Kwiecień 2002

Pascha Izraelitów i Wielkanoc chrześcijan
ks. Mariusz Rosiki

Zmartwychwstanie Pańskie w witrażu wrocławskim
Danuta i Tomasz Lesiów

Pier Giorgio Frassati - święty roześmiany
Agnieszka Tarnawska

Unia Europejska - wilk czy jagnię?
Kazimierz F. Papciak SS.CC.

Polacy w Niemczech
Rozmowa z Aleksandrem Zającem - przewodniczącym Konwentu Organizacji Polskich w Niemczech

Czy zdrowie za wszelka cenę?
Tomasz Bojanowski

Dawno i nieprawda?
Romuald Lazarowicz

Straceni na Dolnym Śląsku w latach 1945-1956
Wojciech Trębacz

Feliks Koneczny i jego nauka historii
Piotr Sutowicz

O Moniczce, rodzinie i Panu Bogu
Lidia Popielewicz

Jak kochać dziecko?
Katarzyna Żytniewska

Werbiści w Moskwie


Jak się nazywają przedmioty używane podczas Mszy św. i innych nabożeństw?
ks. Jarosław Grabarek




Strona główna

Archiwum

Feliks Koneczny i jego nauka historii
Piotr Sutowicz


Żyjemy w świecie pełnym bardzo ostrych sporów ideowych, które prowadzi się nie tylko w odniesieniu do naszego "dzisiaj", lecz także do dziejów. Historia bowiem nosi w sobie znamiona wiedzy praktycznej, w końcu przecież to ona ma być "magistram vitae", nawet wbrew tym, którzy tę gałąź wiedzy chcieliby zamknąć w wąskich ramach przyczynkarstwa, deklarując obojętność ideową wobec przedmiotu swych badań. Moja negatywna ocena tego typu postaw nie oznacza zarazem potępienia obiektywizmu postawy badawczej historyka, wręcz przeciwnie, to właśnie ona nakazuje konsekwentne wyciąganie wniosków z rzetelnie przebadanego fragmentu dziejów.

Ostatnio w świecie naukowym nastąpiło wyraźne ożywienie w dziedzinie studiowania i badania myśli historycznej i historiozoficznej wielkiej klasy naukowca, jakim był Feliks Koneczny. Uczony ten tworzył na przełomie wieków XIX i XX: między 1887 r., kiedy to ukazała się praca pt. "Kazimierz Wielki protektorem kościoła ryskiego" (pierwsza odnotowana pozycja bibliograficzna zamieszczona w Pamiętniku słuchaczy UJ na uroczystość otwarcia Collegium Novum), a rokiem 1949, gdy profesor zmarł. Znaczna część jego dorobku myślowego ujrzała jednak światło dzienne dopiero w wiele lat po jego śmierci i to na emigracji, a w kraju poczęła zdobywać sobie miejsce wśród dorobku naukowego polskich uczonych dopiero w ostatnich latach. Cóż takiego niezwykłego jest w myśli tego krakowskiego naukowca, którego przez długie dziesięciolecia skazywano na programowe zapomnienie, a do którego młodsze pokolenie Polaków, i nie tylko ono, spontanicznie wraca.

Przede wszystkim, oprócz ogromnego dorobku ściśle badawczego, Feliks Koneczny podjął próbę uporządkowania obrazu dziejów świata, od czasów prehistorycznych aż po współczesność.

Jego praca nawet dziś zdaje się nie tracić waloru aktualności. Oryginalną propozycją historiozoficzną Konecznego był podział całej ludzkości na odrębne względem siebie cywilizacje, czyli "metody ustroju życia zbiorowego", które można rozróżnić za pomocą pięciu kategorii bytu - quincunxu - obejmujących pojęcia: dobra, do której zalicza się również moralność, prawdy, piękna, zdrowia i dobrobytu. Jeśli chodzi o liczbę cywilizacji, uczony doszedł do wniosku, że w jego czasach istniało ich siedem, z których każda powstała w określonych okolicznościach geograficznych i historycznych.

W okresie starożytności ukształtowały się cztery z nich: bramińska, żydowska, chińska i turańska, w średniowieczu zaś kolejne: bizantyńska, łacińska i arabska.

