Kwiecień 2007

Śląska Wielkanoc dawniej
Anna Sutowicz

Z martwych wstaję
Anna Litwin

Żyliśmy w cieniu czy w blasku Ojca Świętego?
ks. Waldemar Irek

Papieże z Niemiec w dziejach Kościoła
ks. Antoni Kiełbasa SDS

Wierzyć – celebrować – żyć!
ks. Tadeusz Reroń

Bardzo kocham to, co robię
Z biskupem Antonim Długoszem rozmawia Bożena Rojek

Wychowanie w szkole – do życia w rodzinie
Beata Dudkowska-Tupaj

Jeszcze o „Duchowej adopcji”

Dziesięć słów
Adam Kwaśniewski

Pamięć i przyszłość we Wrocławiu

In Memoriam Janowi Pawłowi II
Jadwiga Hoffmann



Strona główna

Archiwum

Żyliśmy w cieniu czy w blasku Ojca Świętego?
ks. Waldemar Irek



2 kwietnia 2005 r. o godz. 21:37 odszedł od nas Jan Paweł II. Od pamiętnej godziny, w której świat wstrzymał oddech, a my płakaliśmy jak dzieci po stracie najukochańszego Ojca minęły już dwa lata. Brakuje Papieża, a jednak wciąż słyszymy jego głos, natomiast w pamięci przesuwają się obrazy z jego i naszej dwudziestosiedmioletniej przeszłości oraz główne wątki jego nauczania. Zatrzymajmy się dziś przy papieskiej wizji człowieka, społeczeństwa i kultury.
Papież podkreślał, że człowiek został stworzony przez Boga, aby był celem samym w sobie, a nie służył jako środek do jakiegokolwiek celu. Twierdził także, iż godność ludzka jest przede wszystkim czymś wrodzonym, stanowiąc fundament wszelkich ludzkich praw. W centrum nauczania Papieża znajdował się człowiek; jego godność, osobowość, podmiotowość, ziemskie i eschatologiczne powołanie, prawa i obowiązki, fundamentalne wartości itd. W swym orędziu do świata koncentrował się na człowieku, poszukując pełnej prawdy o jego indywidualnym i społecznym istnieniu.

Naturalna godność człowieka jest konsekwencją faktu, że tylko człowiek jest podmiotem i osobą, to znaczy, że jest: bytem samoświadomym i wolnym, wrażliwym na dobro, zdolnym do poznania prawdy, posiadaczem sumienia, może kształtować i finalizować swoją ludzką twarz.

Nadprzyrodzona godność człowieka płynie z aktu stwórczego Boga i powiązana jest z Chrystusem. W encyklice „Redemptor hominis” Papież pisał: Człowiek odnajduje w Bogu swoją właściwą wielkość, godność i wartość swojego człowieczeństwa (RH 10). Według niego osoba ludzka jest podmiotem niezbywalnych praw, są to prawa: do życia, do prawdy, do wolności, do założenia rodziny, do wychowania.

Człowiek jest zatem zdolny poznawać siebie, panować nad sobą, w sposób dobrowolny dawać siebie oraz tworzyć wspólnotę z innymi osobami. Człowiek, jako osoba i osobowość oznacza: autonomię, niezależność, wolność i odpowiedzialność. Czy życie społeczne jest jedynie umową, czy też konsekwencją inklinacji ludzkiej natury?

Człowiek ze swoim szczególnym wyposażeniem osobowym jest zasadą, podmiotem, sprawcą i celem wszystkiego, co stanowi życie społeczne. W życiu społeczności każda ludzka osoba, dzięki swojej godności staje się podmiotem uprawnień, zwanych prawami osoby. Ponieważ osoba ludzka jest samodzielnym podmiotem życia społecznego, społeczność jest jedynie podmiotem wtórnym, tzn. istnieje ona jedynie w osobach i poprzez osoby. Z tej to racji powołaniem każdej społeczności oraz wszystkich społecznych instytucji jest służba człowiekowi. Należy przy tym pamiętać, że przeciwieństwo między dobrem osoby ludzkiej a dobrem społeczności jest jedynie pozorne, choć jest zawsze związane z określonymi napięciami. Osoba ludzka jest autonomicznym podmiotem działania, poprzez które realizuje własną doskonałość.

