Czerwiec 2010

Życzenia ks. abp. Mariana Gołębiewskiego
Jubileusz kard. Henryka Gulbinowicza

Szczęśliwy człowiek, wezwany przez Pana i wybrany do służby Bożej
Ks. abp Józef Kowalczyk, Prymas Polski

Dziękuję
Kard. Henryk Gulbinowicz

Tajemnice ukryte w cudownych relikwiach
Bożena Rojek

Pocztówka z Huculszczyzny
Roman Duda

Syberia – w poszukiwaniu przeszłości i przyszłości
Małgorzata Czaicka-Moryń

Nowe miejsca modlitwy
Ks. Adam Ryszard Prokop

Wokół teraźniejszości – pytania o patriotyzm
Jan Wikiera

Gorzkie gody
Elżbieta Nowak

Kolekcjonowanie świętego Franciszka
Anna Sutowicz

Jak osiągnąć dojrzałość sumienia?
Z ks. Marianem Biskupem rozmawia Bożena Rojek

Niech przemawia do nas świadectwo Księdza Jerzego
Episkopat Polski

Przewodnik na drogach życia duchowego
Marek Gorbienko

Strona główna

Archiwum

Kolekcjonowanie świętego Franciszka
Anna Sutowicz


Do moich rąk trafiła niezwykła książka. Niezwykła z wielu powodów. Najpierw dla swej niepowtarzalnej naukowej koncepcji, która jednocześnie odbiera jej prawo klasyfikowania w znanych gatunkach narracji historycznej i publicystycznej. Jest to pozycja niebanalna także, a może przede wszystkim, z powodu bogatego ładunku wiedzy szczegółowej odnoszącej się do wszelkich znanych wizerunków świętego Franciszka, równie oryginalnej osobowości swoich czasów. Autor pracy „Święty Franciszek z Asyżu i kolekcjoner jego przedstawień”, prof. Franciszek Kusiak, zabiera czytelnika w podróż po świecie świętych obrazków, obrazów, rzeźb, miniatur. Stanowią one jednak tylko pretekst do odwiedzenia miejsc dzieciństwa autora, miejsc jego pracy jako dawnego oficera politycznego Wojska Polskiego, i historyka, nade wszystko zaś osobistych spotkań ze świętym i jego oryginalną osobowością.

Prace naukowców mają zwykle pewną szczególną cechę: obok fontanny szczegółowej wiedzy, często niedostępnej dla przeciętnego czytelnika, pisane są językiem hermetycznym, wręcz uniemożliwiającym przyswojenie koncepcji całości. Franciszek Kusiak wyraźnie pragnął uniknąć tego błędu. Chociaż książka tchnie wielkim oczytaniem w historii i historii sztuki oraz ujawnia szerokość zainteresowań i horyzontów wiedzy profesora, pozostaje jednak nadzwyczajnie przystępna, wręcz przyjazna nawet dla słabo przygotowanego odbiorcy tego typu wiedzy. Gusta bardziej wyrafinowanych smakoszy wiedzy historycznej zostaną zaspokojone opisem warsztatu pracy autora: podaje on literaturę naukową nie tylko polską, ale również obcojęzyczną, zbierając najważniejsze opracowania i bibliografie na temat ikonografii i historii ruchu franciszkańskiego. Czytelnik poznaje także bogaty świat źródeł narracyjnych i ikonograficznych: hagiografii świętego Franciszka, licznych i różnorodnych obrazków dewocyjnych, pochodzących z różnych kręgów kultury europejskiej, znaczków, witraży i innych zabytków sakralnych skrywających się często w cieniu bocznych ołtarzy lub w zakrystiach polskich kościołów. Niewątpliwie historyk ten wykonał pracę nadzwyczajną, mrówczą, sam siebie nazywając po prostu „kolekcjonerem przedstawień św. Franciszka”. Szczerość zbieracza każe profesorowi ujawnić wielość starań w pozyskiwaniu elementów tego niezwykłego zbioru, trud docierania do śladów sztuki, ale również małe i wielkie radości z przypadkowych znalezisk, które autor jednak interpretuje jako świadectwo osobistej opieki świętego i jego pomocy. Prowadzi czytelnika poprzez koleje swojej własnej pobożności i czci dla swego patrona, rozpoczynając od skromnego usprawiedliwienia, dlaczego nie będąc specjalistą w dziedzinie historii sztuki porwał się na tak trudny temat, jak zebranie i usystematyzowanie możliwie największej ilości wizerunków świętego Franciszka. Uczynił to niejako z wyboru Boskiego, pewnie dla zawstydzenia prawdziwych znawców rzeczy, którzy jak dotąd nie zdobyli się na taki trud. Może zbyt wiele wiedzą, a zbyt mało czują?

