Lipiec-Sierpień 2010

Po beatyfikacji Księdza Jerzego
Ks. Piotr Nitecki

Kapłan i Męczennik
Ks. abp Angelo Amato SDB

Etyka w polityce
Renata Nowak

Istnieje tendencja sprzyjająca religiom Wschodu
Z s. Michaelą Pawlik rozmawia Bożena Rojek

Niezwykła budowla w historii stolicy Śląska
Piotr Oszczanowski

Potwierdził przyjaźń z naszym zakonem
o. Marek Nowacki OSPPE

Czyja jest historia Rzeczypospolitej?
Jan Wikiera

Postulaty sierpniowe
Paweł Piotrowski, Wojciech Trębacz

Ksiądz Majka i jego filozofia człowieka
Ks. Piotr Nitecki

Do czego prowadzi lenistwo?
ks. Aleksandrem Radeckim rozmawia Bożena Rojek

Świadek miłości ofiarnej


Wrocławski Marsz dla Rodzin
M.T.

Strona główna

Archiwum

Po beatyfikacji Księdza Jerzego
Ks. Piotr Nitecki


Doczekaliśmy się! 6 czerwca ks. abp Angelo Amato, prefekt Kongregacji do spraw Kanonizacyjnych, w imieniu papieża Benedykta XVI odczytał jego list apostolski, w którym znalazły się słowa: zezwalamy, aby odtąd Czcigodnemu słudze Bożemu Jerzemu Popiełuszce, prezbiterowi i męczennikowi, wytrwałemu i niestrudzonemu świadkowi Chrystusa, który zwyciężył zło dobrem aż do przelania krwi, przysługiwał tytuł błogosławionego…

Na tę decyzję Kościoła czekaliśmy ponad ćwierć wieku, i choć wydaje się, iż był to czas dość długi, w praktyce Kościoła beatyfikacja ta dokonana została stosunkowo szybko. Tym bardziej że nie była ona procesem łatwym. Nie dlatego, by ktokolwiek kwestionował osobiste oddanie się Bogu Księdza Jerzego i wierność jego kapłańskiemu powołaniu w jego posłudze duszpasterskiej, w głoszonym słowie Bożym i w służbie drugiemu człowiekowi. Trudny był przede wszystkim klimat, w jakim nowy błogosławiony oddał swoje życie. Nie wszyscy byli w stanie dostrzec od samego początku, że było to męczeństwo w klasycznym rozumieniu tradycji i teologii Kościoła, a nie – jak to czasem z różnych stron sugerowano – jedynie mord polityczny. Nie przyczyniali się do właściwego tworzenia religijnego klimatu jego kultu ani wrogowie Kościoła, ani ci wszyscy, którzy w imię wielkiego szacunku i przywiązania do Księdza Jerzego, próbowali wykorzystywać tę męczeńską śmierć dla własnych interesów politycznych.

Mimo tych wszystkich uwarunkowań, dzięki ogromnemu zaangażowaniu ks. abp Kazimierza Nycza, arcybiskupa warszawskiego, po dopełnieniu wszystkich formalności związanych z procesem beatyfikacyjnym, 19 XII 2009 papież Benedykt XVI ogłosił dekret o męczeństwie Księdza Jerzego, co otworzyło drogę do samej uroczystości beatyfikacyjnej. Ten oficjalny akt Kościoła potwierdził właściwe wyczucie tej części Ludu Bożego, która wierzyła w to, że ta beatyfikacja kiedyś nastąpi, bo jest ona niezwykle potrzebna w zamęcie ideowym naszego współczesnego świata.

Beatyfikacja ks. Jerzego Popiełuszki potwierdziła więc przede wszystkim religijny, a nie polityczny, charakter jego śmierci. Kościół, jak wiadomo, nie wynosi nigdy na ołtarze ludzi za ich najbardziej nawet słuszne poglądy społeczno-polityczne, lecz za świadectwo wiary i maksymalnie wierną promocję chrześcijańskich wartości moralnych. Beatyfikacja czy kanonizacja każdego człowieka, a zwłaszcza męczennika, jest więc zawsze urzędowym, najbardziej wiarygodnym, świadectwem Kościoła o bezinteresownej ofierze człowieka, która może wypływać tylko z miłości. Nie można skazać nikogo na męczeństwo, można tylko skazać na śmierć, a sposób jej przyjęcia może okazać się dopiero męczeństwem. Nie można też samemu „pchać się” do męczeństwa, bo to mogłoby być specyficzną formą szukania siebie, a nie chwały Bożej dla umocnienia mocy Ewangelii. Teraz uwiarygodniona została przez samego Ojca świętego Benedykta XVI prawda, że ks. Jerzy Popiełuszko zginął za wiarę.

Ta beatyfikacja jest też bardzo istotnym elementem oceny systemu, w którym dokonało się to męczeństwo. Dziś w procedurze kanonizacyjnej męczenników zwraca się uwagę nie tylko na fizyczną osobę, która zadaje śmierć męczennikowi, ale także na system polityczny, w ramach którego męczeństwo było możliwe. Podkreśla się to w procesach męczenników czasów hitleryzmu, obecnie także w procesach męczenników, którzy oddali swe życie w czasach komunizmu. Systemu tego Kościół wszak nigdy nie akceptował i zawsze potępiał go w niezwykle ostrych słowach, przynajmniej od czasu encykliki Piusa XI „Divini Redemptoris” z 1937 r. świadom był, iż zagrożenie płynące ze strony komunizmu gwałtownością i rozmiarami zdaje się przewyższać wszystko, co Kościół w dawniejszych prześladowaniach wycierpiał (p. 2) i dlatego traktował komunizm jako „szatańską zarazę” (p. 7). Jakby echem tamtych diagnoz były także słowa arcybiskupa Amato z warszawskiej beatyfikacji, który ukazując tło męczeństwa Bł. Księdza Jerzego zwrócił uwagę, że on bronił swojej godności jako sługi Chrystusa i Kościoła oraz wolności tych, którzy, podobnie jak on, byli ciemiężeni upokorzeni. Ale religia, Ewangelia, godność osoby ludzkiej, wolność nie były pojęciami zgodnymi z ideologią marksistowską. To właśnie dlatego rozpętał się przeciw niemu niszczący gniew wielkiego kłamcy, nieprzyjaciela Boga i ciemiężcy ludzkości, tego, który nienawidzi prawdy i szerzy kłamstwo.

Pozostaje teraz przed nami proces owocowania owego męczeństwa i potwierdzającej jego religijny charakter beatyfikacji. Święci są po to, by ich naśladować, iść drogą, którą wskazywali i służyć prawdzie, którą głosili. Są oni, zwłaszcza męczennicy, najbardziej wyrazistymi świadkami Jezusa Chrystusa, naśladującymi Go w geście największej miłości, czyli oddania swego życia – nie zawsze i niekoniecznie w sposób męczeński – za innych. W tym mieści się realizacja powołania chrześcijańskiego, które jest zadaniem każdego chrześcijanina. Od wiernego podjęcia tego wyzwania, zależeć będzie także przyszła kanonizacja nowego polskiego błogosławionego. Wspierać nas w tym będzie teraz nasz nowy błogosławiony, do którego Kościół pozwala nam już wołać w sposób oficjalny i publiczny: Błogosławiony Księże Jerzy, módl się za nami.