Większość katolików jest obojętna społecznie

ARCH. PRYWATNE KRZYSZTOFA TUDUJA

O miejscu chrześcijan
w polityce, wierze
w przestrzeni publicznej
oraz o konkordacie
z Krzysztofem Tudujem,
posłem na Sejm RP,
rozmawia

WOJCIECH IWANOWSKI

„Nowe Życie”

Wizyta Jana Pawła II w Parlamencie
11 czerwca 1999 r., wystąpienie
Ojca Świętego w Sali Plenarnej Sejmu

ARCHIWUM KANCELARII SEJMU RP

Wojciech Iwanowski: Panie Pośle, czy chrześcijanin powinien zajmować się polityką?
Krzysztof Tuduj: Chrześcijanin powinien czerpać wzorce z postępowania Zbawiciela, który nie stronił od życia publicznego ani od wypowiedzi o charakterze politycznym. Regularnie odwiedzał „bramy miasta”, czyli miejsce symbolizujące życie społeczne, obejmujące handel, sądy, a także politykę. To najważniejszy powód. Żyjemy w sferze osobistej, rodzinnej i społecznej, a społeczna to nie tylko praca i najbliżsi znajomi, ale także wspólnota samorządowa czy państwo. Polityka to władza lub wpływ na władzę, która determinuje realia, w jakich żyjemy. Przykłady państw znanych zarówno z historii, jak i obecnych wskazują, że warunki do życia mogą być bliższe lub dalsze wzorcom ewangelicznym. Państwo mieniące się chrześcijańskim powinno ułatwiać, a nie utrudniać dojście do zbawienia swoim obywatelom. Jasne jest, że są prądy filozoficzne i ideowe rugujące wpływ wiary chrześcijańskiej z życia społecznego. Przedstawiciele takich nurtów nie mają wątpliwości, jak powinni być traktowani chrześcijanie.
Posiadając wpływ na władzę, stworzą antyewangeliczne warunki do życia. Nawet w niedawnej przeszłości w Polsce księża byli zastraszani czy nawet mordowani, a chrześcijańskie postawy szykanowane. Potrzebni są prawi ludzie, którzy będą brać odpowiedzialność za życie społeczne i właściwie je kształtować.
Jak pogodzić skuteczność polityka z refleksyjną moralnością chrześcijanina?
Skuteczność jest niewątpliwie jedną z najważniejszych cech wyróżniających polityka, niektórzy twierdzą, że jedyną, która ma znaczenie. Moim zdaniem, jeśli będzie górowała nad innymi, to otwiera drogę do różnych metod pracy politycznej, również takich, które są obce moralności chrześcijańskiej. Polityk, który chce pozostawać w zgodzie z etyką chrześcijańską, niewątpliwie musi prowadzić refleksję co do wyboru stosowanych metod i przyjąć, że część z nich jest niegodna. Takie samoograniczenie mogłoby bardzo pozytywnie wpłynąć na polskie życie publiczne. Jak jest w praktyce, to każdy może dokonać własnej oceny.
Obecnie zdaje się dominować pogląd, że religia jest sprawą prywatną. Czy polityk powinien wprost deklarować, że wyznawana przez niego wiara wpływa na stanowione przez rządzących prawa?
Często ci, którzy wprost deklarują przywiązanie do wiary chrześcijańskiej, robią to koniunkturalnie, ze względu na wizerunek wyborczy. W katolickim kraju, jakim jest Polska, nadal pozwala to budować poparcie wyborcze. Wydaje mi się, że mniej istotne jest to, czy polityk deklaruje wiarę, a bardziej to, jak w praktyce wygląda jego zaangażowanie w służbę publiczną. Świadectwo ma większą wartość niż deklaracje. Prawdopodobnie lepiej by było, gdyby politycy mniej chwalili się swoją wiarą, a bardziej postępowali w duchu chrześcijańskim i ustanawiali prawa ułatwiające rodakom dobre, bliskie ewangelicznym wartościom życie.
Na łamach prasy w USA od ponad dwóch lat trwa dyskusja na temat Komunii dla proaborcyjnych polityków. Czy podobna debata czeka Polskę?

Debata publiczna toczy się w obrębie tematów, jakie interesują szeroko rozumianą opinię publiczną. Większość katolików jest niestety bardzo obojętnych społecznie. W Polsce niestety również zaangażowani, świeccy ludzie Kościoła unikają tematów politycznych, traktując je jako z gruntu złe i prowadzące do sporu czy kłótni.
Zapominają, że spór i rywalizacja idei są naturalnymi częściami polityki w ustroju demokratycznym. Doktryna „świętego spokoju” prowadzi donikąd, a właściwie to do wypierania chrześcijańskich norm i odniesień z życia społecznego. Nie jest właściwą rzeczą pozostawienie przestrzeni debaty publicznej przeciwnikom. Dobre jest, aby ludzie Kościoła formułowali opinie i sądy oparte na wartościach ewangelicznych i ich bronili. Potrzebny jest też odważny głos hierarchów, który uwrażliwi wiernych. Ewangelia wprowadza podział, i to rzecz normalna. Czy proaborcyjni politycy powinni przystępować do Komunii? Nie powinni. Czy polska debata publiczna jest logiczna i konsekwentna? Nie jest. Czy zainteresuje to większość społeczeństwa? Trudno powiedzieć, ale wydaje się, że większość lubi święty spokój, a ten temat mocno polaryzuje społeczeństwo.
Zresztą wszyscy byliśmy tego świadkami jesienią, dwa i pół roku temu, podczas proaborcyjnych marszów organizowanych przez skrajną lewicę.
W ostatnich tygodniach powrócił temat wypowiedzenia konkordatu między Stolicą Apostolską a Rzecząpospolitą Polską. Czy umowa międzynarodowa, jaką jest konkordat, jest właściwym środkiem do ułożenia relacji państwo–Kościół?
Nie ma lepszego sposobu ułożenia relacji z Watykanem niż umowa międzynarodowa, jaką jest konkordat. Rzeczą normalną i właściwą jest, aby wyznawcy katolicyzmu, którzy w Polsce nadal stanowią przytłaczająca większość, mieli ułatwione funkcjonowanie w ramach państwa prawa, jakim stara się być Polska. Chrześcijaństwo odcisnęło wielki wpływ na rozwój polskiej kultury i polskiego narodu. Reprezentanci lewicy, która podnosi postulat wypowiedzenia czy zerwania konkordatu, dążą do tego, aby zniszczyć Kościół i naród w Polsce.
Wypowiedzenie konkordatu i pogorszenie warunków funkcjonowania katolików w naszym kraju ma właśnie to na celu, ponieważ niszczenie autorytetów i osłabienie promocji norm w społeczeństwie chrześcijańskich jest konieczne do wprowadzania ich utopijnych wizji społecznych. Nie tylko zresztą posłowie lewicy, takie głosy słychać również wśród posłów Koalicji Obywatelskiej. Podobnie jak sprawa autorytetu św. Jana Pawła II, stosunek do konkordatu będzie – w zbliżającej się kampanii wyborczej – wyznaczał podział polityczny w ramach toczącej się politycznej wojny cywilizacyjnej w naszym kraju. Taki postulat więc nie zaskakuje. Trzeba mieć świadomość, że walka trwa. Debata publiczna i walka polityczna to przestrzenie, w których ważą się losy przyszłej Polski. Jaka będzie, jaką ją zostawimy, czy zaniesiemy ten skarb prawdziwej polskości w przyszłe dekady, czy stracimy przez wygodę czy strach i bierność? Oto właśnie będzie się toczyć polityczna walka w najbliższych elekcjach.