Styczeń 2011

By przez Słowo Boga poznawać Jego samego
Ks. Mariusz Rosik

Trzeba dużo czasu, żeby wspólnota żydowska mogła się rozwinąć
Z Icchakiem Rapoportem rozmawia Bożena Rojek

Piąte przykazanie: nie zabijaj, kierowco!
Tadeusz Czerniewski

Święty społecznik z Molokai
Kazimierz F. Papciak sscc

Prawdziwy akt miłości
Elżbieta Rydzak

Po spotkaniu ze Świadkami Jehowy myśli kilka
Alicja Gębarowska

Wierny, odważny i bezkompromisowy
Piotr Wróbel

Bł. ks. Bernard Lichtenberg


Dar osoby dla osoby
Halina Dzięgło

Jak przezwyciężyć trudności na modlitwie?
Z ks. Mariuszem Rosikiem rozmawia Bożena Rojek

Przybyliśmy oddać pokłon?
Krystian Leverkun

Samotność w wydaniu dzisiejszym
Anna Żarowska

Strona główna

Archiwum

Samotność w wydaniu dzisiejszym
Anna Żarowska


Żyjemy w świecie, w którym często nie ma miejsca na zastanowienie. Trzeba biec do przodu, żeby zdążyć za innymi, nowościami, modą; być elastycznym, gibkim, nastawionym na zmianę. Ważna jest nasza tak zwana „rzutkość”. Bardzo łatwo się pogubić w tym ogólnym zabieganiu. Niby jest teraz prościej, lepiej, mamy mnóstwo możliwości, o których można było marzyć kilkadziesiąt lat do tyłu, nasuwa się tylko jedno pytanie – skąd zatem w ludziach tyle frustracji? Skąd depresje? Ogólne poczucie bezsensu, a przede wszystkim potwornej samotności?

Mam znajomą po trzydziestce. Świetną, wykształconą dziewczynę. Ma pracę z której jest zadowolona, znajomych, swoje spokojne życie. Największym jej problemem, z którym coraz trudniej sobie radzi jest samotność. Chciałaby tak, jak inne jej koleżanki – założyć rodzinę, mieć kochającego męża, biegać w ciepłych kapciach po domu pachnącym świeżo zaparzoną kawą, śpiewać na dobranoc dzieciom kołysanki… Takie zupełnie zwyczajne marzenia, a jednak dla niej wciąż nierealne. I nie chodzi o to, że poszukuje ideała, księcia na białym rumaku; szuka po prostu miłości nie na chwilę, miłości zaangażowanej i pełnej. Spotykam się z różnymi mężczyznami i przy różnych okazjach. Oni nie potrzebują kobiety, która będzie ich chciała „usidlić”. Chcą mieć miły przerywnik od swoich żon albo stałych dziewczyn. Ja nie chcę się na to godzić. Najgorszy w całej tej sytuacji jest fakt, że ona czuje powołanie do życia w rodzinie; że dla niej bycie żoną i matką jest jedynym sposobem na osiągnięcie szczęścia. W mojej znajomej jest niesamowicie dużo ciepła i pragnienie kochania, a uczucia macierzyńskie ma rozwinięte do zadziwiających rozmiarów. Nie potrafię jej w żaden sposób pocieszyć, gdyż nie jestem w stanie zmienić jej rzeczywistości ani zapewnić, że wszystko się odmieni na lepsze. Mogę się tylko za nią modlić…

Takich ludzi jest w dzisiejszym świecie bardzo dużo. Jedni jeszcze próbują udawać, że odpowiada im bycie tak zwanym singlem, ale jednak coraz głośniej wielu z nich mówi o swojej frustracji wynikającej z samotności. Ogólnie coraz bardziej tęsknimy za prawdziwymi relacjami, otwarciem się na drugiego, autentycznym byciem ze sobą, gdzie nie trzeba grać ani udawać kogoś lepszego. Brakuje nam kogoś, kto jest mimo wszystko i wbrew wszystkiemu. Tak łatwo przecież dzisiaj o znajomości na chwilę, jeden wieczór, dzień; nikt nie pyta nas wtedy kim właściwie jesteśmy, jakie mamy marzenia, plany, co chcemy osiągnąć i jak pokierować własnym życiem. Możemy zalogować się na jakimś portalu internetowym i w ciągu kilkunastu godzin zawrzeć mnóstwo nowych „przyjaźni”. Tylko czy te relacje są prawdziwe? Czy potrafią zastąpić kontakt z drugim człowiekiem „face to face”?

Jakoś tak się dziwnie dzisiaj układa, że wielu mężczyzn nie chce dorosnąć. Wolą pozostać Piotrusiami Panami bez zobowiązań i jakichkolwiek kłopotów. Życie dla nich ogranicza się do pracy i codziennych imprez do rana. Kochają na chwilę, bo i po co angażować się w długoletnie związki? Zresztą media starają się nam przekazać właśnie taki model życia – „lekko, lekko. Przecież żyje się tylko raz. Korzystajcie”. I wielu korzysta. Może i są zagubieni, nie znajdują pokoju, ale żyjąc z dnia na dzień, można podarować sobie głębszą refleksję.

Kobiety także zapadają na chorobę zwaną „żarłocznością życia”. Chcą być jak mężczyźni i mieć do wszystkiego dostęp. Oczywiście, możliwość dobrej pracy, samorealizacji, to są zdecydowane plusy, które nasza współczesność zafundowała płci pięknej, ale jednak zbyt mocno i zbyt usilnie stara się ona podkreślać tę swoją, dopiero co zdobytą, niezależność. Kobiety mają swoją rolę do spełnienia w społeczeństwie, w której ich nikt nie zastąpi. Bycie matką i żoną jest przecież pięknym darem i jak się okazuje, niektóre z nas oddałyby naprawdę wiele, żeby móc go dostąpić.

Świat się zmienia z każdym dniem, tygodniem, rokiem. To, co jeszcze kilkadziesiąt lat temu wydawało się niemożliwe, staje się rzeczywistością. Potrafimy tak wiele i coraz bardziej staramy się być samowystarczalni. Jednego jednak nie zmieni sama technika i postęp – człowiek jest zwierzęciem stadnym i potrzebuje drugiego do szczęścia. Możemy udawać, że dobrze nam w zaciszu swoich mieszkań, że wieczory najlepiej spędzać w towarzystwie rozkrzyczanego telewizora, a Internet potrafi zastąpić prawdziwe relacje z drugim człowiekiem, ale to będzie tylko gra pozorów, gdyż ciepła głosu i dotyku nic zastąpić nie może.