Wrzesień 2001

Początek wielkiego przełomu
Rozmowa z kard. Marianem Jaworskim, metropolitą lwowskim

Nowi polscy błogosławieni


Kresy południowo-wschodnie
Grzegorz Gaczyński

Diakonat stały w Kościele w Polsce
Marek Marczewski

Kim jest diakon?
ks.Piotr Nitecki

Wychowanie uczniów do uczestnictwa w życiu Kościoła
ks. Marek Zołoteńki

Dzieci bez wieku
Anna Maria Teresa

Koncert w szkole
Marek Rusinowski

Jak żyli mieszkańcy średniowiecznego Wrocławia
Anna Sutowicz

Racjonalne kłamstwo
ks. Stanisław Ławrynowicz

Jestem istotą społeczną
Natalia Telejko

Duszpasterstwo Akademickie - co to jest?
ks. Ryszard Słowiak




Strona główna

Archiwum

Jak żyli mieszkańcy średniowiecznego Wrocławia
Anna Sutowicz


Wielu z nas historia wydaje się luźnym zbiorem informacji, których połączenie ze sobą jest odpowiednio trudne i zbędne w życiu codziennym. Winę za to ponosi częściowo program szkolny, realizowany bardzo pobieżnie z braku czasu, a częściowo niektórzy nauczyciele, nie dość zafascynowani przeszłością, by zarazić swoim zainteresowaniem młodzież. A wystarczy spojrzeć na dzieje jak na opowieść o życiu ludzi, którzy już odeszli, lecz podobni do nas w swej naturze pozostawili po sobie materialne ślady, namacalny dowód swego istnienia. Oni tak samo jak my mieli swoje troski, zmartwienia, powody do dumy, radości, chwile zabawy, wyciszenia, modlitwy... Jeszcze bardziej fascynujące staje się ich życie, jeśli pracowali, tworzyli i w końcu umierali w tym samym miejscu, co i my - we Wrocławiu. Na szczęście pojawiają się coraz częściej książki traktujące codzienność na równi z ważnymi wydarzeniami historii, wprowadzające czytelnika w świat człowieka minionych epok i w ten sposób uwiarygodniające piękno naszych dziejów. Jedną z takich pozycji jest Życie codzienne mieszczan wrocławskich w dobie średniowiecza Janiny Gilewskiej-Dubis, wydana przez Wydawnictwo Dolnośląskie. Powstała ona, jak przyznaje autorka we Wstępie, na kanwie opublikowanej przed 30 laty jej własnej książki pt. W późnośredniowiecznym Wrocławiu.

Życie codzienne... jest raczej esejem historycznym, posiadającym formę łatwo strawnej lektury, pozbawionej prawie całkowicie aparatu naukowego, obciążającego niekiedy intelekt mniej przygotowanego czytelnika. Jest to jego pierwsza niewątpliwa zaleta, stanowiąca zachętę dla przeciętnego poszukiwacza prawdy o własnej przeszłości. Świadczą o tym tytuły rozdziałów m.in.: Spacer po średniowiecznym Wrocławiu, W kręgu prywatnego życia, Jak Wrocławianie bawili się i świętowali. Autorka najwyraźniej pragnęła osiągnąć efekt swobodnej opowieści o czasach naszych przodków z XIII, XIV i XV wieku. Prawie wcale natomiast nie pojawiają się informacje z życia Wrocławia między XI a XII stuleciem, a więc z okresu, gdy rodziła się potęga średniowiecznej stolicy Śląska.

Opowieść zaczyna się więc od dość pobieżnych wiadomości z zakresu historii politycznej miasta, jego początków, rozwoju warunkowanego wsparciem ekonomiczno-politycznym poszczególnych władców i rozrostem oraz wzbogacaniem się patrycjatu wrocławskiego. Od chwili lokacji Wrocławia na prawie niemieckim w 1226 r. przez Henryka Brodatego, kiedy to mieszczaństwo otrzymało szereg przywilejów kupieckich i samorządowych, wzmocnionych następnie w kolejnym akcie lokacyjnym Bolesława Rogatki, do końca XIV wieku bogaci Wrocławianie stali się tak potężni, że mogli sami decydować o sobie wpływając bezpośrednio na decyzje królewskie. Losy miasta splotły się z dziejami kilku państw. Średniowiecze jest tą epoką, gdy Polska utraciła prawo do Śląska na rzecz królestwa czeskiego i zrozumienie tego faktu leży także w poznaniu roli politycznej patrycjatu miejskiego, jego ambicji handlowych, sposobu życia i działalności. Niewątpliwie ciekawy okaże się, w związku z zakończonym niedawno procesem zmian heraldycznych Wrocławia, fragment książki opisujący historię jego herbu i symboli sfragistycznych.

