Marzec 2009

Po co nam Wielki Post?
Justyna Maciejewska

Oswoić umieranie
Rozmowa z Elżbietą Łozińską

W poszukiwaniu prawdy o Piusie XII
Ks. Antoni Kiełbasa SDS

Malczycka Golgota
Danuta i Tomasz Lesiów

Autorytet w szkole
Beata Dudkowska-Tupaj

Cascia. Spotkanie ze św. Ritą
Andrzej Niedźwiecki

Śpiewający Wrocław
Ewa Szuszkiewicz

Ważne! Możesz się uwłaszczyć
Tomasz Wójcik

Dziecko w rodzinie adopcyjnej i zastępczej
Piotr Sutowicz

Na czym polega grzech zgorszenia?
Z ks. Aleksandrem Radeckim rozmawia Bożena Rojek

Order Orła Białego dla Księdza Kardynała


Międzynarodowy Rok Astronomii
Paweł Dzikowski

Strona główna

Archiwum

Autorytet w szkole
Beata Dudkowska-Tupaj


Czym jest autorytet? Zgodnie z definicją, zaczerpniętą ze Słownika Języka Polskiego PWN, czytamy: (...) ogólnie uznana czyjaś powaga, wpływ, znaczenie. Autorytet można zdobywać, mieć, cieszyć się nim, być autorytetem w jakiejś dziedzinie. Może mieć je człowiek instytucja, doktryna, pismo (...).

„A kto dla pani jest autorytetem...”

Kiedyś, na lekcji wychowania do życia w rodzinie na temat: „Kto jest moim idolem i dlaczego?” próbowałam wysondować, na kim wzorują się moi uczniowie. Odpowiedzi było wiele. Okazuje się, że podobnie jak wtedy, gdy sama byłam dzieckiem, wielu uczniów szuka autorytetów wśród piosenkarzy, aktorów, sportowców. Nikt nie wymienił swoich rodziców ani tym bardziej księdza czy nauczyciela. Jest to smutne, bo to właśnie oni powinni być prawdziwymi drogowskazami na drodze życia młodego człowieka. Można domyślać się, że są nieuświadamianymi wzorcami, niezależnie od tego czy zdają sobie z tego sprawę, czy nie. Na wspomnianej lekcji WdŻ jeden z uczniów zapytał mnie wprost: A kto dla Pani jest autorytetem? Nieco zaskoczona porosiłam uczniów, aby spróbowali odgadnąć odpowiedź na to pytanie. Najpierw zaległa głęboka cisza. Potem padały ciche podpowiedzi. Bardzo ucieszyłam się jednak, gdy usłyszałam nieśmiały pogłos: Pewnie Papież, Chyba Pan Jezus... Może to dziwne, ale nikt wcześniej o to mnie nie zapytał, a ja sama głośno nie nazwałam tego w taki konkretny sposób. Moi uczniowie trafili jednak w dziesiątkę. Nigdy wcześniej o tym nie rozmawialiśmy. Może udało mi się, przynajmniej częściowo, być wyrazistą? Czy to dobrze, czy źle, że nasi uczniowie tak przenikliwie nas obserwują? Nauczyciel powinien jasno zdawać sobie z tego sprawę. Bo to my, nauczyciele i wychowawcy, mamy być autorytetami dla młodych. Dlatego we własnym sumieniu musimy odpowiedzieć sobie jasno na pytanie: a kto dla mnie jest autorytetem?

Czy nauczyciel ma autorytet?

Niedawno spotkałam koleżankę po fachu. Zaprosiłam ją na nasze nauczycielskie spotkania w Duszpasterstwie Nauczycieli. Odpowiedziała natychmiast, że poza godzinami pracy nie chce mieć nic wspólnego z nauczycielami. Może jestem w stanie zrozumieć taką niechęć do bractwa, które często sfrustrowane i zmęczone opuszcza szkolne mury, aby następnego dnia podjąć trud od nowa. Zaniepokoiło mnie zaś i zmusiło do głębokiej refleksji następne zdanie powiedziane z pośpiechem: Jestem nauczycielem tylko od godz. 8.00 do 13.00. Stawiam więc pytanie: Czy nauczycielem można być „w godzinach od do”, czy nim po prostu się jest? Sięgamy w ten sposób do podstawowego pytania: Jaki nauczyciel ma szansę stawać się autorytetem?

W tym stawaniu się, które jest nieustanną przemianą, wewnętrznym wzrastaniem, nie można obyć się, rzecz jasna, bez wzorowania się na innym, uznawanym autorytecie. Wagę tego problemu zauważyło i odważnie podjęło Krajowe Duszpasterstwo Nauczycieli, przyjmując podczas 66 Ogólnopolskiej Pielgrzymki Nauczycieli i Wychowawców na Jasną Górę jako hasło, program i temat rocznej pracy formacyjnej zagadnienie „O chrześcijańską tożsamość nauczyciela tu i teraz”.

