Luty 2009

W trosce o Kościół w Polsce i na Dolnym Śląsku
Rozmowa z ks. abp. Marianem Gołębiewskim

Jezus zbuntowany
Alicja Gębarowska

Sprawa prymasa Mindszenty’ego
Tomasz Serwatka

Kościół na granitowej skale
Artur Adamski

Różańce robiłyśmy z... chleba
Krzysztof Szwagrzyk

Wrocław w Powstaniu Styczniowym
Andrzej Kofluk

Preewangelizacja, czyli masz misję specjalną…
Ks. Rafał Kowalski

Czy aborcyjny tajfun zagraża Ameryce?
Ewa H. Kowalewska

Dlaczego Kościół zakazuje antykoncepcji?
Z ks. Tadeuszem Reroniem rozmawia Bożena Rojek

Jubileuszowa łaska pustelnictwa


Świadectwo niewierzącego
Anna Kowałek

List do Diogeneta - fragmenty


Strona główna

Archiwum

Sprawa prymasa Mindszenty’ego
Tomasz Serwatka


8 lutego 1949 r. zakończył się w Budapeszcie pięciodniowy pokazowy proces sądowy, w wyniku którego skazano na dożywotnie więzienie „za zdradę ojczyzny, spekulacje walutowe i członkostwo w organizacji zmierzającej do obalenia ustroju” ówczesnego katolickiego Prymasa Węgier, Jozsefa kardynała Mindszenty’ego (1892-1975). Był to wyrok bez precedensu, nawet w dziejach najsroższych dyktatur, w tym stalinizmu. Ale węgierski stalinizm był – jak wiemy – szczególnie uciążliwy i okrutny. Nie było to do porównania ze stosunkowo „liberalnym” kursem reżimu Bieruta w Polsce.

Ostatnie badania nad naszymi kardynałami Augustem Hlondem i Stefanem Wyszyńskim, nasuwają mi kilka porównawczych refleksji, w stosunku do losów Mindszenty’ego. Przede wszystkim – lojalny wobec Stolicy Apostolskiej – Kościół katolicki w Polsce był kilkakrotnie silniejszy liczebnie i politycznie, niż u naszych „bratanków”. Tam zawsze silny był również protestantyzm (kalwinizm). Po drugie, wobec Węgrów – kolaborujących podczas wojny z III Rzeszą – Moskale pozwolić sobie mogli znacznie więcej, niż względem Polaków. Dlatego komuniści nie odważyli się otwarcie represjonować prymasa Hlonda, a znacznie młodszego odeń abp. Wyszyńskiego internowali dopiero we wrześniu 1953 r.

Jozsef Pehm (właściwe nazwisko, które sobie zmienił dopiero w latach trzydziestych) przyszedł na świat we wsi Mindszent niedaleko Budapesztu, w bardzo pobożnej, zubożałej rodzinie drobnoszlacheckiej. Nie uzyskując wyższego wykształcenia, został w 1915 r. wyświęcony na księdza. Był wówczas i pozostał na całe życie zwolennikiem dynastii Habsburgów. Po upadku monarchii utrzymywał nawet korespondencję z przebywającym na emigracji Ottonem von Habsburgiem, synem ostatniego cesarza Karola I. Pehm nie był bynajmniej – jak August Hlond, Adam Sapieha czy Stefan Wyszyński – intelektualistą. Jego horyzonty odpowiadały jak najbardziej posadzie prowincjonalnego proboszcza, jakim był w latach 1919-1944 w miasteczku Zalaegerszeg.

Podczas prosowieckiej rewolty Beli Kuna na Węgrzech, w 1919 r. nasz bohater został aresztowany przez komunistów za swą postawę polityczną. Jego antybolszewizm został odtąd zapewne doskonale zapamiętany przez zainteresowane czynniki, może nawet i na samym Kremlu. Na szczęście, znalazł się człowiek, który jak u nas Piłsudski, ocalił Wegry przed sowiecką zarazą: Miklos Horthy de Nagybanya (1868-1957), były admirał floty austro-węgierskiej i adiutant Franza Josepha I. Poskromił on Belę Kuna i wprowadził prawicową dyktaturę. Nie przywrócił jednak władzy Habsburgom, lecz zagarnął ją dla siebie jako „regent Królestwa Węgier”.

