Pierwszeństwo słuchania Boga
Dziś to my jesteśmy adresatami listów do siedmiu Kościołów z Apokalipsy św. Jana.
Siedem Kościołów jest w nas, a skierowane do nich słowa
trzeba odnieść do naszego życia.
S. MARIA CZEPIEL CSSE
Wrocław

S. Maria Czepiel CSSE podczas katechezy
SEKRETARIAT SYNODU ARCHIDIECEZJI WROCŁAWSKIEJ
Początek publicznej działalności Jezusa, Syna Bożego, to czas pustyni. Czas modlitwy i postu – by w zewnętrznej samotności trwać w bliskości Ojca. Ten czas zaowocował właściwym rozeznaniem duchowym w czasie kuszenia. Jezus zdemaskował działanie zła, nazywając je po imieniu. Wskazał nam jednocześnie priorytety w życiu wiary, przypominając, że: „nie samym chlebem żyje człowiek lecz każdym słowem, które pochodzi z usta Boga” (Mt 4, 4).
Pan Jezus często przebywał na osobności, by – mówiąc naszym językiem – omawiać z Ojcem swoją misję. Najważniejsze wydarzenia z życia Jezusa były poprzedzane modlitwą – wzajemnym wsłuchiwaniem się. Wiemy o tym doskonale, ale często zdarza się nam zapominać, że wiara rodzi się ze słuchania, a tym, czego się słucha, jest słowo Chrystusa (por. Rz 10, 17). Dlatego tak bardzo potrzeba w naszym życiu, w życiu naszych wspólnot, w życiu Kościoła czasu na słuchanie Boga i siebie nawzajem.
Dlaczego słuchanie jest tak ważne?
Przede wszystkim mamy przypomnieć sobie, że Kościół to wspólnota budowana przez Chrystusa. Bardzo jasno słyszymy to w Ewangelii, gdy pod Cezareą Filipową Jezus mówi do Piotra: „Ty jesteś Piotr [czyli Opoka] i na tej opoce zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą” (Mt 16, 18). Jezus nie mówi: „zbudujesz Kościół”, ale: „Ja na tobie zbuduję”. I Piotr, by dać Jezusowi budować Kościół, musi nauczyć się słuchać. Czego zresztą potem doświadcza, gdy, upomniawszy Jezusa, zostaje przez Niego srogo skarcony (por. Mt 16, 21-23). Piotr kompletnie nie rozumie wyznania, że Syn Człowieczy w misji, którą ma do spełnienia, wiele wycierpi i zostanie zabity, ale trzeciego dnia zmartwychwstanie. Słucha powierzchownie, myśląc jedynie w kategoriach życia doczesnego. Apostoł przejdzie długą drogę, by zrozumieć, co znaczą słowa usłyszane przez niego pod Cezareą Filipową. Doświadczy bardzo głęboko swojej słabości i słabości wspólnoty apostołów, ale ponad tym wszystkim ostatecznie zaufa Jezusowi i da Mu się poprowadzić!
Droga Piotra jest drogą każdego z nas… drogą wspólnoty Kościoła, który przez wieki, doświadczając własnej słabości, uczy się słuchać Boga – pozwalając, by to On budował…
Wspólna droga Kościoła
W tym obrazie odsłania się przed nami znaczenie synodu, który, jak w wielu miejscach podkreślał Ojciec Święty Franciszek, jest wspólną drogą Kościoła – „chodzeniem razem: świeccy, pasterze, biskup Rzymu. Synod to podróż. Ta podróż opowiada historię, w której słowo Boże i ludzie, którzy kierują swoją uwagę i wiarę na to słowo, podążają razem” (Rzym, 18 IX 2021). Idą za słowem Boga, w które wcześniej się wsłuchiwali, które, za wzorem Maryi, zachowywali i rozważali w sercu. Po co? – aby osiągnąć ostateczny cel: życie wieczne we wspólnocie z Bogiem – Miłością.
Czas synodu to Boże wydarzenie, które jest zaproszeniem do ponownego słuchania słowa Bożego.

Musimy uczyć się słuchania słowa Bożego i rozumienia
Ewangelii, jak dzieci uczą się rozumieć słowa rodziców
ROMAN KOSZOWSKI/FOTO GOŚĆ
Ponownego w sensie nowej gorliwości i nowego w perspektywie większego zaangażowania osobistego i wspólnotowego. To nowe słuchanie ma nas prowadzić do nowego rozeznawania i odczytywania woli Boga względem wspólnoty Kościoła i świata. Tylko ten, kto słucha słowa i je wypełnia, buduje dom na skale i żadne wichury takiego domu nie zniszczą (por. Mt 7, 24-27).
