Czerwiec 2001

Duch Święty w życiu chrześcijanina
ks.Jacek Froniewski

Kapłan Filozof Góral
Jan Wadowski

Unicestwianie Boskiego daru
Daniel Zapała

Otwózcie drzwi
ks.Andrzej Obuchowski

Narody, które tracą pamięć - giną
Stanisław Bogaczewicz

Słudzy Słowa
Ks. Wiesław Haczkiewicz

Historia ogniem pisana
Władysław Bronz

Jak mówić do młodych?
ks. Andrzej Jerie

Awaria zasilania, czyli słów kilka o współczesnym niewolniku
Andrzej Sikora

Rozmawiałam o NIM przez telefon
Renata Kotusz

Szacunek "ubogim wdowom"
ks. Stanisław Ławrynowicz

Poeta ewangeliczny
Beata Jachimowska

Po co adorować Najświętszy Sakrament, skoro Jezus powiedział "bierzcie i jedzcie..."?
ks. Jacek Froniewski




Strona główna

Archiwum

Rozmawiałam o NIM przez telefon
Renata Kotusz


- On chciałby do ciebie przyjść...!

- ...

- Nie znasz Go? Jeszcze nigdy Go nie widziałeś? Gdy staniesz przy Nim, ogarnie cię uczucie, że tylko On jest twoim przyjacielem.

- ...

- Uznajesz to za niemożliwe? Mówisz, że przecież każdy mógłby sobie przyjść?

- ...

- Nie, ta wizyta jest inna... Gdy On wejdzie, to w oka mgnieniu będziesz przekonany, że twoje mieszkanie należy w zasadzie do Niego! Czy w to wierzysz, czy nie, będziesz szczęśliwy, mogąc je Jemu przekazać...

- ...

Oczywiście! Nie potrzebujesz się w ogóle przedstawiać. On wie o tobie wszystko.

- ...

- Uważasz, że to jest jakaś abrakadabra, której nie zrozumiesz? Tak, z pewnością! Kto nigdy Go jeszcze nie spotkał - ten tego nie zrozumie...

- ...

- Aha, najpierw chciałbyś wiedzieć jak wygląda? To trudno powiedzieć... On nie zwraca uwagi na swoją powierzchowność. Ma wiele twarzy. Może się zdarzyć, że przyjdzie - jako żebrak, w łachmanach!

- ...

I wtedy Go nie wpuścisz? Poczekaj! Gdy On stanie przed tobą - obojętnie w jakiej postaci - po prostu będzie obecny. Wszystko inne straci na znaczeniu.

- ...

- Hmm... Ty nie masz czasu dla nieproszonych gości? Gdyby to był właśnie żebrak - nie chciałbyś sobie pobrudzić rąk? No i twój czas dnia jest tak dokładnie zaplanowany, co?

- ...

- Tak... musisz załatwiać swoje sprawy... Słuchaj! Tylko przy Nim możesz odetchnąć, wypocząć... On nie stawia wygórowanych wymagań. Przeciwnie! On chce ci usłużyć, pomóc... Może nawet umyje ci nogi... Przyniesie dar, którego nigdzie nie kupisz: spokój, poczucie bezpieczeństwa, ulgę.

- ...

- Uważasz, że to tylko pusta gadanina? Że żyjesz w świecie realnym, a ten świat jest zepsuty, bo każdy myśli tylko o sobie, to i skąd ma przyjść ten spokój? Twój Gość ci to wyjaśni... Gdy zwrócisz się do Niego szczerze, to ze zdziwieniem spostrzeżesz, że jednak taki cud istnieje...

- ...

- Dlaczego - jednak? Sam się nad tym zastanów... I wiesz co? Odkryjesz z pewnością w sobie pragnienie, by tym spokojem obdarować innych!

- ...

- Jak Go masz przyjąć? Stań przy Nim taki, jaki jesteś! Nie chowaj osobistego nieporządku... On patrzy tylko w serce.

- ...

- Właśnie z tego powodu masz obawy? To zrozumiałe. Niechętnie pozwalamy innym patrzeć w swoje karty. Ale On cię przecież zna - to co mogłoby Go jeszcze zaskoczyć? On powie!

- ...

- Obawiasz się, że wtedy utracisz nad wszystkim kontrolę? To się zgadza, gdyż to On wszystko przejmie. Ale - czy to nie jest dla ciebie czysty zysk? Czy nie jest to cudowne odciążenie? On będzie za ciebie myślał... On zaplanuje za ciebie... Nie będziesz dźwigał sam swoich problemów! On pod ten ciężar podłoży swoje ramię.

- ...

- Tego wszystkiego nie możesz sobie wyobrazić? Jesteś przekonany, że jeżeli sam już nie możesz siebie udźwignąć, to nikt ci nie pomoże? Mylisz się! Jeżeli Mu zaufać - On może dokonać cudu!

- ...

- Tyle opieki... a ty uznajesz to za coś niesamowitego? Że życie wystawi ci potem gruby rachunek? Nieufny jesteś! On nigdy nie dyskutuje na temat pieniędzy - czy innych majętności... Raczej o czystej miłości mówi ciągle...

- ...

- Uważasz to za stratę czasu! Jesteś przekonany, że o powodzeniu decyduje tylko siła pieniędzy, kariera... że kto za tym nie nadąży, musi pozostać w tyle? Bez pieniędzy nic się nie zrobi? Uważaj! On zapłacił swoim życiem!

- ...

- Tak się teraz nie płaci? Słusznie! To drugi raz się już nie zdarzy. Jednorazowo - i wystarczy na zawsze!

- ...

- Nie możesz pojąć, że ktoś nieżywy - jednak żyje? Ktoś, kto przychodzi z Nieba - jest na ziemi w taki sam sposób - w domu? Każdy, kto Go osobiście spotka wie, że On żyje!

- ...

- Dlaczego? Bo sam jest Życiem. Bo pokonał śmierć! Przecież tylko żywy może zapraszać do życia...

- ...

- Tak... Tyle w tym nadziei - a ty określasz to tylko jako "niewyobrażalne"! Jesteś hardy...

- ...

- Nie? Za duży to blask, jak na twoje pojmowanie? Zgoda. I to, i wszystko może ci On wybaczyć, darować... Wystarczy, że Mu zawierzysz, że pójdziesz za Nim. Dlatego przyszedł. Puka do twoich drzwi. Zaprosisz Go?

- ...