Maj 2010

Sługa Prawdy, która daje wolność
Ks. Piotr Nitecki

Czy tylko raz w roku?
Ks. Piotr Mrzygłód

Złoty obrus i cenne zasłony
Adam Kwaśniewski

Poznawanie Ewangelii obowiązkiem ochrzczonych
Estera Ryczek

110 lat u św. Karola Boromeusza
Krzysztof Bramorski

Złoty jubileusz kapłaństwa ks. Władysława Mszala
Ks. Antoni Kiełbasa

Matka Boża św. Maksymiliana
Krzysztof Kunert

Działania resortu bezpieczeństwa Polski Ludowej wobec kurii diecezjalnych i episkopatu Kościoła Katolickiego
Marta Szymańska

Jak przekładać kult maryjny na życie codzienne?
Z o. Bogdanem Waliczkiem OSPE rozmawia Bożena Rojek

Jubileusz księdza Kardynała


Pomóż powodzianom!
Krzysztof Kunert

Strona główna

Archiwum

Jak przekładać kult maryjny na życie codzienne?
Z o. Bogdanem Waliczkiem OSPE rozmawia Bożena Rojek


Polacy czczą Maryję jako swoją Matkę i Królową, widząc w Niej tę, która odpowiedziała Bogu całkowitym posłuszeństwem na Jego powołanie. Maj i październik, ze swoimi okolicznościowymi nabożeństwami, jako miesiące szczególnie poświęcone Matce Bożej, medaliki, szkaplerze, Godzinki ku czci Najświętszej Maryi Panny, koronacje, pielgrzymki do sanktuariów maryjnych, tradycja soboty związana z Mszą św. o Niepokalanym Sercu Maryi, peregrynacje obrazów i figur Matki Bożej – wszystko to stanowi dość bogaty wachlarz rozpowszechnionych w naszym kraju form kultu maryjnego. Czy nie ograniczamy się w nich do powierzchownej uczuciowości i sentymentalizmu? Czy oddawana Bożej Rodzicielce cześć narażona jest na jakieś niebezpieczeństwa? Jak przekładać kult maryjny na swe codzienne życie? Czego w relacjach z innymi możemy uczyć się od Maryi?

Uczuciowość i sentymentalizm są integralnie związane z osobą ludzką. Tacy właśnie jesteśmy, że łatwo przychodzi nam wzruszać się, przeżywać piękne chwile uniesień. W oddawaniu kultu Matce Bożej jest to niejako zrozumiałe ze względu na relacje, jakie powstają między Matką a dzieckiem, a które w sposób naturalny wywołują wzrost „temperatury” naszych uczuć. Ta „emocjonalność” w jakimś sensie pomaga nam nawet jeszcze bardziej zbliżyć się do Niej.

W pobożności maryjnej skupiamy się głównie na roli, jaką Maryja pełni w Kościele i przed Panem Bogiem: na Jej orędownictwie za nami u Jezusa. Ona jest naszą „Wspomożycielką”, „Pocieszycielką”, „Pośredniczką”, „Szafarką łask”. Tytuły te wypowiadamy, modląc się chociażby słowami starej, znanej nam od dzieciństwa, modlitwy Pod Twoją obronę czy Litanii Loretańskiej. Emocjonalność, nawet jeśli się pojawia, ale nie jest dominująca w naszym oddawaniu czci Maryi, nie jest niebezpieczna. Gdyby nasz kult Matki Bożej ograniczał się tylko do chwilowych uniesień, jakichś form egzaltacji i sentymentalizmu, to wtedy taka postawa rzeczywiście mogłaby być niewłaściwa.

Obcokrajowcy zarzucają nam czasem, że my, Polacy, tak bardzo jesteśmy związani z Matką Bożą, iż ubóstwiamy Ją niemalże, jak Pana Boga. Jednakże każdy, kto dobrze rozumie Jej pośrednictwo, wie doskonale, że Ona niczego we własnym sercu nie zatrzymuje dla siebie, lecz wszystko to oddaje Jezusowi. Dowodem na to niech będą słowa hymnu „Magnificat”, który Maryja wyśpiewała Bogu u św. Elżbiety: Wielbi dusza moja Pana i raduje się duch mój w Bogu, Zbawcy moim (Łk 1, 46-47). Tak więc już od chwili Zwiastowania Matka Boska skupia swą uwagę, jak i nas wszystkich, na osobie Pana Boga. Dostąpiła wielkiej łaski i wielbi Go za wszystkie dzieła, których dokonał w Jej życiu.

