Wrzesień 2001

Początek wielkiego przełomu
Rozmowa z kard. Marianem Jaworskim, metropolitą lwowskim

Nowi polscy błogosławieni


Kresy południowo-wschodnie
Grzegorz Gaczyński

Diakonat stały w Kościele w Polsce
Marek Marczewski

Kim jest diakon?
ks.Piotr Nitecki

Wychowanie uczniów do uczestnictwa w życiu Kościoła
ks. Marek Zołoteńki

Dzieci bez wieku
Anna Maria Teresa

Koncert w szkole
Marek Rusinowski

Jak żyli mieszkańcy średniowiecznego Wrocławia
Anna Sutowicz

Racjonalne kłamstwo
ks. Stanisław Ławrynowicz

Jestem istotą społeczną
Natalia Telejko

Duszpasterstwo Akademickie - co to jest?
ks. Ryszard Słowiak




Strona główna

Archiwum

Racjonalne kłamstwo
ks. Stanisław Ławrynowicz


Dlaczego człowiek nie postępuje zgodnie z racjonalnym rozeznaniem?

Dlaczego ginekolog mając ogromną wiedzę na temat rozwoju embrionalnego człowieka - zabija?

Dlaczego polityk ze stoickim spokojem kłamie?

Dlaczego dyrektor krzywdzi pracownika?

Dlaczego żona nie przyznaje słuszności mężowi?

Dlaczego wierzący nie oddaje długów?

Dlaczego...? Można napisać książkę pytań. Odpowiedź na owe pytania brzmi bardzo krótko. Ginekolog, polityk, dyrektor, żona, wierzący kłamią. Dlaczego jednak nie odczuwaj ą wyrzutów sumienia? Przecież człowiek nie mówiący prawdy ma tego świadomość. Doświadcza w swoim wnętrzu moralnego rozbicia. Kłamstwo tego rodzaju jest inne. Określa się je terminem "racjonalizacja". Słownik wyrazów obcych wyjaśnia: "wynajdywanie racjonalnych, logicznych argumentów lub pozornie wiarygodnych usprawiedliwień dla własnych czynów i postaw mających swe źródło w uczuciach i motywach, do których człowiek nie chce się przyznać przed samym sobą".

Decyzję o napisaniu tego rozważania podsunęło mi moje doświadczenie. Na jednym z wykładów profesor wysunął tezę, że ksiądz powinien traktować wszystkich swoich wiernych jednakowo. Zbuntowałem się jako praktyk. Przecież musi istnieć wartościowanie również w sprawach wiary. Pozostałem ze świadomością, że on nie ma racji. Jednak teza profesora nie dawała mi spokoju. Intelektualnie zacząłem odkrywać prawdziwość jego myśli, zaś emocjonalnie buntowałem się przed jej przyjęciem. Dlaczego? Czułem, że dostosowując się do niej coś stracę, chociaż nie było to wyraźnie określone. Z biegiem czasu mój niepokój nabierał określonych kształtów. Zrozumiałem przyczynę własnego lęku. Bałem się, że utracę wytworzony przez wiele lat mój system oceny postaw moralnych. Czy jest dobry? Do tej pory wydawało się, że tak. Teza profesora wprowadziła w moje myślenie niepokój. Czy pozostać przy dawnym systemie? Mogę, ale jakim kosztem? Odrzucić propozycję, której intelektualnie nie mogłem podważyć. Próba obalenia myśli profesora mogłaby pójść dwoma torami. Mogłem zbagatelizować całą sprawę lub odrzucić ją poprzez uruchomienie mechanizmów obronnych w stylu: "profesor ma rację intelektualną, lecz praktycznie jest to nie do zrealizowania. On jest nawiedzony i zamierza zastosować w życiu pustą teorię". Mój proces myślowy zakończył się stwierdzeniem: "oszukujesz samego siebie". Jak wybrnąć z takiej sytuacji, by być w zgodzie z samym sobą? Jedynym wyjściem było poddanie tezy profesora weryfikacji. Na ten moment nie trzeba było długo czekać. Zmarł człowiek, który niewiele miał wspólnego z kościołem. Miałem zamiar nie uczestniczyć w żadnej formie pogrzebu. Postanowiłem jednak zobaczyć, co się stanie, kiedy złamię swoje sztywne zasady w tym zakresie. Emocje podpowiadały: "nie chowaj", zaś rozum wskazywał na prawdę, że to też człowiek ukochany przez Boga. Zdecydowałem się pójść za głosem rozumu (nie było to łatwe) i na prośbę rodziny poszedłem do domu zmarłego i odprowadziłem go na cmentarz. Kiedy to uczyniłem, nic wielkiego się nie stało, chociaż byłem zadowolony z własnej decyzji. Później zauważyłem, że rodzina zmarłego, która dotąd pojawiała się w kościele sporadycznie, zaczęła systematycznie brać udział w życiu Kościoła.