Jednak najbardziej fascynujące okażą się rozdziały przenoszące wyobraźnię czytelnika w życie mieszczan toczące się w miejskich domach, biednych drewnianych, pozbawionych dobrodziejstw średniowiecznych wynalazków: pieca kaflowego czy dostępu do drewnianej kanalizacji a także bogatych kamienicach patrycjuszowskich, gdzie izby wyposażone w pięknie zdobione meble pachniały skórą i drogimi kobiercami. Autorka dość dokładnie omawia wygląd nie tylko przedsionka, sypialni, pokoju gościnnego, ale także kuchni, przytaczając przy tej okazji dane o diecie średniowiecznego wrocławianina. Zależna również od zamożności danej rodziny zawsze jednak pachniała jarzynami: grochem, soczewicą, kapustą, rzepą, cebulą oraz takimi przyprawami jak: pietruszka, kminek, gorczyca. Zasobniejsi zaopatrywali się w egzotyczne dodatki: goździki, cynamon, szafran oraz podawali do stołu desery i wymyślne napoje. Dzięki opisom łatwo wyobrazić sobie wygląd poszczególnych przedstawicieli stanów społecznych średniowiecznego Wrocławia, a także ich pracę. Zwraca uwagę fragment poświęcony wytwórczości i rytuałom wrocławskiego rzemiosła, którego tradycje przetrwały przecież, choć w bardzo szczątkowej formie, do dnia dzisiejszego. Ślady ich ciężkiej pracy, zaklęte choćby w nazwach wielu ulic: Kuźniczej, Białoskórniczej, Rzeźniczej, świadczą o bardzo szybkim rozwoju miasta i jego stołecznym charakterze. Tutaj spotykali się kupcy, handlujący solą, rybami, mięsem i wszelkimi nawet luksusowymi wyrobami, ciesząc się wielkim wsparciem kolejnych władców księstwa. Ważyli swoje towary na Wielkiej i Małej Wadze w Rynku i mnożąc ogromne fortuny przyczyniali się do powstania zamkniętej warstwy patrycjatu skupiającego w swym ręku wszystkie organy władzy miejskiej. Społeczeństwo Wrocławia to byli także intelektualiści gromadzący się początkowo głównie na dworze biskupim i przy klasztorach, następnie jednak kształceni na uniwersytetach w Wiedniu, Pradze i Krakowie przyczyniali się do podnoszenia poziomu umysłowego dworu książęcego, kancelarii miejskiej. Dość powiedzieć tylko jedną ciekawostkę, że pierwsze dzieło drukowane we Wrocławiu pojawiło się w 1475 r., a więc na długo przed upowszechnieniem wynalazku Gutenberga przez protestantów.

Po całkiem niedawnej powodzi w 1997 r., Wrocławianie na pewno chętnie poczytają o częstych klęskach, jakie nawiedzały to miasto w dawniejszych czasach, jak sobie z nimi radzono, jak pomimo chwil grozy znajdowano radość w małych uroczystościach rodzinnych takich jak chrzciny, zaręczyny, śluby i tych wielkich, gromadzących biedotę i patrycjat na procesji Bożego Ciała czy powitaniu królewskim u bram miasta.

Oprócz tych wszystkich ciekawostek, stanowiących o atrakcyjności książki, jej ważnym przesłaniem jest prawda o tym, iż to z życia codziennego czerpie swe źródło każde spektakularne wydarzenie historyczne i choć historia nie jest ścieraniem się bezimiennych mas ludzkich, to jednak właśnie życie tych anonimowych ludzi stanowi nieodłączny fragment dziejów każdej społeczności. Osobiście ośmielę się powiedzieć: fragment najciekawszy.



Janina Gilewska-Dubis, Życie codzienne mieszczan wrocławskich w dobie średniowiecza, Wrocław 2000, s. 360.