Ewangelista Łukasz podkreśla, że Maryja rozważała w swoim sercu wszystko to, co widziała w życiu Jezusa. Matka Boża uczy nas w ten sposób cichej i pokornej postawy wobec Stwórcy, adoracji Boga w sercu i kontemplowania Jego Słowa. Ona najbardziej potrafi to Słowo pielęgnować, bo dzięki Jej ofiarnej postawie Słowo stało się Ciałem i zamieszkało miedzy nami (J 1,14). To, że możemy wpatrywać się w tę cichą, pokorną Oblubienicę Bożą jest dla nas darem nieba, bo Bóg taką ją właśnie uczynił dla obecności Słowa i taką nam daje na drogach naszego życia.

Maryja pomaga nam także kształtować naszą relację z Panem Bogiem. Widzimy to wyraźnie nie tylko podczas Zwiastowania, ale także wtedy, kiedy udaje się do swej kuzynki do Ain Karem. Poszła pośpiesznie w góry, aby powiedzieć Elżbiecie o swojej wielkiej radości, że została Matką Boga, ale także, by pomóc swojej krewnej, która również spodziewała się potomka, a była już w podeszłym wieku. To „pójście w góry” jest metaforą podejmowanego wysiłku, pokonywanych trudności. Oznacza więc, że Maryja udaje się także na pagórki naszego codziennego życia, żeby powierzać Bogu nasze nierozwiązane sprawy, kłopoty, troski.

Maryję możemy naśladować również w postawie podejścia do drugiego człowieka, z sercem pełnym miłości i dobroci. Ewangelista Łukasz zauważa, że gdy spotkały się ze sobą Matka Jezusa i Jana Chrzciciela, to Dzieciątko Jezus poruszyło się w łonie Maryi. W oryginalnym języku autor użył nawet określenia „zatańczyło” - jakby z radości, że Maryja samego Boga przyniosła swej krewnej.

Współcześni ludzie często są przygnębieni, zafrasowani, brakuje im czasu, aby złapać głębszy oddech. Ważne jest, aby nieść im tę dobrą, radosną nowinę, że Bóg jest w każdym z nas, że przychodzi do swojego dziedzictwa, którym jest człowiek, do świątyni Ducha Świętego, którą jest ciało każdego z nas. Warto kontemplować tajemnicę Nawiedzenia św. Elżbiety, aby pomimo życiowych przeszkód, utworzonych z „usypisk” pychy i „kamieni” zmysłów i pożądliwości, uczyć się od Świętej Bożej Rodzicielki, jak służyć z miłością drugiemu człowiekowi.

*****


Z Katechizmu Kościoła Katolickiego

Art. 963. (…) Maryja Dziewica jest uznawana i czczona jako prawdziwa Matka Boga i Odkupiciela (…).

Art. 967. (…) Maryja Dziewica jest dla Kościoła wzorem wiary i miłości. Przez to właśnie jest Ona najznakomitszym i całkiem szczególnym członkiem Kościoła (Sobór Watykański II, konst. Lumen gentium, 53).

Art. 971. (…) Pobożność Kościoła względem Świętej Dziewicy jest wewnętrznym elementem kultu chrześcijańskiego” (Paweł VI, Marialis cultus, 56). Najświętsza Dziewica słusznie doznaje od Kościoła czci szczególnej. Już od najdawniejszych czasów Błogosławiona Dziewica czczona jest pod zaszczytnym imieniem Bożej Rodzicielki, pod której obronę uciekają się w modlitwach wierni we wszystkich swoich przeciwnościach i potrzebach. Kult ten, choć zgoła wyjątkowy, różni się przecież w sposób istotny od kultu uwielbienia, który oddawany jest Słowu Wcielonemu na równi z Ojcem i Duchem Świętym, i jak najbardziej sprzyja temu kultowi (Sobór Watykański II, konst. Lumen gentium, 66).