Praca została podzielona według głównych motywów ikonograficznych związanych ze świętym. Poznajemy więc kolejno wizerunki zawierające obraz krzyża, jako głównego wątku w życiu świętego stygmatyka. Dzięki licznym dobrej jakości przedrukom obrazów, czytelnik może porównać sposoby ukazywania świętego Franciszka przez różnych malarzy i autorów dewocjonaliów, które jednak odsłaniają wiele podobieństw, świadczących o dawnej jedności kanonów europejskiej sztuki sakralnej. Oto ten sam Ojciec Seraficki obejmowany przez Jezusa na Krzyżu na oleodrukach polskich wieśniaków sprzed wojny i na kopiach pochodzących z kościołów w Sewili. To samo wrażenie jedności kulturowej odnosi czytelnik po zapoznaniu się z wizerunkami Franciszka z książką w ręce oraz czaszką u stóp, co dawniej odbiorcy sztuki łatwo odczytywali jako symbol przemijania. I chociaż sam święty niechętnie odnosił się do zdobywania wiedzy przez członków swojego zakonu, to jego wyobrażenie jest również tworem tradycji zakonnej, narosłej w ciągu wieków istnienia wspólnoty, znanej przecież z udziału w licznych dysputach filozoficznych na uniwersytetach całej Europy średniowiecznej. Ciekawie prezentuje się konfrontacja wczesnych źródeł hagiograficznych i ikonograficznych Franciszka i bezpośrednich świadectw jego towarzyszy, którzy pragnęli zapamiętać piękną, ale dość wątłą i ascetyczną postać świętego, z późną tradycją narosłą w ciągu XIX i w XX wieku, ukazującą go jako dobrze zbudowanego mężczyznę pozbawionego szat w scenie spotkania z biskupem. Interesująca wydaje się także analiza motywu habitu świętego, która oddaje pierwszeństwo osobistej pobożności wielu artystów w tym względzie. Okazuje się bowiem, że obowiązujący szary habit pierwszych braci żebrzących, zmieniał barwy w zależności od czasów, hojności fundatorów, materiału rzeźbiarskiego i wizji artystycznej. Bywał więc złoty, czarny, a nawet biały, niczym u dominikanów. Na niektórych barokowych figurach artystów hiszpańskich święty Franciszek nosi się wręcz jak rodowity książę. W pracy profesora Kusiaka odnajdziemy także mniej znane elementy ikonografii Ojca Serafickiego. Ciekawe są zwłaszcza wizerunki związane z pobożnością różańcową, wśród których wyróżnia się wyobrażenie tzw. Rosarium Beati Francisci, charakterystyczne tylko dla zakonu franciszkańskiego drzewo genealogiczne, ukazujące związek duchowych potomków świętego Franciszka z Maryją. Autor pracy i kolekcjoner ikonografii franciszkańskiej wydobył i usystematyzował takie motywy jak: obraz stygmatów i sceny stygmatyzacji świętego, ptaków, wilka i innych zwierząt towarzyszących Franciszkowi. W tym miejscu nawet te najbardziej powszechne wizerunki kazania do ptaków, ukazujące świętego jako postać bliską naturze i ufną w jej pierwotne dobro, uświadamiają odbiorcy wielką różnorodność i bogactwo sztuki. Wraz z profesorem Kusiakiem czytelnik musi zachwycić się atmosferą obrazów Giotta, oddających mentalność Wieków Średnich i ich rozumienie istoty duchowości franciszkańskiej, aby potem odkryć tę samą atmosferę zaufania i przyjaźni w obrazkach XIX-wiecznej niemieckiej malarki Marii Spötl.