Dziś – i trzeba to mocno podkreślić – mamy kryzys słuchania Boga. Wobec wszechobecnego hałasu musimy więc zatrzymać się i nabrać pewnego dystansu do tego, czym żyje świat. Potrzebujemy zatrzymać się w działaniu – wyciszyć wewnętrznie, by usłyszeć, „co Duch mówi do Kościoła”. Rozpoczęty w naszej archidiecezji okres presynodalny jest szansą, by tę drogę podjąć. I nie trzeba tu szukać jakichś specjalnych sposobów czy metod słuchania słowa Bożego. Najważniejszy jest czas, który mu poświęcamy. Trzeba po prostu wziąć Biblię i czytać… niekoniecznie od razu rozumieć. Jesteśmy jak niemowlęta – one nie rozumieją tego, co się do nich powie, ale trzeba mówić, by nauczyły się języka. W taki sam sposób musimy uczyć się języka ojczyzny, która jest w niebie, języka Ewangelii. Znajdźmy czas dla słowa Bożego, weźmy Biblię do ręki i po prostu czytajmy…
Zachętą do wejścia w proces słuchania słowa Bożego jest zaproszenie Maryi skierowane w Kanie Galilejskiej do sług: „uczyńcie wszystko, cokolwiek wam powie Syn” (por. J 2, 5). Słudzy weselni podejmują to zaproszenie i – wbrew ludzkiej logice – gdy brakuje wina, napełniają stągwie wodą. Dzięki ich wierności i zaufaniu słowu Chrystusa cała weselna wspólnota może kosztować owoców cudu, z którego wielu nie zdaje sobie sprawy, ale słudzy, którzy czerpali wodę, wiedzą (por. J 2, 9). Wydarzenie w Kanie Galilejskiej związane jest z konkretnym brakiem. Mając przed oczyma nasze braki, zarówno w życiu osobistym, jak i wspólnotowym, pragniemy i my, jak owi słudzy, wypełnić to, co Chrystus nam mówi. Jesteśmy na określonym etapie historii zbawienia i potrzebujemy, wsłuchując się w napomnienia Jezusa do Kościołów, przekazane nam w Apokalipsie św. Jana, powrócić do pierwotnej miłości (por. Ap 2, 1-7), która w ludzkich relacjach wyraża się w przebywaniu z ukochaną osobą, „traceniu” dla niej czasu, wzajemnym zaufaniu. To samo odnosi się do naszej więzi z Jezusem – działającym w nas i pośród nas w swoim słowie, sakramentach, wspólnocie. Słuchając cierpliwe i uważnie Jego słowa, może nawet nie wiedząc kiedy (por. Mk 4,–26-29), stajemy się w codzienności świadkami Bożej miłości i coraz bardziej otwieramy się na drugiego człowieka.
To słowo jest do nas
Dziś to my jesteśmy adresatami listów do siedmiu Kościołów z Apokalipsy św. Jana. Siedem Kościołów jest w nas, a skierowane do nich słowa trzeba odnieść do naszego życia, stawiając sobie pytanie: czego Bóg dzisiaj oczekuje od Kościoła, w którym żyjemy, poruszamy się i jesteśmy (por. Dz 17, 28). Słuchając słowa Bożego, zachowując i rozważając je w sercu, dochodzimy do kolejnego etapu na drodze wiary – do wspólnotowego rozeznawania. Proces ten – na drodze synodalnej – jest niezwykle ważny. Stanowi podstawę podejmowania właściwych decyzji, które w odpowiednim czasie zaowocują posłaniem – misją. Wspólne rozeznawanie to etap drogi, podczas którego odkrywamy głębię i znaczenie tego, co usłyszeliśmy. Poprzez wzajemne dzielenie się słowem, pozwalamy Duchowi Świętemu, by mówił do nas przez drugich, uzdalniając nas jednocześnie do wypełnienia tego, co usłyszeliśmy. Wiąże się to niekiedy z koniecznością zaparcia się siebie samego, pozostawienia, tego, co przestarzałe i nieaktualne, odejścia od dawnych przyzwyczajeń i podjęciem trudu dalszej wędrówki wiary w mocy Ducha Świętego. Będzie to wyraz naszego zaufania Bogu, że budowanie wspólnoty Kościoła jest Jego dziełem, my zaś narzędziami w Jego ręku.
Na koniec podzielę się refleksją, która bardzo porusza moje serce. Jej autorem jest Roman Brandstaetter, dla którego słowo Boże stało się miłością życia. „Biblia jest żywiołem bez dna i granic. Nikt z badaczy, teologów, uczonych i pisarzy nie dotarł do najgłębszych jej źródeł. Dlatego nie zrażaj się, jeżeli w Biblii czegoś nie zrozumiesz. Mądrzejsi od ciebie również nie rozumieli wszystkiego. Ale bądź zawsze przygotowany na nieprzewidziane odkrycia i znaleziska, które podczas poprzednich lektur wymknęły się twojej uwadze. Biblia jest podobna do Boga. Nie pozwala, by ją poznawano i zgłębiano do samego dna. Nie bój się. Nie musisz rozumieć. Biblię wystarczy kochać i czytać. Resztę swoim słowem zrobi Bóg”.