Rzeczywiste uczestnictwo jednostki w życiu środowiska społecznego jest związane z jej faktycznym udziałem w strukturach społeczno-kulturowych tego środowiska. Aby człowiek był faktycznie odpowiedzialny i aktywnie zaangażowany na rzecz środowiska musi czuć się do niego faktycznie przynależny. Dopiero integracja z konkretną rzeczywistością oraz świadomość identyfikacji pozwala zarówno na zrozumienie obowiązków i zadań, jak też na włączenie się w życie społeczne. Zaangażowanie człowieka w życie społeczne można ukazać jako uczestnictwo w płaszczyźnie kulturowej, do której należą wszelkie przedsięwzięcia prowadzące do umocnienia autonomii osoby, do rozwoju duchowego i moralnego człowieka. Będą to więc wszelkie inicjatywy, zmierzające ku zachowaniu i kultywowaniu kultury ogólnoludzkiej, narodowej i państwowej oraz wprowadzanie ich w życie własnej społeczności. Zaangażowanie człowieka w życie społeczne ujawniać się powinno także na płaszczyźnie gospodarczo-społecznej, która w szczególny sposób uświadamia, że człowiek jest celem życia gospodarczego i społecznego i jako podmiotowi tegoż życia przysługuje mu szeroka sfera aktywności. Do najistotniejszych płaszczyzn zaangażowania społecznego należą: zaangażowanie w kulturę, gospodarkę i politykę, a każda z nich stwarza możliwość okazywania swojej aktywnej obecności, a tym samym podmiotowości.

Każde działanie ludzkie wyraża osobę, ponieważ wynika z jej wnętrza, i najczęściej jest skierowane do osób lub do świata rzeczy. Działanie człowieka jest pewnego rodzaju jednością, na którą składa się podjęcie decyzji o działaniu, określenie sposobu działania oraz jego wykonanie. Decyzja – jako wyraz wolności człowieka – wyraża i umacnia ludzką podmiotowość. W niej też wyraża się ludzka, osobowa inicjatywa i zaangażowanie, osobowy dynamizm.

Co zatem oznacza personalność człowieka, w wymiarze zarówno indywidualnym, jak i społecznym, wyróżniająca go spośród innych bytów i stojąca u podstaw jego bytu społecznego, jako fundamentu społecznych predyspozycji i inklinacji? Oznacza ona najpierw jedność i niepowtarzalność człowieka. Nie można tu mówić o żadnej reprodukcji, ponieważ człowiek jest istotą z „tą duszą” i „tym ciałem”, co odróżnia go i odgradza od każdej innej osoby. Chociaż można w nim wyróżnić różne sfery: cielesno-witalną i duchową, to przecież tworzy on żywą i duchową jedność. Ta niepowtarzalność sprawia, iż osoba jest nosicielem oryginalnego myślenia i działania i jeśli umiera, to według słów poety J. Donne’a „umiera z nim część naszego kontynentu”.

Personalność wynikająca z duchowego sensu istoty ludzkiej pociąga za sobą wolność woli. Jest ona zdolnością do samodzielnego podejmowania decyzji oraz przeciwstawiania się różnym możliwościom, jest zdolnością do podejmowania fundamentalnych opcji w dążeniach człowieka. W jakimś sensie wskazuje na człowieka, jako na istotę autokreatywną. Przez twórczą wolę człowiek stanowi sam o sobie, co łączy się z kolei z odpowiedzialnością. Bez wolności nie można bowiem mówić o odpowiedzialności. W sensie nadprzyrodzonym personalność jest obszarem oznaczającym udział w Boskiej naturze i powołaniem do życia wiecznego.