Dokładnie nie wiadomo, jaki był stosunek ks. Pehma do Horthy’ego i jego reżimu. Generalnie Kościół popierał ten układ polityczny. Większe niebezpieczeństwo postrzegano (podobnie jak i u nas) w bolszewizmie, niźli w faszyzmie (zwłaszcza włoskim). Dopiero dojście Hitlera do władzy w Rzeszy i pierwsze akty antykościelnej agresji ze strony nazistów (jej kulminacja miała miejsce w 1937 r., kiedy to zakazano w III Rzeszy publikowania jakichkolwiek dokumentów papieża Piusa XI) skłoniły Kościół katolicki do równoczesnego przeciwstawienia się komunizmowi i narodowemu socjalizmowi. To wówczas właśnie ks. Pehm – aby podkreślić swe antyniemieckie nastawienie i gorący patriotyzm – zmienia sobie nazwisko na węgiersko brzmiące Mindszenty.

Udział swej ojczyzny w wojnie pod sztandarem nazistów (1941-44) ks. Mindszenty potępiał, za co aresztował go pronazistowski rząd Szalasy’ego. Był on już wówczas, jesienią 1944 r., świeżo mianowanym przez Piusa XII biskupem Veszprem, a sam admirał Horthy został przez Niemców internowany (za próby rozmów z aliantami). Uwolniony potem przez Amerykanów, wystąpił jako świadek w procesie norymberskim. Na szczęście, nie wydano go bolszewikom, którzy się tego energicznie domagali. Regent zmarł spokojnie na emigracji w Portugalii dopiero w lutym 1957 r.

W lutym 1945 r. całe Węgry opanowali bolszewicy i sytuacja geopolityczna zmieniła się diametralnie. Komunizację Wegier bp Mindszenty przyjął oczywiście negatywnie, choć początkowo tego nie ujawniał, mając nadzieję na zachowanie wpływów bliskiej mu programowo centroprawicowej partii Drobnych Rolników. W sierpniu tegoż roku Pius XII mianuje go arcybiskupem Esztergom (jakby węgierskiego Gniezna) i tym samym Prymasem Węgier. W grudniu 1946 r. zostaje kardynałem.

Podobnie jak w Polsce i Czechosłowacji, przez pierwsze 2-3 lata po wojnie komuniści nie atakowali bezpośrednio Kościoła, czyniąc mu jedynie drobne, rzekomo „przypadkowe” wstręty i złośliwości. Od początku wszak Mindszenty miał u stalinowców fatalną opinię, tym bardziej że udał się do USA i spotykał z Ottonem Habsburgiem. Zwalczał też ruch prokomunistycznych „księży pokoju” (analogiczny do „księży patriotów” w Polsce) i bronił autonomii „Caritasu”. Dlatego w końcu aresztowano go (26 grudnia 1948 r.) i urządzono mu pokazowy proces. Wyrok dożywocia skrócono z czasem do 10 lat i zamieniono na areszt domowy, lecz już w październiku 1956 r. wyszedł na wolność uwolniony przez powstańców. Wzywał naród do antykomunistycznego oporu. Przyjął zatem strategię odmienną niż u nas kardynał Wyszyński. Po krwawej klęsce musiał schronić się w ambasadzie USA w stolicy Węgier, na terenie której przebywał lat 15...

Dopiero w roku 1971 komuniści Janosa Kadara zezwolili na jego przejazd do Rzymu. W Watykanie przyjęto go wszak z pewną powściągliwością, bo aktualny papież Paweł VI miał inny niż Pius XII (a podobny jak Jan XXIII) stosunek do krajów „bloku wschodniego”, nastawiając się raczej na stopniowy dialog z nimi niż konfrontację. Mianował też bardziej niż prymas spolegliwego wobec reżimu Kadara abp. Lekaia szefem Episkopatu Węgier. Dlatego też ostatnie lata życia cokolwiek rozgoryczony Mindszenty spędził nie nad Tybrem, ale u swych austriackich przyjaciół w Wiedniu. W 1974 roku na skutek nalegań Stolicy Apostolskiej zrzekł się tytułu arcybiskupa Esztergom i Prymasa Węgier, zmarł 6 maja 1975 r. W 1991 r. jego zwłoki przewieziono na Węgry i uroczyście pochowano w Esztergom. Cieszył się i cieszy nadal dobrą opinią w historiografii i publicystyce zachodniej (nie tylko katolickiej), zwłaszcza amerykańskiej, a w 2001 roku rozpoczął się jego proces beatyfikacyjny.