Lipiec 2009

Jego kazań słuchały tysiące
Rozmowa z ks. Michałem Machałem

Ksiądz Jan Krucina – rzecznik nadziei
Ks. Józef Pater

Dürery z kolekcji książąt Lubomirskich na wystawie w Ossolineum
Barbara Lekarczyk-Cisek

Sentymentalna podróż na Kresy
Paweł Kucia

Módl się, pracuj i... nie bądź smutny
Barbara Kantata

Kardynałowie Beran i Tomášek oraz Kościół w Czechach
Tomasz Serwatka

Płaska czy kulista?
Anna Sutowicz

Kiedy prezent i gratyfikacja budzą zastrzeżenia moralne?
Z ks. Kazimierzem F. Papciakiem SSCC rozmawia Bożena Rojek

Wielki sukces Nocy Kościołów
Arkadiusz Filipowski

Chłopaki nie płaczą, czyli słów kilka o ojcostwie
Tomasz Lewandowski

Strona główna

Archiwum

Kardynałowie Beran i Tomášek oraz Kościół w Czechach
Tomasz Serwatka


Kościół rzymskokatolicki w Czechach, zwłaszcza w ciągu ostatnich 300 lat, miał swoją specyficzną historię, dalece odmienną od polskiej, niemieckiej, austriackiej, słowackiej czy węgierskiej. Był to Kościół, rzec można, „mniejszościowy” w skali całej populacji Czech i pozostający raczej w społecznej defensywie. Jak to się stało? Wpłynęła na to cała gama czynników historycznych, tak obiektywnych (przymusowa germanizacja i rekatolizacja Regnum Bohemiae w czasach habsburskich od XVII do XIX w., potem znowu prześladowania komunistyczne lat 1948-1989), jak i, nazwijmy to umownie, „subiektywnych” (specyficzna czeska mentalność).

Specjaliści w tej materii, jak np. ks. prof. Tomasz Halik z Pragi twierdzą, że zasadniczą specyfiką czeskiej religijności jest pewien sceptycyzm wobec tradycyjnych, przyjętych od wieków w Kościele form zachowania, kultu religijnego oraz niechęć wobec instytucjonalnej hierarchii kościelnej. Czesi nie są chyba zatem mniej wewnętrznie religijni niż np. Austriacy czy Polacy, ale religijność owa jest nieco inna. Być może bardziej indywidualna, prywatna? Ze swej strony, jako historyk postaram się krótko uwypuklić te uwarunkowania dziejowe, które mogły wpłynąć na taki stan rzeczy.

Katolicyzm w Czechach na przestrzeni wieków

Przede wszystkim, o ile w średniowieczu (X-XIV wiek) katolicyzm czeski był jednym z przodujących w Europie, nie tylko środkowej (św. Wacław, św. biskup Wojciech, św. Agnieszka, abp Arnost z Pardubic, św. Jan Nepomucen), to okres fermentu religijnego, schizmy zachodniej (czasy wiarołomnie spalonego na stosie – z rozkazu króla niemieckiego Zygmunta Luksemburczyka – podczas soboru w Konstancji w 1415 r. prof. Jana Husa), a potem reformacji (wieki XVI i XVII) przyniosły w Czechach religijny zwrot przeciwko Rzymowi i Stolicy Apostolskiej. Spowodowane było to m.in. faktem, iż gros administracji państwowej i kościelnej w Regnum Bohemiae sprawowali urzędnicy pochodzenia obcego, przeważnie niemieckiego.