Integralny obraz człowieka, to także prawda o upadłej ludzkiej naturze, o istnieniu grzechu pierworodnego wraz z jego konsekwencjami, które to prawdy chcieli zakwestionować myśliciele Oświecenia. Misterium pietatis i Misterium iniquitatis oto dwie tajemnicze siły tkwiące w osobie ludzkiej. Rozpięcie – jak mówił K. Michalski – między „heroizmem a bestialstwem”, czy też słynna teza Lutra o człowieku, który jest równocześnie iustus et peccator, wskazują na zranioną ludzką naturę domagającą się regeneracji. Pomimo wszystko człowiek nie przestaje być partnerem Boga. Stworzyciel i Zbawiciel wzywa go do uczestnictwa w Swojej Naturze, przez co określa cel i sens ludzkiej egzystencji.

Papież przyznawał więc, że na pierwszym miejscu znajduje się człowiek, który jest podmiotem, a nie przedmiotem – zatem nie może być środkiem, nawet do najbardziej szczytnego celu – jest zawsze celem samym w sobie. Człowiek, którego godność powinna być tak zabezpieczona, by nigdy nie doszło do jego urzeczowienia, czyli reifikacji.

Osoba ludzka zdana jest na społeczność nie tylko dlatego, aby móc w pełni rozwinąć swoje zdolności, ale także dlatego, aby całe swoje bogactwo mogła przekazać innym. To, co się mówi o relacji pojedynczego człowieka do społeczności, obowiązuje także w tym przypadku, gdy człowiek łączy się z innymi w mniejsze społeczności, tzw. „kręgi życiowe”. Wprawdzie człowiek jest „nosicielem, twórcą i celem” całej społeczności, lecz w praktyce społeczeństwo tworzy nie tyle pojedynczy człowiek, lecz człowiek w mniejszych grupach, np. w rodzinie, w sąsiedztwie, które go określają.

Jak zatem społeczność winna chronić godność osoby ludzkiej? Trzeba pamiętać, iż społeczeństwo nie posiada odrębnego, samoistnego bytu, nie ma swojego istnienia poza jednostką – ani tym bardziej ponad nią; egzystuje ono we wzajemnych relacjach jednostek. Są one faktycznie złączone i realnie sobie podporządkowane. Działają na siebie i tym samym można doświadczyć empirycznych skutków tych ingerencji. Prowadzi to do wniosku, że każdy twór społeczny, każda społeczność jest jednością relacji i jako taki egzystuje w rzeczywistości. Nie ma zatem innej drogi do zabezpieczenia personalności, jak ukształtowanie takich relacji społecznych – jako ideału i modelu społecznego – aby zawsze respektowały priorytet osoby ludzkiej.

Tak więc osoba ludzka stanowi fundament wszelkich wartości zarówno społecznych, jak i wspólnych. Jest ona podmiotem autonomicznego i samodzielnego działania w dążeniu do realizacji własnych celów i zadań życiowych. Wszystkie zaś dobra wspólne i oparte na nich związki społeczne, ze swej natury i przeznaczenia powinny być skierowane ku człowiekowi, po to, by świadczyć mu uzupełniającą pomoc oraz, by umożliwiać mu własną samorealizację.

W wielu wypowiedziach Jan Paweł II, mówiąc o kryzysach, problemach i trudnościach istniejących we współczesnych społeczeństwach, wskazuje na ich źródło, jakim jest ekspansja kultury bez wartości, kultury antysolidarystycznej, niosącej ze sobą określoną koncepcję społeczeństwa, w której najważniejszym kryterium jest sukces. W takiej kulturze „człowiek, który swoją chorobą, niepełnosprawnością lub – po prostu – samą swoją obecnością zagraża dobrobytowi lub życiowym przyzwyczajeniom osób bardziej uprzywilejowanych, bywa postrzegany jako wróg, przed którym należy się bronić albo, którego należy wyeliminować”, a dla zaznaczenia, jak groźne są te przejawy kultury śmierci, Papież mówi nawet o powstaniu swoistego spisku przeciw życiu („Evangelium vitae”, 12).