Po co w szkole takt?

Nie jest łatwo być dziś autorytetem dla młodzieży. Współcześnie można go jednak budować łącząc kilka cech, takich jak: empatia, kompetencje i pragmatyzm. Barbara Lulek w „Wychowawcy” pisze, że podstawową kompetencją nauczyciela jest TAKT pedagogiczny w relacjach z ludźmi, czyli poszanowanie godności ludzkiej ucznia. Takt określają takie cechy, jak: troska, wrażliwość, wnikliwość, dobroć, skłonność do obdarowania. Zaprzeczeniem tego stanu jest pochopność, pośpiech, niedyskrecja, niewrażliwość, nieskuteczność, niezręczność, lekceważenie innych. Takt jest zatem podstawą zbliżenia z dzieckiem. Jest pierwszym krokiem do budowania autorytetu. Zaufanie to kolejny, istotny czynnik w budowaniu autorytetu. Socjolog, Piotr Sztompka, w wydanej w 2007 r. książce „Zaufanie”, zauważa, że zaufanie i nieufność spełniają ważną funkcję w codziennym życiu. Zaufanie pozwala zredukować niepewność. Możemy działać spokojniej, pewniej, optymistyczniej. Nieufność dostarcza nam bariery obronnej przeciwko innym. Skłania do zachowania dystansu i ciągłej czujności. Redukujemy wtedy niebezpieczeństwo, ale kosztem wycofania się z interakcji. Przyjrzyjmy się zatem postawie różnych typów wychowawców i ich stosunku do ucznia:

Inżynier pedagogiczny – w tej pedagogice nie uwzględnia się podmiotowości dziecka, nie zwraca uwagi na to, kim samo jest. Nauczyciel ma tylko realizować program pedagogiki autorytarnej. Wychowanie sprowadza się do bezceremonialnej „obróbki” młodego człowieka, aby w przyszłości spełniało zadania dominującej ideologii.

Wychowawca permisywny – ten nie wychowuje, lecz działa w myśl zasady „Róbta, co chceta”, nie widzi również powodu, dla którego sam miałby przestrzegać dekalogu. Sądzi, że będzie tak, jak się samo ułoży.

Wychowawca personalistyczny – wychowanie oparte na miłości, kształtujące mądrą reakcję na występek czy niedostatki wychowanków. Taki wychowawca uruchamia aktywność własną dziecka, stara się nie zapominać, kim jestem ja, który wychowuję. Ojcowie Kościoła często pytali: Czy ty prawdziwie kochasz dzieci, które wychowujesz, jeśli nie umiesz kochać samego siebie? Od tego, kim jesteś ty, zależy to, jak wychowasz, od tego zależy prawda twojej pracy pedagogicznej.

Nauczać miłości

Najistotniejszym zadaniem pedagogiki opartej na miłości jest uczenie samej miłości. Uświadamianie, że kochać, to niekiedy przezwyciężać samego siebie. Kochać, w niektórych sytuacjach może oznaczać niespełnienie czegoś, czego ode mnie oczekujesz, właśnie dlatego, że cię kocham. Grażyna Mikołowska–Olejniczak w „Rozważaniach na temat chrześcijańskiej tożsamości nauczyciela” również zwraca uwagę, że spełnianie tej ważnej roli bycia przewodnikiem, drogowskazem, azymutem (czyli zawód nauczyciela) wymaga podstawowych trzech zasad: czytelności, zaufania i przykładu.

A oto pełna lista elementów postawy, którą mamy oddziaływać na dzieci: Owocem zaś ducha jest miłość, radość, pokój cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie. Przeciw takim cnotom nie ma prawa (Ga 5,22-23). Wielu nauczycieli nie ma odwagi podejmowania ryzyka, dlatego trzeba im pomóc – nam trzeba pomóc. Bóg jednak sprawia, że jesteśmy do tego zdolni. Musimy tylko wyzbyć się lęku.


Na drodze dążenia do bycia dobrym nauczycielem potrzeba:
1. Odwagi w byciu obok dziecka, w jego wzrastaniu, w poszukiwaniu wartości.
2. Uczyć się wciąż trudnej sztuki miłości i dialogu.
3. Nauczyć siebie i swoich wychowanków rozmawiać szczerze, do końca, mimo niecierpliwości i niechęci.
4. Szukać wsparcia duchowego, wzmocnienia, wspólnoty, czytelności działania.
5. Doskonalić się, uczyć otwierania na drugiego człowieka.