Maj 2011

Przed nami beatyfikacja
Z księdzem prałatem Sławomirem Oderem rozmawiają Aleksandra Zapotoczny i Krzysztof Bramorski

Przekraczał próg nadziei
Halina Dzięgło

Książka o związkach Jana Pawła II z Trzebnicą i św. Jadwigą


Ojczyzna Jana Pawła II
Piotr Sutowicz

Życie układać wedle wymagań prawdy
Krzysztof Bramorski

Niesympatyczni katolicy?
Adam T. Witczak

Rodzina na swoim
Anna Żarowska

Poronienie – być z rodzicami po stracie dziecka
Małgorzata Wyrocik

Jeden dzień z moją mamą
Alicja Gębarowska

W rok po powodzi
Ks. Henryk Szeloch

W poszukiwaniu Papieża
B.K.

Uran i polityka
Piotr Sroka

Jakie wymagania płyną z przykazania miłości?
Z ks. Bogdanem Giemzą SDS rozmawia Bożena Rojek

Świętość
Jan Paweł II

O kulcie liturgicznym papieża Jana Pawła II po beatyfikacji
Kard. Antonius Card. Canizares Llovera, Iosephus Augustinus Di Noia, OP

Strona główna

Archiwum

Ojczyzna Jana Pawła II
Piotr Sutowicz


Ojczyzna – kiedy myślę – wówczas wyrażam siebie i zakorzeniam, mówi mi o tym serce, jakby ukryta granica, która ze mnie przebiega ku innym, aby wszystkich ogarniać w przeszłość dawniejszą niż każdy z nas: z niej się wyłaniam... gdy myślę Ojczyzna – by zamknąć ją w sobie jak skarb. Pytam wciąż, jak ją pomnożyć, jak poszerzyć tę przestrzeń, którą wypełnia. (Karol Wojtyła, Myśląc Ojczyzna, 1974 r.)

Przy okazji uroczystości beatyfikacyjnej Jana Pawła II media przypominają różne aspekty jego nauczania, szeroko omawiana jest jego osobowość czy sposób bycia. Bez wątpienia wszystko to ma swoją wartość, wszak nowy błogosławiony ma być wzorem i wszystko to może służyć ku dobremu. Mocno jednak denerwujące jest w tym kontekście zamykanie tej wielkiej postaci w popkulturowym opakowaniu po kremówkach, czy wybieranie niektórych fragmentów jego myśli, tak by pasowały mediom, nie zainteresowanym niczym więcej jak wykreowaniem wizerunku nowego błogosławionego na obraz i podobieństwo swoje.

Jednym z ważniejszych rysów myśli papieża było jego odniesienie się do Narodu, z którego wyszedł. Ojczyzna była bowiem w jego życiu czymś niezmiernie ważnym, śmiało można powiedzieć, że czuł się dumny z bycia Polakiem i często dawał temu wyraz w wypowiedziach. Jego odnoszenie do dziejów i kultury polskiej dla jednych było budujące, innych denerwowało, ale było znaczącą częścią tego, co mówił, choćby podczas pielgrzymek do ojczyzny. Chciał, by jego rodacy tego dziedzictwa nie zagubili, zdaje się nawet, iż lękał się, że może to nastąpić. Obserwując stan mentalny obecnego pokolenia można nawet pokusić się o stwierdzenie, że obawy te stały się swego rodzaju spełniającym się proroctwem, właśnie teraz w czasie, gdy dostąpił on chwały ołtarzy. Nie chodzi tu tylko o znajomość faktów historycznych, co o umiejętność łączenia dziejów z teraźniejszością. W taki sposób powstawała synteza będąca podstawą wspólnoty narodowej. Kiedy Papież podkreślał swą wypowiedź stwierdzeniem ja, syn polskiej ziemi, nie chodziło mu przecież tylko o fizycznie zakrojony obszar, chociaż i od niego nie można abstrahować jako od czynnika narodowotwórczego, lecz myślał o całym chrześcijańskim dziedzictwie kultury narodowej, które dumnie nosił.