Ta współczesna kultura śmierci jest świadectwem, że ludzkość nie przyjęła w pełni daru życia, że nie umiała w pełni zań podziękować, że nie zawsze wychwala Pana życia. Jest też świadectwem, że zagubienie sensu życia w dzisiejszym świecie prowadzi do dalszego poszerzania i pogłębiania się zjawisk antycywilizacji miłości.

Lansowany dzisiaj wzorzec kultury jest modelem bezosobowym, tzn. takim, w którym wszystko, także człowiek, urasta do rangi przedmiotu, który jest poddany działaniu techniki, staje się układem regulowanym przez cele produkcyjno-użytkowe. W modelu tym nie człowiek, jego życie wewnętrzne, wartości osobowe są najwyższą wartością, lecz wartości bezosobowe: nauka, postęp, technika, produkcja. Nieważne jest, by być jak najlepszym człowiekiem, jak najbogatszym wewnętrznie, ale by jak najwięcej posiadać – mieć. Taki model kultury stał się źródłem ogromnych zagrożeń dla samego człowieka przez ukształtowanie konsumpcyjnego stylu życia, przez ograniczenie osobistej wolności za pomocą narastającej biurokracji, narzucanie schematów myślowych i form zachowania przez środki masowego przekazu, przez narastającą agresję w stosunkach międzyludzkich, a w najlepszych wypadkach – przez obojętność i obcość wobec drugiego człowieka. Na ten niebezpieczny model współczesnej kultury antyosobowej zwracał często uwagę Jan Paweł II, wskazując na nowe formy alienacji, jakie ze sobą ona niesie. W oparciu o charakterystykę współczesnego społeczeństwa konsumistycznego sprowadzał on pojęcie alienacji do wizji chrześcijańskiej, dostrzegając, że to wyobcowanie polega na odwróceniu relacji środków i celów.

Przed współczesną ludzkością Jan Paweł II stawia bardzo realne pytania: „czy ów postęp, którego autorem i sprawcą jest człowiek, czyni życie ludzkie na ziemi pod każdym względem bardziej ludzkim, bardziej godnym człowieka? (...) czy człowiek jako człowiek w kontekście tego postępu staje się lepszy, duchowo dojrzalszy, bardziej świadomy godności swego człowieczeństwa, odpowiedzialny, bardziej otwarty dla drugich, zwłaszcza dla potrzebujących, dla słabszych, bardziej gotowy świadczyć i nieść pomoc wszystkim? („Redemptor hominis”, 15). Papież jednak sam odpowiada na postawione przez siebie pytania: Człowiek coraz bardziej bytuje w lęku. Żyje w lęku, że jego wytwory (...) mogą zostać obrócone w sposób radykalny przeciw człowiekowi. Mogą stać się środkami i narzędziami jakiegoś wręcz niewyobrażalnego samozniszczenia, wobec którego wszystkie znane nam z dziejów kataklizmy i katastrofy zdają się blednąć (tamże).

Jan Paweł II mówiąc o stosunku człowieka do dóbr materialnych zwraca ponadto uwagę na występującą w tym zagadnieniu alternatywę: są tacy, nieliczni, którzy posiadają wiele i nie potrafią prawdziwie być, bowiem na skutek odwrócenia hierarchii wartości przeszkodą staje się dla nich „kult posiadania”; są także i tacy, liczni, którzy mają mało lub nic i którzy nie są w stanie realizować swego zasadniczego ludzkiego powołania z powodu braku niezbędnych dóbr. Zło nie polega na „mieć” jako takim, ale na takim „posiadaniu”, które nie uwzględnia jakości i uporządkowanej hierarchii posiadanych dóbr. Jakości i hierarchii, które płyną z podporządkowania dóbr i dysponowania nimi „byciu” człowieka i jego prawdziwemu powołaniu („Solicitudo rei socialis”, 28). Zjawisko to prowadzi do ograniczenia perspektywy człowieka jedynie do przestrzeni ziemskiej, zamkniętej na transcendencję.

