześcijaństwa na terenie dzisiejszej Saksonii sięga dziesiątego wieku, kiedy to papież Jan XIII erygował diecezję w Miśni i podporządkował ją metropolii w Magdeburgu. Głównym zadaniem była wówczas chrystianizacja plemion słowiańskich oraz pomoc w umocnieniu władzy cesarskiej na podbitych terenach. Diecezja przeżywała swój rozkwit i pacyfistycznie podwoiła swoje terytorium dzięki donacjom za czasów swego najbardziej znanego pasterza: Benona z Miśni. Benon urodził się w Hildesheimie na początku XI w. W 1066 r. został biskupem miśnieńskim i pełnił swą funkcję z przerwami przez czterdzieści lat. Jego kanonizacja w 1523 roku wywołała ostry protest Marcina Lutra i jego zwolenników, którzy w czasie reformacji opanowali tereny dzisiejszej Saksonii i praktycznie unicestwili istniejące tam struktury katolickie. Jest to zapewne jeden z najistotniejszych powodów, dla których od czasów św. Benona żaden święty nie wyrósł na tej ziemi.

To tu w 1914 roku na świat przyszedł Alojs Andricki. Urodził się w Radiborze koło Budziszyna. Na tych terenach od niepamiętnych czasów mieszkają Serbowie Łużyccy. Jest to jedyna mniejszość słowiańska na terenie dzisiejszych Niemiec, która mimo długofalowej germanizacji, tudzież wielokrotnych szykan, dotychczas zachowała swą odrębność kulturową i językową. Niewątpliwie przyczyniła się do tego przynależność wyznaniowa: w przeciwieństwie do protestanckiej większości niemieckiej, Słowianie pozostali katolikami. Rodzina Andrickich od pokoleń z zaangażowaniem pielęgnowała kulturę serbołużycką, jak również tradycyjną pobożność. Co miesiąc ojciec z szóstką dzieci pielgrzymował do regionalnego sanktuarium w Rosenthalu. Trzech z czterech synów, w tym Alojs, zostało księżmi. Czwarty syn studiował teologię, ale został zaciągnięty do armii i poległ na froncie.

Alojs ukończył pierwsze cztery klasy w rodzinnej wiosce, gdzie zarówno w domu, jak i w szkole posługiwano się językiem serbołużyckim. Dopiero w Budziszynie, gdzie Alojs kontynuował swoją edukację, zaistniała konieczność nauczenia się języka niemieckiego. Przyszły błogosławiony opanował obcy język biegle, w bardzo krótkim czasie – jego staranność i perfekcjonizm, które są wyraźne w całym jego krótkim życiu, tutaj zostały po raz pierwszy zauważone.

W 1921 r. papież odnowił struktury Kościoła katolickiego w Saksonii ponownie ustanawiając diecezję miśnieńską. Ówczesny biskup Petrus Legge przyjął Andrickiego w poczet swoich alumnów i wysłał go na studia teologiczne do Padeborn. Alojs był pilnym studentem i wzorowym kandydatem do kapłaństwa. Podczas studiów nadal pielęgnował swą przynależność do mniejszości słowiańskiej, został nawet wybrany przewodniczącym związku skupiającego akademików serbołużyckich. Jedne z wakacji spędził w polskim klasztorze – bardzo go ten pobyt zachwycił i umocnił w wierze, od tego czasu w swoich listach określał naród polski bratnim.

W 1938 roku powrócił po skończonych studiach do swojej diecezji, gdzie po roku spędzonym w Seminarium w Szmochcicach koło Budziszyna, przyjął święcenia kapłańskie w katedrze budziszyńskiej. Gdy w sierpniu 1939 r. sprawował Mszę św. prymicyjną w rodzinnym Radiborze, wojny jeszcze nie było, choć jej widmo zawisło już nad Europą. Serbowie Łużyccy byli represjonowani przez reżim narodowosocjalistyczny znacznie wcześniej. Jeszcze z Paderborn przyszły błogosławiony pisał do swoich rodziców słowa pełne otuchy i nadziei w obliczu rosnących prześladowań. Z jego bogatej korespondencji wyraźnie można wyczytać fundamentalny sprzeciw Alojsa przeciwko dążeniom nazistów. Nie zmieniło się to także wtedy, gdy objął funkcję wikarego w Kościele Dworskim w Dreźnie (obecnie Katedra św. Trójcy).

Alojs był charyzmatycznym wikariuszem, który potrafił do siebie przekonać zarówno osoby starsze, jak również młodzież. Jego akta beatyfikacyjne są wypełnione świadectwami uczniów, którzy dobrze go zapamiętali, mimo zaledwie dwóch lat spędzonych przez niego w czynnej pracy duszpasterskiej. W 1941 roku, po jasełkach wystawianych przez młodzież w Pirnie koło Drezna, gestapo zabrało Alojsa na przesłuchanie. Mimo wielu fałszywych oskarżeń, z zachowanych dokumentów archiwalnych wynika, że przede wszystkim obawiano się jego odważnej i jednoznacznie antyfaszystowskiej postawy, stąd jeden z głównych punktów oskarżenia dotyczył podżegania przeciwko państwu. Alojsa skazano na pół roku więzienia, z okresem aresztu włącznie. W dniu, w którym wyszedł na wolność, gdy wracał na plebanię, został ponownie zabrany przez tajną policję. Następnie, bez procesu, czy jakiegokolwiek formalnego oskarżenia został wywieziony do Dachau. Jego pisane stamtąd listy są wypełnione niesłychaną dojrzałością i umiłowaniem Boga. Świadectwa osób, które przebywały w obozie koncentracyjnym wraz z nim, podkreślają jego dobroć i radość; Alojs zawsze miał czas, by rozbawić innych, uczestniczyć w spotkaniach koła biblijnego, czy wymalować prowizoryczny ołtarz w baraku. Andricki zachorował na tyfus w 1943 roku, lecz to nie śmiertelna choroba była przyczyną zgonu. Gdy poprosił o sakramenty, wachmistrz – zagorzały socjalista – polecił zaaplikować mu truciznę. Tak się stało, Alojs mógł zostać uznany za męczennika za wiarę.

Po śmierci urnę z jego prochami pochowano w Dreźnie, w lutym 2011 roku została ona uroczyście przeniesiona do Katedry, w której niegdyś pełnił swą posługę. W drugi dzień Zielonych Świątek na placu przed Katedrą uroczystą Mszę św. odprawił Angelo kardynał Amato, on też odczytał papieski dokument beatyfikacji. Zgromadziło się tam 11 tysięcy wiernych, co jak na warunki saksońskiej społeczności było liczbą fenomenalną. Pozostaje mieć nadzieję, że radość z beatyfikacji nie była chwilowym zapałem, a męczeńska krew Alojsa przyniesie żniwo nawróceń i powołań na terenie pogańskiej dziś ziemi byłej NRD.