Przy tej okazji nasuwa się zresztą refleksja, jak niewiele wiemy o artystach, ukrywających się za anonimowymi często obrazkami dewocyjnymi, które jeszcze tak niedawno gościły między kartkami naszych książeczek do nabożeństwa. Twórców tych oskarżano w ostatnich czasach o infantylizm i prymitywizm, który sprzeciwia się podobno pogłębianiu istoty pobożności. Profesor Kusiak odważnie staje w obronie tych śladów pobożności odchodzących w mroki tradycji, które ukazują przecież, wbrew pozorom, niezwykłą różnorodność i niepowtarzalność. Nawet te szare, ukrywające tajemnice barw, papierowe, starte w modlących się dłoniach małe obrazeczki św. Franciszka potrafią zachwycić głębią zrozumienia jego duchowości. Niektóre są kopiami znanych malarzy z nieomal wszystkich państw chrześcijańskiej Europy: od Hiszpanii, przez Szwajcarię, aż po dawne Kresy Rzeczpospolitej. Autorzy innych pozostaną na zawsze anonimowi. Te szare obrazki stanowią jednak niezatarty dotąd ślad ludzkiej pobożności, która szczególnie od końca XVIII wieku wkroczyła szerokim pochodem w najniższe warstwy ludowe. Moim zdaniem, świadczą także o istniejącym do około połowy XX wieku uniwersalnym sposobie odczytywania sensów religijnych w sztuce, wspólnych całej kulturze chrześcijańskiej bez względu na różnice języków narodowych i rodzimej tradycji. Tak samo mogła rozumieć wizerunek świętego Franciszka w kapturze zakonnym naciągniętym głęboko na czoło z czaszką w ręce staruszka w Bawarii, jak i Polka na Podlasiu. Na różańcu zwieńczonym krzyżem franciszkańskim modlił się jakiś mężczyzna z Ohio w USA, rozmyślając o wizerunku Najświętszej Maryi Panny, tak samo uśmiechniętej jak na na dziełach ukazujących otrzymanie odpustu dla Porcjunkuli. Ta pobożność ludowa nie miała chyba zbyt wiele wspólnego z prymitywizmem, skoro wszystkie, absolutnie wszystkie wizerunki św. Franciszka w zbiorach profesora Kusiaka wykazują spore zróżnicowanie. Na każdym znać pobożną rękę nie tylko artysty, ale także właściciela dewocjonalium. W tym sensie zbiór profesora posłużyć może nie tylko profesjonalnym badaczom sztuki, ale również historykom zainteresowanym kręgami pobożności ludowej i nie tylko ludowej. Wszak wiele z tych przedmiotów należało do członków elit społecznych.

Na koniec trzeba złożyć hołd wielkiemu talentowi i pasji, z jaką autor oddał się pracy o kolekcji wizerunków św. Franciszka. W jej tle przewija się jego własny obraz, obraz człowieka głęboko religijnego, na którego osobistej pobożności wycisnęła piętno jego matka, wielka czcicielka Ojca Serafickiego. To ona po kryjomu wszyła swemu synowi do munduru podchorążackiego medalik świętego, co przyprawiało go nieraz o kłopoty w czasach agresywnej indoktrynacji komunistycznej, ale i chroniło od utraty wiary i uczciwości chrześcijańskiej wobec siebie i innych w życiu, które nie zawsze przebiegało po prostych liniach, czego autor nie stara się w książce kamuflować. Świadomość tego ostatniego faktu stanowi chyba najdonioślejsze świadectwo autora książki i jej największy walor, przy którym wszystkie cechy pracy naukowej zyskują dopiero na prawdziwej wartości.

Franciszek Kusiak, Święty Franciszek z Asyżu i kolekcjoner jego przedstawień, Pelplin 2009, s. 304