Zarówno królowie czescy z zachodnioniemieckiej dynastii Luksemburgów (1310-1438), jak i z austriackiego rodu Habsburgów (1526-1918), zwalczali czeskie „narodowe” dążenia religijne (husytyzm w XV, różne formy protestantyzmu w XVI-XVII w.). Zrodziło to w szerokich masach społeczeństwa czeskiego chęć walki z – jak to czasem upraszczano w literaturze – „Rzymem i Wiedniem”. Tutaj należy tedy szukać źródeł odmiennej niźli np. w Polsce, Niemczech czy w Austrii postawy społeczności wiernych wobec Stolicy Apostolskiej. Dodatkowo po wojnie trzydziestoletniej (1618-1648) Habsburgowie austriaccy wprowadzili bardzo bezwzględny i rygorystyczny kurs antyczeski i antyprotestancki. Naturalnie piszę o tym wszystkim w wielkim uproszczeniu i skrócie. W każdym razie rząd w Wiedniu w XVII i XVIII stuleciu niszczył wszelkie przejawy kultury czeskiej, także katolickiej. Książki w języku czeskim oraz zabytki średniowieczne ocalały jedynie w zamkniętych bibliotekach klasztornych.

Rdzenną szlachtę czeską albo fizycznie wybito w sławnej bitwie pod Białą Górą koło Pragi (w listopadzie 1620 r.), albo uległa ona germanizacji (jak np. wielki wódz okresu wojny trzydziestoletniej Albrecht von Wallenstein). Resztę dawnego rycerstwa czeskiego wyrugowano z ziem i posiadłości, oddawszy ich skonfiskowane majątki Włochom, Hiszpanom i Niemcom. Ale pozostał prosty lud, który zachował czeskie tradycje, a w wiekach XVIII i XIX stał się zaczynem odrodzenia narodowego. Z uwagi na to późniejsza – ukształtowana w ciągu XIX stulecia – inteligencja czeska miała korzenie chłopskie, ludowe. Odmiennie niż u nas, gdzie warstwa owa miała genezę szlachecką. Dlatego również mentalność współczesnego Czecha jest bardziej „przyziemna”, pragmatyczna, mniej „romantyczna” niż Polaka lub choćby Węgra...

Pierwsza połowa XX wieku

Po odrodzeniu się niepodległej Czechosłowacji jesienią 1918 r. sytuacja katolicyzmu w samych Czechach nie była bynajmniej łatwa; inaczej, bo znacznie lepiej, miała się rzecz na tradycyjnie katolickiej i konserwatywnej Słowacji (przynależnej politycznie przez minione 900 lat do Królestwa Węgier). Prezydent Tomasz G. Masaryk oraz minister Edward Benesz podpisali wprawdzie konkordat ze Stolicą Apostolską, a praski arcybiskup Karel Kaspar otrzymał od Piusa XI kapelusz kardynalski, ale stosunki państwa z Kościołem były raczej chłodne i formalne. Praktykujący katolicy stanowili w Czechach mniejszość społeczeństwa, co pozostało do dnia dzisiejszego. Nad Wełtawą był też i jest nadal największy w całej Europie (większy nawet niż w tradycyjnie laickiej Francji czy wschodnich postprotestanckich Niemczech) procent zdeklarowanych ateistów. Jak sugeruje w swoich pracach ks. prof. T. Halik, większość Czechów to ludzie jakby „rozdarci” między tradycyjną wiarą (przeważnie katolicką) a ateizmem, a więc chyba raczej agnostycy.

W każdym razie trudno ich jednoznacznie zdefiniować, bo ani nie negują oni Boga, ani też nie są chrześcijanami czy katolikami sensu stricto. Po śmierci kardynała Kaspara, co miało miejsce już w zmienionej sytuacji politycznej, pod nazistowską okupacją (1939-1945), sytuacja Kościoła jeszcze bardziej się pogorszyła. Nazistów, którzy katolicyzmu nienawidzili i z całą mocą tępili księży (najbardziej w Polsce, ale także w obrębie samej III Rzeszy), „zastąpili” w maju 1945 r. prosowieccy komuniści.

Walka z Kościołem po 1945 r.

O ile jeszcze demokratyczno-liberalny prezydent Republiki E. Benesz (1945-1948) utrzymywał kontakty ze Stolicą Apostolską oraz następcą Kaspara, abp. Josefem Beranem (arcypasterzem Pragi w okresie 1946-1965), to „czerwoni” po osławionej rewolcie lutowej 1948 roku przystąpili do bezwzględnej walki z Kościołem i samą religią jako taką. Reżim zatwardziałego stalinowca Klementa Gottwalda (1948-1953) zlikwidował de facto całą strukturę hierarchiczną Kościoła katolickiego w Czechach i zmusił katolików do zejścia do podziemia.