Pojęcie ojczyzny Ojciec Święty utożsamiał z matką. W dzisiejszych czasach takie zestawienie często budzi uśmiech politowania na ustach tych, którzy najchętniej wyrzekliby się jednej i drugiej, jako idei przestarzałych. Tym bardziej trzeba przypomnieć słowa, które wypowiedział, witając się z rodakami po ucałowaniu ziemi na Okęciu w roku 1979: jest to jakby pocałunek złożony na rękach matki – albowiem Ojczyzna jest naszą matką ziemską. Polska jest matką szczególną. Niełatwe są jej dzieje, zwłaszcza na przestrzeni ostatnich stuleci. Jest matką, która wiele przecierpiała i wciąż na nowo cierpi. Dlatego ma prawo do miłości szczególnej. Z kolei żegnając się kilka dni później wyraził inną fundamentalną myśl, drażniącą wielu wówczas, ale i dzisiaj niekoniecznie przyjmowaną z życzliwością. Polska jest dobrem wspólnym całego Narodu i na to dobro muszą być otwarci wszyscy jej synowie i córki, bo takie dobro domaga się stałego i rzetelnego wysiłku całego społeczeństwa. Pragnę bardzo, by stopniowo pokonane zostały piętrzące się trudności, by Polacy mogli budować owocnie swoje dziś i jutro. Naród bowiem (…) musi żyć i rozwijać się o własnych siłach. Te wątki były i później obecne w wielu miejscach i przypominane przy różnych okazjach. Pojęciem narodu papież wiele lat później zajął się np w książce „Pamięć i tożsamość”, gdzie podkreślił, iż naród, podobnie jak rodzina jest społecznością naturalną i nie można jej zastąpić żadnym rodzajem umowy, państwo nie jest tu terminem adekwatnym, nie można też narodu zastępować pojęciem społeczeństwa. Myślenie takie było bardzo charakterystyczne dla człowieka, który pojęcia dotyczące życia ludzkiego osadzał w doświadczeniu wspólnoty, z której pochodził. Ten naród, w którym wyrastał Papież, rozwijał się i żył przez znaczną część swej historii bez państwa, walcząc, co prawda, o nie wszelkimi siłami. Pokazał, że ponadpokoleniowe dziedzictwo narodowe jest siłą znacznie potężniejszą niż zaborcze potęgi, które w końcu zostały skruszone, a świadomy swych celów naród mógł przystąpić do tworzenia własnej państwowości. W cytowanej wypowiedzi Papieża warto podkreślić znamienną rzecz, iż to społeczeństwo, a więc żyjący tu i teraz ludzie poprzez swe zaangażowanie ponoszą odpowiedzialność za losy narodu przed nim jako zrzeszeniem pokoleń.

Bardzo ważnym rysem osobowościowym Papieża wydaje się fakt, iż w swym codziennym posługiwaniu bardzo silnie odczuwał on swój związek w kulturą polską. Był Polakiem poprzez kulturę, zresztą zgodnie z tym co wyraził w „Pamięć i tożsamość”, iż każdy naród żyje dziełami swojej kultury. Mało tego, starał się wnieść do tej kultury swój własny swoisty wkład, choćby poprzez twórczość poetycką, której nie zaniechał niemal do końca swego życia. Zdaje się, że uważał ją za istotny element swego bycia Polakiem. Na potwierdzenie zależności osobowości i nauczania Papieża z polską kulturą z pewnością można by znaleźć ogromną ilość wypowiedzi. Nie chodzi jednak o to, by przerzucać się cytatami lecz zrozumieć ten fenomen radości z możliwości obcowania z nią. Bardzo ciekawa, w tym kontekście jest jego wypowiedź z 2001 roku, kiedy to spotkał się w Rzymie z przedstawicielami Instytutu Dziedzictwa Narodowego z okazji 180 rocznicy urodzin Cypriana Kamila Norwida: „Cieszę się bardzo z tego spotkania i przywiązuję do niego wielką wagę. Dlatego też, przygotowując się do niego, wróciłem do lektury pism Norwida i rozmawiałem z tymi, którym Norwid jest także bliski”. Z pewnością nie jest to jedynie kurtuazja, która niekiedy ma miejsce, gdy jakaś osobistość musi wyrazić uznanie wobec jakiegoś zjawiska, o którym nie ma zielonego pojęcia. Wypowiedzi papieskich inspirowanych Norwidem w trakcie długiego pontyfikatu jest dość sporo. W tym samym przemówieniu przyznaje się on, że pisarz ten towarzyszył mu od czasów szkolnych. Wydaje się, że z radością powrócił on do tych pism, mając jakby „okazję” spotkania, był to więc oczekiwany pretekst a nie przymus.

Jeszcze inną cechą kultury polskiej w perspektywie papieskiej jest pośredniość od swoistości do uniwersalizmu, stąd częste wypowiedzi, w których Papież odnosi się do europejskich kontekstów cywilizacyjnych naszej kultury. Czasem wskazuje, iż Polacy bywają bardziej Europejczykami niż ci, którzy chcieliby nas pouczać, w jaki sposób w tej Europie istnieć i funkcjonować. Owszem zdarzało się, że niektóre z tych wypowiedzi osadzano w realiach bieżącej polityki, co powodowało rozmaite kontrowersje. Z pewnością jednak Ojcu Świętemu nie chodziło o takie interpretacje.

Dziś, kiedy nie ma go już między nami i nie możemy już liczyć na to, że jeszcze raz przypomni nam o naszej tożsamości, poważnie weźmy sobie do serca to, co powiedział u początków swego pontyfikatu, a co dziś przypominane jest dość często w mediach na tyle bezmyślnie, że niekiedy przybiera formę kiczu, lecz z pewnością kiczem nie jest. Uznajmy to za testament błogosławionego Jana Pawła II jako Polaka: I dlatego zanim stąd odejdę, proszę was, abyście całe to duchowe dziedzictwo, któremu na imię „Polska”, raz jeszcze przyjęli z wiarą, nadzieją i miłością – taką, jaką zaszczepia w nas Chrystus na chrzcie świętym – abyście nigdy nie zwątpili i nie znużyli się, i nie zniechęcili – abyście nie podcinali sami tych korzeni, z których wyrastamy.