Mobbing kontra życzliwość

To miała być standardowa lekcja podstaw przedsiębiorczości w liceum
na temat etyki w miejscu pracy. Jednym z elementów lekcji było
zagadnienie mobbingu i jego niedopuszczalne przejawy w miejscu pracy
oraz konsekwencje takich zachowań dla pracowników i firmy.

EWA PORADA

Katowice

Jeśli mamy do czynienia z osobą, która doświadcza plotek,
wykluczenia, agresji słownej czy fizycznej, warto pokazać,
że jesteśmy gotowi jej pomóc

REEPIK.COM

Uczniowie wymieniali bez problemu formy nękania pracowników, co mogłoby sugerować ich oczytanie i szeroką wiedzę. Jednak złudne przeczucie teoretycznej wiedzy zniknęło, gdy jedna z uczennic zapytała: „Ale właściwie dlaczego to dotyczy tylko miejsc pracy zawodowej? