Wrocławianin w Ziemi Świętej
O pielgrzymkach do miejsc, gdzie nauczał Pan Jezus, z o. Zacheuszem Drążkiem OFM, który obecnie przebywa w Bazylice Narodów, czyli Getsemani, przy Ogrodzie Oliwnym i tam posługuje jako duszpasterz pielgrzymów, rozmawia
KS. ŁUKASZ ROMAŃCZUK
„Nowe Życie”

Widok Jerozolimy z Góry Oliwnej
Na pierwszym planie: Ojcowie Wojciech Kasprowicz OFMConv i Zacheusz Drążek OFM
ARCHIWUM PRYWATNE O. ZACHEUSZA DRĄŻKA
Ksiądz Łukasz Romańczuk: Wiele osób marzy o tym, aby udać się do Ziemi Świętej. Miejsca bardzo ważnego dla każdego chrześcijanina, miejsca, gdzie swoje stopy stawiał sam Jezus. Jak to się stało, że Ojciec został skierowany do posługi w Ziemi Świętej?
O. Zacheusz Drążek: Urodziłem się we Wrocławiu, na Karłowicach i tam znajduje się moja rodzinna parafia. Od zawsze byłem związany z franciszkanami i do tego zakonu wstąpiłem.
Chcąc wyjechać na jakiekolwiek misje z naszego zakonu, czy to do Afryki, Ameryki Południowej czy Ziemi Świętej, zawsze należy napisać prośbę. Musi być tam zawarta motywacja takiej decyzji. Nigdy żaden przełożony na siłę nikogo nie wyśle na misję.
Ziemią Świętą zafascynowałem się po raz pierwszy w 2004 r. Było to zaraz po święceniach kapłańskich i udałem się tam na pielgrzymkę z młodzieżą oraz o. Sławkiem. To była podróż, podczas której poczułem „bakcyla” Ziemi Świętej i postanowiłem, że kiedyś na pewno tu wrócę i przyjadę na misję. Realizacja tego pomysłu nie była łatwa. Przez kilka lat prosiłem mojego przełożonego o zgodę na wyjazd, ale jej nie otrzymałem. Usłyszałem wtedy, że „jeszcze nie czas, bo jeszcze jesteś młody”. Do czasu mojego wyjazdu byłem już pasterzem młodzieży na Górze Świętej Anny, wikariuszem, katechetą i dopiero po 11 latach życia zakonnego mogłem pojechać do Ziemi Świętej. Pierwszy etap mojej obecności był w latach 2013–2019, a teraz jestem w Jerozolimie od października 2022 r.
Czego szczególnego można doświadczyć w Ziemi Świętej, że Ojciec zapragnął tam wyjechać?
Fascynacja Ewangelią i tym, że tam Ewangelię czyta się na nowo. Będąc tam, dotykasz tych miejsc, które Jezus dotykał, chodzisz po ziemi, po której On chodził. Fascynacja tymi miejscami i Ewangelią odczytaną na nowo jakoś przekonała mnie do tego, żeby tam pojechać na misję. Z drugiej strony ciekawym doświadczeniem jest bycie tam dla pielgrzymów ze strony Kościoła katolickiego. Jako franciszkanie nie jesteśmy tam jedynym zgromadzeniem czy zakonem. Są też dominikanie, kapucyni, benedyktyni i wiele sióstr zakonnych z różnych zgromadzeń. Jest też patriarchat Jerozolimski, księża diecezjalni i lokalni Arabowie z różnych krajów. Jako franciszkanie jesteśmy obecni tam od 800 lat, czyli od czasów św. Franciszka, gdy przyjechał i spotkał się z sułtanem Melek-El-Kamelem w Egipcie. Był to okres wypraw krzyżowych. Po pewnym czasie od tego spotkania św. Franciszek posłał nowych braci do Ziemi Świętej i tam zostali. Sułtan wydał specjalny glejt i pozwolił braciom na pobyt w tych miejscach.
Fascynacja tą historią, miejscem i świadomość potrzeby księży i zakonników dla lokalnej społeczności chrześcijan różnych obrządków doprowadziła mnie do tego miejsca. To także potrzeba bycia, ze strony Kościoła katolickiego, w sanktuariach. Są to miejsca, gdzie braci nie ma zbyt wielu, a każdego dnia do tych miejsc przybywa nawet po kilka tysięcy pielgrzymów.
Potrzeba ludzi do konkretnej pracy i posługi. Nawet w takich prostych, ale ważnych zadaniach, jak otworzenie kościoła czy przygotowanie Mszy św. W ciągu jednego dnia przybywa do nas ok. 25 do 30 grup zorganizowanych, które odprawiają w kościele lub Ogrodzie Oliwnym swoje liturgie, modlitwy, uwielbienia czy Eucharystię.
A jakie jest Ojca doświadczenie spotkania z pielgrzymami?
Jestem też przewodnikiem po Ziemi Świętej, ale z racji obowiązków oprowadzam mniejszą liczbę grup. Spotykam się z wielką życzliwością pielgrzymów z całego świata. Są też takie osoby, które pokazują swoje niezadowolenie, ale takie przypadki są sporadyczne, że ktoś na coś narzeka. Zasadniczo ludzie wykazują się wielką wdzięcznością, niezależnie od tego, z jakiego są kraju. Są to zarówno nasi rodacy, jak i mieszkańcy innych państw. Często słyszymy też podziękowania za naszą obecność na tych terenach. Przykładem jest Bazylika Zmartwychwstania Pańskiego, gdzie są grekokatolicy, prawosławni, są też Ormianie czy Koptowie. Gdyby tam nas nie było, nasze miejsce przyjąłby inny Kościół, np. prawosławny. Mamy między sobą dobre relacje, ale gdyby nas zabrakło, to pojawiłby się problem sprawowania liturgii w rycie rzymskim.
Taki przykład mamy w grobie Matki Bożej, też przy Getsemani. Znajduje się tam piwnica kościoła – krypta dolna, gdyż kościół został wcześniej zburzony. I tam liturgię mogą odprawiać tylko grekokatolicy, prawosławni, Koptowie i Ormianie. My mamy tylko prawo zejść na dół w ciągu dnia, aby prywatnie się pomodlić. Natomiast jako Kościół rzymskokatolicki raz w roku, w czasie uroczystości Wniebowzięcia Matki Bożej, mamy prawo zejść wspólnie z braćmi i odśpiewać hymn Magnificat.
Opiekuje się Ojciec sanktuarium oraz Ogrodem Oliwnym. Jakie jest ulubione miejsce pielgrzymów, gdy odwiedzają to miejsce?
Myślę, że jest to miejsce, gdzie Pan Jezus modlił się w ostatnią noc przed pojmaniem. W miejscu, gdzie go później opuścili uczniowie. Bycie w tym miejscu uświadamia na nowo, co się dokładnie wydarzyło. Tak samo jest w innych miejscach. Podobne doświadczenie będzie, gdy się ktoś uda do kaplicy Ukrzyżowania na Kalwarii czy pójdzie do grobu.
W przypadku Ogrodu Oliwnego patrzy się na konkretny kamień czy miejsca obok i ma się w świadomości fakt, że na te kamienie spływała krew Jezusa w czasie Jego modlitwy, pot i krew, gdy mówił: „Ojcze, niech Twoja wola się stanie, nie moja”. Dla pielgrzymów i dla mnie jest to tak samo mocne doświadczenie. Jest to miejsce szczególne, uświęcone obecnością Bożą.
Natomiast w samej bazylice wiele osób zatrzymuje się nad pięknymi starymi bizantyjskimi mozaikami, czy też spogląda na piękną posadzkę. Robionych jest wtedy dużo zdjęć. Osoby mające świadomość, co tu się stało, modlą się w wielkiej ciszy i zatapiają się w modlitwie Jezusowej: „Ojcze, nie moja, lecz Twoja wola…”. Znam takich ludzi, którzy przybywają tutaj codziennie.
Czy to są Arabowie, czy lokalni chrześcijanie, którzy tam mieszkają, bracia czy siostry zakonne, bo w Getsemani czują taki spokój. Robią to szczególnie z samego rana, gdy nie ma ludzi. Pielgrzymi mają także możliwość przebywania indywidualnie. W górnej części ogrodu mamy 14 domków, które można wynająć za dowolną ofiarę. Wtedy na tydzień wchodzi się w przewidziany rytm modlitwy. Każdy ma swój mały pokoik i kuchnię oraz wspólną kaplicę. To kontynuacja słów Pana Jezusa: „Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie”. Słowa te nie odnosiły się tylko do uczniów, ale odnoszą się do dzisiejszej rzeczywistości zaganianego świata.

Ogród Oliwny, w którym osiem najstarszych drzew oliwnych ma ok. 900 lat.
To tu, według tradycji, Jezus modlił się po raz ostatni przed Męką
ARCHIWUM PRYWATNE O. ZACHEUSZA DRĄŻKA
Czas jest ważny i jeżeli jest się w Ziemi Świętej, to z jednej strony otwierają się możliwości zobaczenia różnych miejsc, nie tylko tych, którymi się Ojciec opiekuje. Czy ma Ojciec czas, aby wyruszyć w inne części Ziemi Świętej, tak aby zobaczyć te miejsca, gdzie nauczał Pan Jezus?
W naszej codziennej posłudze w Getsemani nie ma zbyt wiele wolnego czasu. Jest nas sześciu braci, ale jeden z nas ma inne zadanie. Mamy zawsze jeden dzień w tygodniu wolny i to jest czas, kiedy mogę gdzieś pojechać, zobaczyć coś innego. Podczas posługi w Bożym Grobie było zupełnie inaczej, ponieważ po służbie w dzień i po nocnych modlitwach w bazylice, gdy mijał czas sześciu tygodni, mieliśmy 5–6 dni wolnego.
Wtedy były możliwości pojechania gdzieś dalej. Obecnie mogę wyjechać w bliższe miejsca, jak: Ain Karem, gdzie odbyło się Nawiedzenie św. Elżbiety, nad Jezioro Galilejskie lub do Nazaretu, lub spędzić trochę czasu na pustyni. Chciałbym pojechać np. do Strefy Gazy, bo tam nigdy nie byłem. Ale żeby tam wjechać, potrzeba wielu zezwoleń. Tam też są nasi bracia, księża oraz działa parafia patriarchatu łacińskiego.
Warto tu zaznaczyć, że Strefa Gazy jest całkowicie wyłączona ze zwiedzania dla pielgrzymów. Wynika to z konfliktu palestyńsko-izraelskiego.
Przywołał Ojciec konflikt palestyńsko-izraelski. Cały czas słyszymy o wymianie ognia, a jak to wygląda w sytuacji obecności pielgrzymów i turystów w Ziemi Świętej? Jakie jest realne zagrożenie?
Dla nas ważnym elementem jest lotnisko. Gdy jest ono otwarte i działa normalnie, wiemy, że jest bezpiecznie. Nawet jeśli lecą jakieś rakiety ze strony Gazy w stronę Beer Szewy czy Tel Awiwu, a lotniska są dalej otwarte, to nie mamy się czego obawiać. Był taki moment, niecałe dwa miesiące, że rakieta leciała w stronę lotniska. Odwołano loty i były one przekierowane w inne miejsce. Na drugi dzień już wszystkie samoloty odlatywały i przylatywały regularnie. W innych miejscach bywa różnie. Bracia mieszkający w Tel Awiwie, gdy słyszą o atakach rakietowych, schodzą do piwnicy klasztornej i tam czekają na rozwój sytuacji. Oprócz takich przypadków życie toczy się normalnie, dlatego nie należy bać się latać do Ziemi Świętej. Gdy się mieszka w Jerozolimie czy Galilei, nie odczuwa się żadnego konfliktu. Wiadomo, że są kontrole wojska, szczególnie na check pointach, np. między Betlejem a Jerozolimą. Czasami o tym, że coś się wydarzyło w Izraelu, dowiaduję się z Polski. Przykładowo dwa miesiące temu otrzymałem telefon z pytaniem, czy jestem bezpieczny. W tym czasie było tysiące pielgrzymów. Normalnie nawiedzali sanktuarium, a centra handlowe czy też ulice nie były pozamykane. W zasadzie do Jerozolimy nigdy nie dolatują rakiety. Powodów tego jest wiele, oprócz tych politycznych także fakt, że mieszka tu wielu Palestyńczyków.
Oczywiście zdarzają się wewnętrzne konflikty. Ale dotyczą one niektórych Żydów, np. z ugrupowań syjonistycznych, którzy mają pragnienie odbudowania świątyni jerozolimskiej czy rozpoczęcia składania ofiar oczyszczenia tego miejsca i przygotowanie do budowy świątyni. Są to tacy ekstremiści, którzy nie chcą na tej ziemi ani Palestyńczyków, ani chrześcijan.
Warto zaznaczyć, że są też Żydzi nam życzliwi. Przykładem tego może być ich reakcja na dewastację cmentarza protestanckiego albo zniszczenie figury Jezusa w kaplicy Biczowania. Następnego dnia od tych wydarzeń przyszła grupa Żydów, przepraszając za zachowanie danego człowieka czy grupy. Organizują również różne eventy, wyrażając w ich trakcie poparcie dla chrześcijan.
Co daje obecność chrześcijan na tych ziemiach?
Historia chrześcijan jest związana od samego początku z tą ziemią. To miejsce działalności pierwszych Apostołów Jezusa Chrystusa. To sprawia, że mamy prawo i obowiązek w tych miejscach być, żyć i wspierać chrześcijan, którzy tam są. Nie możemy powiedzieć, że to jest ziemia tylko żydowska, bo to Pan Bóg dał im tę ziemię. Nie możemy powiedzieć, że to jest ziemia tylko Arabów, ponieważ już od kilkuset lat są tam obecni. Jak mówił nasz patriarcha Jerozolimy podczas procesji w Niedzielę Palmową: „Pamiętajmy, że Ziemia Święta nie jest niczyja, ale jest ziemią Boga i każdy ma możliwość zamieszkania i pobytu”. Dlatego jest tak bardzo ważna dla chrześcijan, Żydów oraz muzułmanów. Nasza obecność jest tutaj po to, żeby wspierać także lokalny Kościół i chrześcijan, którzy masowo wyjeżdżają, nie widząc perspektyw, gdyż są napiętnowani zarówno przez Żydów, jak również przez niektórych muzułmanów.
Jak wygląda współpraca międzywyznaniowa? Ma ona pozytywny czy negatywny charakter?
W czasie mojego sześcioletniego pobytu i służby w Bazylice Zmartwychwstania Pańskiego – Bożego Grobu, gdzie mieszkamy razem z Grekami, prawosławnymi, Ormianami i Koptami, nawiązały się bardzo osobiste relacje i przyjaźnie. Na pewno więcej dobrych rzeczy niż jakichkolwiek konfliktów, bo te są drobiazgami. Zobrazuję to na przykładzie Bazyliki Zmartwychwstania Pańskiego. Wyobraźmy sobie, że w jednej parafii, w jednym kościele jest trzech czy czterech proboszczów lub przełożonych danego domu i każdy ma prawo i obowiązek coś powiedzieć czy coś zmienić. To nie jest łatwe. Od tylu lat żyją tam bracia i z mniejszym czy większym powodzeniem jedności i dogadywania się. Żyjemy tam razem i ten obecny stan rzeczy funkcjonuje od ponad trzystu lat. Prawem określone jest nasze bycie, mieszkanie, godziny modlitw, procesji w ciągu dnia, modlitw w nocy, co do kogo należy, jaka część, kto zamyka drzwi bazyliki. I tu ciekawostką jest fakt, że drzwi zamykają rodziny muzułmańskie. Taki zapis trwa od czasów sułtana, że bazylikę zamyka rodzina postronna, która nie rości sobie prawa do posiadania bazyliki.
W ramach naszej współpracy organizowane są też raz w roku spotkania ekumeniczne. Oczywiście jest to w czasie Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan. Codziennie modlimy się w innym klasztorze, w innym miejscu, w innej wspólnocie. Nie ogranicza się to tylko do jednego tygodnia, bo przecież spotykamy się i rozmawiamy niemalże codziennie. Oprócz tego składamy sobie życzenia na Święta Bożego Narodzenia czy Wielkanocne. Odwiedzamy się nieraz z pięknym koszykiem różnych słodyczy, jakiejś dobroci itp. I to jest piękne. Widzimy Kościół bardzo różnorodny i bogaty. I tak naprawdę dopiero w obecności Ziemi Świętej zobaczyłem, jak Kościoły wschodnie mają wielkie bogactwo i sposoby przekazania wiary, i od nich możemy się wiele nauczyć. W tym wszystkim możemy doświadczyć jedności.
Dlaczego warto odwiedzić Ziemię Świętą?
Ziemia Święta, ziemia Chrystusa jest miejscem, gdzie wszystko się zaczęło dla chrześcijan. Nawiedzenie, Zwiastowanie, Narodzenie Jezusa w Betlejem, Jego życie, działalność, nauczanie i cuda. I gdy ma się świadomość, że przebywa się w miejscach, gdzie Jezus chodził po wodzie, pił ze studni Jakubowej wodę, modlił się w Ogrójcu, umarł i zmartwychwstał, to musimy to miejsce odwiedzić. Zwłaszcza że pielgrzymujemy do różnych miejsc, związanych z objawieniami, z cudem eucharystycznym, maryjnych – zarówno w Polsce, jak i za granicą. Nie może więc na mapie naszych pielgrzymek zabraknąć Ziemi Świętej.
Zachęcać nas powinno zobaczenie samego Izraela, który jest niewielkim skrawkiem ziemi, ale jest uświęcony obecnością samego Boga. O pielgrzymowaniu do Ziemi Świętej mówimy jako o piątej Ewangelii, czyli Ewangelii odczytanej na nowo z doświadczeniem tego, co doświadczali apostołowie. Gdyby Jezus nie zmartwychwstał, daremna by była nasza wiara. Daremne byłoby nasze zwiastowanie Ewangelii. Dlatego jestem tam i chcę być świadkiem.