Arcybiskup praski, prymas Josef Beran, podobnie jak na Węgrzech prymas Mindszenty, został w 1949 roku aresztowany i uwięziony (aż do 1963 r.). Wielu kapłanów albo internowano, albo zmuszono do ciężkiej pracy fizycznej w zupełnie świeckich profesjach (np. biskup Karel Otčenašek z Hradca Kralove mył witryny sklepowe), zakony męskie i żeńskie zlikwidowano. Prastarą tysiącletnią katedrę św. Wita na Hradczanach zajęło ateistyczne i komunistyczne państwo. Traktowano ją odtąd jedynie jako wspaniały, średniowieczny obiekt muzealny, dostępny dla turystów z całego świata. Tak było aż do końca lat pięćdziesiątych XX stulecia, a więc nawet dłużej niż na Węgrzech, o Polsce nie wspominając.

Dopiero w czasie obrad Soboru Watykańskiego II wypuszczono z więzienia prymasa kardynała Berana i pozwolono mu przebywać w areszcie domowym (1963-1965). „Łaskawie” wypuszczony do Rzymu na obrady soborowe, sędziwy (77 lat) kardynał pozostał u boku papieża Pawła VI już na stałe. Zmarł nad Tybrem w maju 1969 r. i pochowany został w watykańskiej bazylice św. Piotra. Następcą kard. Berana mianował papież Paweł VI – najpierw dla ostrożności jedynie w charakterze administratora apostolskiego Archidiecezji Praskiej – dotychczasowego biskupa, pochodzącego z Moraw, spod Ołomuńca, Františka Tomáška (1899-1992). Sytuacja abp. Tomáška nie była bynajmniej lepsza niż wcześniej Berana, bo również był on przejściowo przez reżim internowany. Za czasów Antonina Novotnego jedynie w niewielkim stopniu „poluzowano” Kościołowi. Dopiero „praska wiosna” 1968 roku zmieniła trochę jego położenie na lepsze.

Po wyborze Polaka na Stolicę Piotrową

Na dobrą sprawę dopiero koniec lat siedemdziesiątych, a szczególnie czas po wyborze kard. Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową pozwolił Tomáškowi i czeskiemu Kościołowi złapać nieco oddech. Do tej pory bowiem księży wyświęcano potajemnie w RFN lub Polsce, a jawna działalność religijna była niemożliwa. Nie udzielano też w Czechach ludziom regularnych sakramentów świętych, nawet tak podstawowych jak chrzest, bierzmowanie, śluby małżeńskie czy namaszczenie chorych. Dla nas, Polaków, może wydawać się to sytuacja straszna, ale w Czechach i na Morawach przez te 40 lat komunizmu tak naprawdę było. Rezydujący w Pradze abp. F. Tomášek (od 1976 r. kardynał) opowiadał się naturalnie politycznie za demokratyczno-liberalną, antysystemową opozycją spod znaku „Karty 77” (działał tam m.in. Vaclav Havel), acz sam owej karty osobiście nie podpisał. Zrobił chyba rozważnie, bo pogorszyłby w ten sposób jeszcze bardziej dolę katolików czeskich.

22 października 1978 r. podczas Mszy Świętej inaugurującej pontyfikat Jana Pawła II w czasie uroczystego homagium kardynałów z całego świata, podszedł także do Ojca św. sędziwy, prawie 80-letni Tomášek, serdecznie się z Nim witając. Było to niejako symboliczne uwieńczenie heroicznej walki Tomáška, Otčenaška, a wcześniej J. Berana pokojowej walki z ateizmem i walki o swobodę wyznawania religii chrześcijańskiej na ziemi czeskiej. Na zwycięstwo przyszło czekać jeszcze 11 lat. „Aksamitna rewolucja” w Pradze przywróciła 90-letniemu kardynałowi „rząd dusz”. Stał się, obok Havla, symbolem niepodległej II Republiki Czechosłowackiej, a potem Republiki Czeskiej.