Ciemniejsze strony Internetu

Internet jest zarówno miejscem wspaniałych możliwości, jak i narzędziem
dla największych okropieństw ludzkości. Trzeba korzystać z niego świadomie.

MAGDALENA ORAŃSKA

Wrocław

Zagrożenia czające się w sieci kojarzymy z hakerami
i cyfrową przestępczością, ale warto zwrócić uwagę
również na inne problemy

AI GENERATED/DEE/PIXABAY.COM

We wrześniu w polskim Internecie zawrzało, gdy jeden z najpopularniejszych youtuberów zajmujących się grami został oskarżony o romansowanie z małoletnią. Choć jest to sytuacja skrajna, to Internet – jak każda nowość w społeczeństwie – wiąże się z wieloma potencjalnymi niebezpieczeństwami. Ludzie wszak nowe narzędzia wykorzystują zarówno do dobrego, jak i złego.
Higiena cyfrowa
W badaniach naukowych dotyczących wpływu Internetu i mediów społecznościowych na młodzież odnotowuje się spadek liczby nastoletnich ciąż czy korzystania z narkotyków, mamy jednak do czynienia ze wzrostem liczby samobójstw wśród młodych ludzi czy częstotliwości korzystania z pornografii. Problemy te nie omijają również dorosłych, wśród których często spotyka się lęk, że coś ich ominie (Fear of Missing Out – FOMO), czy uzależnienie od korzystania ze smartfonów.
W październiku w rozmowie z KAI psycholog Bogna Białecka porównała smartfon do alkoholu jako czegoś, co nie powinno trafiać w ręce dzieci. Zalecenia WHO sugerują, aby dzieci poniżej 3. roku życia nie patrzyły na ekrany wcale, a starsze miały wyznaczone ścisłe limity. Każdy z nas jednak zrozumie rodzica, który pracując zdalnie np. w trakcie pandemii, posadził swojego przedszkolaka na pół godziny przed bajkami, aby w ciszy odbyć istotną rozmowę. Kwestia uzyskania odpowiedniego balansu i wyrobienia zdrowych i bezpiecznych nawyków w tym zakresie to zagadnienie określane mianem higieny cyfrowej.
Wpływ na rzeczywistość
Duża część naszych problemów związanych z Internetem wiąże się w szczególności z mediami społecznościowymi. Krótkie filmiki, które z popularnej wśród nastolatków chińskiej aplikacji rozsiały się na inne platformy, potrafią wciągać niezauważenie, a potem zostają nam jedynie wyrzuty sumienia. W mediach społecznościowych pojawiają się niebezpieczne wyzwania, tworzą się mody na operacje plastyczne i inne trendy.
Istotnym problemem społecznym jest tzw. bańka internetowa. Koncept ten powstał ponad dekadę temu i dotyczy sugerowania przez filtry w mediach społecznościowych treści podobnych do tych, z którym wchodziliśmy w interakcję. To powoduje, że nie trafiają do nas informacje ze źródeł przekazujących inny punkt widzenia. Nie mamy zatem kontaktu z danymi, które mogłyby pomóc nam zweryfikować lub zmienić nasze opinie, co z kolei może prowadzić do radykalizacji poglądów społecznych.
Czy zatem powinniśmy mediów społecznościowych unikać? Niekoniecznie. 

Jak wspominaliśmy w ubiegłym miesiącu, niektórym z nas być może przydałaby się „dieta” oraz staranniejszy dobór kont i stron, które obserwują, ale bez wątpienia można tam znaleźć bardzo wiele dobrych treści.
Nie płacisz? Jesteś produktem
Warto jednak zwrócić uwagę na kolejne zagrożenie, jakim jest handlowanie naszymi danymi osobowymi. Nic w życiu nie jest za darmo, a wielkie platformy zarabiają zwykle na reklamach, które są w stanie serwować nam dzięki informacjom, udostępnianym im przez nas samych. Niedawno wielu z nas mogło zobaczyć na dwóch platformach amerykańskiej korporacji pytanie, czy wybieramy dalsze bezpłatne korzystanie z ich usług, świadomie zgadzając się na serwowanie nam reklam dobranych na podstawie naszych działań w sieci, czy może wolimy korzystać z nich bez reklam, ale odpłatnie. Po raz pierwszy chyba niektórzy z nas skonfrontowali się wtedy ze świadomością, że nie są oni klientami platformy, ale produktem sprzedawanym reklamodawcom. Trudno nam jednak zrezygnować z portalu, z którego korzystają nasi bliscy.
Mamy też do czynienia z monopolizacją rynku. Największe platformy społecznościowe są częścią korporacji, która jest właścicielem dwóch popularnych komunikatorów. Rywalizujący z nimi portal mikroblogowy należy od ponad półtora roku do jednego z najbogatszych ludzi na świecie. Niezwykle popularna aplikacja z krótkimi filmikami to własność chińskiego przedsiębiorstwa, a we wrześniu bieżącego roku została ukarana w Irlandii za złamanie zasad RODO. Zaś firma, która stworzyła najpopularniejszą na świecie wyszukiwarkę, a także system operacyjny, działający na większości smartfonów w naszym kraju, i będąca jednym z najpopularniejszych dostawców poczty e-mail wie o nas być może więcej niż my sami. Gdyby ktoś zebrał dane, do których dostęp mają te korporacje, mógłby stworzyć model przewidujący nasze działania, zanim przyjdą one nam samym do głowy.
Dlatego musimy świadomie przeanalizować, kiedy warto, abyśmy zapłacili za wygodę swoją prywatnością. Zastanówmy się: czy nasza relacja z wakacji nie sprawi, że ktoś, kto zobaczył wcześniej zdjęcie naszego domu, nie postanowi bez pytania go odwiedzić i zabrać nasze kosztowności? Czy słodkie zdjęcie naszego noworodka w kąpieli nie będzie powodem do prześladowania naszego dziecka w podstawówce lub – to najczarniejszy, choć realny scenariusz – nie trafi na portal dla osób, które traktują dzieci jako obiekt pożądania? Nasze decyzje podejmowane w świecie wirtualnym mają realny wpływ na rzeczywistość, a jak mawiają niektórzy: w Internecie nic nie ginie.