Tymczasem kultura ze swej natury ma być przecież humanizacją świata, przede wszystkim doskonaleniem człowieka i stosunków międzyludzkich, dążeniem do tego, aby życie było bardziej ludzkie. Przyjęcie bezosobowego modelu kultury zredukowało człowieka do roli przedmiotu. Staje się on tym podatniejszym przedmiotem manipulacji, im doskonalsze są jej techniki. Wrogość i obojętność zdają się tworzyć relacje międzyludzkie. Planowany humanizm na naszych oczach obraca się przeciw człowiekowi. Nie dziwi więc, że wiele dziś mówi się o destrukcji człowieka w kulturze konsumpcyjnej, o jego „śmierci”, związanej ze „śmiercią Boga”, tzn. z wyeliminowaniem Boga i religii z kultury. Pojawia się przeto pod koniec XX wieku nowa kategoria człowieka – po kategorii homo faberhomo liberalis. Byłby to człowiek wyzwolony od prawdy i moralności, wyzwolony od posiadania stałych przekonań i miejsc – obywatel świata, bez domu, bez ojczyzny, bez wychowania (antypedagogika), który nie troszczy się o ideały, o wartości, nie posiada mocnej myśli ani mocnej tożsamości. Wyzwolenie od prawdy i moralności jest także wyzwoleniem od jakiegokolwiek obowiązku ciążącego na człowieku, od jakiejkolwiek formy związania czy ograniczenia. Człowiek może żyć w sposób dowolny. Nie musi także ani siebie, ani innych, ani świata traktować zbyt poważnie. Taki człowiek staje się bytem bez korzeni i bez celu, może żyć jak mu się podoba. Posiada więc wolność jako do-wolność, czyli każdy sam może decydować o tym, co dla niego wartościowe. Byłaby to do-wolność wyrastająca z ontycznej i aksjologicznej nicości (nihilizm). Odrzucając uniwersalne i ponadczasowe normy moralne, neguje się także potrzebę „uprawiania” człowieka, wychowywania i samowychowywania, co wymaga ascezy i dyscypliny.

Kultura, spłaszczając się coraz wyraźniej ku swemu cywilizacyjnemu podłożu, niszczy wielowymiarowość człowieka. Dzieje się to w myśl ogólnej zasady, że środki i narzędzia uzurpują sobie miejsce i rangę celów, a nawet wartości. Przykładem i modelem tego mechanizmu są mass media. Kultura ponowoczesna, zapominając, że relatywizm etyczny jest nie do pogodzenia z integralną i personalistyczną wizją kultury, przestała właściwie się nimi posługiwać, zamiast tego zaczęła je obsługiwać.

Posługa Jana Pawła II ogarniająca wszelkie przejawy ludzkiego życia, reflektowane nie tylko przez rozum, ale także przez światło wiary wciąż domaga się studium oraz realizacji. Dla nas, chrześcijan, jest to wezwanie do nowej ewangelizacji, a więc poszukiwania z jednej strony nowych metod przybliżania współczesnemu człowiekowi Ewangelii, z drugiej natomiast chodzi o nowy zapał, energię i entuzjazm. Ojciec Święty Jan Paweł II wprowadził nas w trzecie tysiąclecie. Powiedział do nas w swoim testamencie: Bóg wam zapłać za wszystko. My dzisiaj pragniemy też powiedzieć: dziękujemy Ci za wszystko, bardzo nam Ciebie brakuje, nie zapomnimy Twoich słów i dorobku Twojego życia. Dziękujemy, że dzięki Tobie, gdy zawołałeś Niech zstąpi Duch Twój! podniosłeś nasze głowy oraz podźwignąłeś nas z kolan politycznego i społecznego zniewolenia. Dołączamy się do tych, którzy czekają na Twoją beatyfikację i kanonizację, mówimy „święty”, prosząc Boga, abyśmy mogli się modlić nie tylko za Ciebie, ale także do Ciebie.

Obszerne fragmenty wykładu podczas uroczystego zakończenia Dni Papieskich we Wrocławiu,
9 IV 2007 w kościele Świętego Krzyża.