Dlaczego o tym piszę? Emocje często ciebie oszukują, dlatego kierując się ich wskazaniami, doświadczasz w życiu wielu porażek i sprawiasz ból innym. Masz iść za głosem rozumu. W twoim życiu rodzinnym, zawodowym jest wiele podobnych sytuacji. Twój mąż postąpił słusznie. Ty o tym doskonale wiesz, lecz emocjonalnie trzymasz się kurczowo własnej "racji." Doświadczasz dziwnego lęku, że aprobując stanowisko, poglądy męża, stracisz własne "ja". Stąd często biorą się konflikty. Zgódź się z nim, a zapewniam cię, że zyskasz wiele. Rozładujesz napięcie w rodzinie.

Twój intelekt wyraźnie wskazuje, że pracownik postępuje słusznie, lecz twoje "zarozumiałe ja" nie chce przyjąć tego do wiadomości. Konflikt "wisi na włosku". Kto zwycięży? Prawdopodobnie ty, ale, za jaką cenę? On zostanie wyrzucony z pracy, straci premię, lecz czy ty będziesz spokojny? Prawdopodobnie uzyskasz spokój stosując zasadę "racjonalnego kłamstwa". Dostarczysz sobie szeregu argumentów obciążających pracownika, siebie wybielisz. Uspokoisz sumienie - kłamstwem.

Kiedy postępujesz niezgodnie z logiką wówczas uruchamiasz mechanizmy obronne w stylu: broń się, zrzucaj winę na innych ludzi i na okoliczności. Usprawiedliwiasz swoje złe postępowanie szukając racjonalnego uzasadnienia. Jesteś skupiony tylko na tej sprawie. Nie potrafisz myśleć o niczym innym. Racjonalizowanie nie dopuszcza do głosu logiki. Zaczynasz kłamać przed samym sobą. To, co było czarne, wydaje ci się białe. To, co do tej pory uważałeś za nieprzyzwoite, teraz jest do przyjęcia. Czytelnym przykładem racjonalizacji złego postępowania jest postawa Dawida po grzechu z żoną swego przyjaciela. Kiedy zorientował się, że owocem namiętności będzie dziecko postanowił ratować swoje dobre imię. Wysłał Uriasza na pewną śmierć. Kiedy plan został zrealizowany udawał smutek z powodu jego śmierci. "Uspokoił" swoje sumienie. Żył szczęśliwie mając poważanie u ludu. W momencie największego spokoju wkroczył w jego życie posłany przez Boga prorok Natan, który ujawnił jego grzech. Dawid wówczas zrozumiał, że zabiegi racjonalne wybielające własne złe postępowanie na nic się zdały. Zrozumiał i zaczął płakać.

Podobnie może być w twoim życiu. Zanim zaczniesz racjonalnie kłamać, dostarczając argumentów tłumaczących twoje złe postępowanie, zatrzymaj się... Poszukaj winy w sobie. Przyznaj się do niej. Wydaje mi się, że jest to jedna z wielu dróg do pokoju w naszych rodzinach, zakładach pracy, polityce itd.