W tym miejscu szczególnie interesuje nas cywilizacja łacińska, po pierwsze dlatego, że to ona nadała duchowe oblicze Europie od średniowiecza po dzień dzisiejszy, i co nie mniej ważne, naród polski i jego kultura w całości wpisują się w historię tej cywilizacji. Właśnie historia narodu i kultury polskiej była dla Konecznego ważnym przedmiotem zainteresowań i popularyzacji. W ten sposób nie tylko konstruował on swą historiozofię, lecz także budził ducha narodowego w trudnych czasach, w których przyszło mu tworzyć. Bardzo ważną cechą jego twórczości było wpisanie historii Polski w historię powszechną, zarówno polityczną jak i historię Kościoła. Nie sposób nie przypomnieć tu pisanej przez niego przed wojną wspaniałej popularyzatorskiej pracy pt. Święci w dziejach narodu polskiego, gdzie w całej pełni, prostym językiem ukazane zostały nasze dzieje właśnie pod kątem udziału świętych i osób, które zdaniem autora na miano świętego zasłużyły, w tworzeniu kultury polskiej oraz powiązanie ich z tym wszystkim, co działo się w Europie. W innym dziele pt. Polskie Logos a Etos, która to pozycja jest już znacznie obszerniejsza i nieco trudniejsza w odbiorze dla przeciętnego czytelnika, Koneczny ukazuje nie tylko dzieje polskiej myśli widzianej w różnej perspektywie, lecz także jej współistnienie, a nawet niekiedy wyższość nad myślą europejską. W ogóle Koneczny, mimo że wykształcenie zdobywał na Uniwersytecie Jagiellońskim, gdzie królowała pesymistyczna szkoła myślenia o historii Polski, był wielkim obrońcą dziejów ojczystych i charakteru narodowego Polaków, wskazując, iż nie wszystkie zarzuty im stawiane, jako nie nadającym się np. do posiadania swego państwa, są słuszne. Wiele często przewijających się w jego rozważaniach momentów historii Polskiej miało dowodzić faktu, iż w kulturze polskiej cywilizacja łacińska znalazła stosunkowo bardzo dobre miejsce dla rozwoju oraz ekspansji. Stąd z wielką dumą opisywał sobór w Konstancji i wystąpienie na nim Pawła Włodkowica, Unię polsko-litewską, jako związek wolnych z wolnymi i równych z równymi. Koneczny czuł się bardzo związany z tą ideą, a Polska Jagiellońska zajmuje w jego pismach szczególne miejsce, jako ten okres w dziejach, w którym cywilizacja łacińska poprzez kulturę polską rozprzestrzeniała się w całej Europie środkowej i wschodniej. Mimo wielkiego sentymentu do idei jagiellońskiej, wystrzegał się on takiego patrzenia na politykę wschodnią, której zresztą był wielkim znawcą, by zapomnieć o ziemiach zachodnich. Był bowiem Koneczny w polskiej historiografii prekursorem pisania o Śląsku, bowiem już w końcu XIX stulecia powstało jego dzieło pt. Dzieje Śląska. Znamienne dla tej publikacji jest nie tylko umiłowanie tej ziemi i polskości, jaka tu istniała, lecz również podejście badacza do pisania z myślą o mieszkańcach tej ziemi. Oto bowiem książka zaczyna się następującymi słowami: W Imię Boże zabieram się do pracy, ażeby braciom Ślązakom opisać przeszłość ich ziemi, ciesząc się, że książka przejdzie przez tysiące rąk uczciwych. Wysyłam ją do pracowitego kraju, gdzie nikt nie wstydzi się ciężkiej pracy, w pocie czoła, gdzie lud nie ma zwyczaju marnować dnia, a co kto posiada, to ma z krwawicy swego znoju i rozumnie a oszczędnie tego używa. To Ślązk kochany przez Polaków, szanowany przez uczciwych Niemców, to lud ślązki, który już dawno podajemy za wzór ludowi całej Polski, aby sobie ztąd brał przykład, jak własną pracą i zasługą można swój los i kraju polepszyć. Ponad 500-stronicowe dzieło zakończone zostało słowami: Komu zaś czytanie się podobało, niech pamięta, że powinien dzieci swoje nauczyć czytać i pisać po polsku.

Koneczny był tym twórcą, który starał się na ile było to w zakresie jego możliwości narzucić czytelnikom obowiązek poznawania historii. Lecz nie tylko: uważał, że taka ciągła samoedukacja winna leżeć na sercu wszystkim, którzy chcą być nosicielami cywilizacji łacińskiej. Podobnie odnosił się do katolicyzmu, który wyznawał szczerze i niezwykle głęboko. W swej pracy, wydanej dopiero pośmiertnie pt. Państwo i prawo w cywilizacji łacińskiej, zawarł zasadnicze jego zdaniem postulaty moralne pod adresem państwowości, która chciałaby zasługiwać na miano łacińskiej. Z tej jego żarliwości wynikała krytyka wszystkiego, co osłabiało katolicyzm i cywilizację łacińską, w krytyce tej posuwał się niekiedy daleko, nie oglądając się na skutki, jakie może ona wywołać, np. za krytykę obozu Piłsudskiego został wyrzucony z Uniwersytetu Wileńskiego. Wreszcie schyłek jego życia przypadł na lata, kiedy w Polsce instalowała się władza komunistyczna, która wprawdzie nie poddała starego profesora żadnym fizycznym represjom, lecz zadbała, by jego myśl, która na gruncie nauki zwalczała teorię marksistowską, a do tego konstytuowała społeczeństwo polskie w obrębie zasad, które marksiści zaciekle zwalczali, nie ujrzała światła dziennego. Jak już wspomniałem na wstępie, dopiero lata ostatnie umożliwiły stopniowe odkrywanie jego spuścizny naukowej, która okazuje się budzić zainteresowanie i oby wywołała w nas dyskusję nie tylko nad historią, lecz również nad przyszłością.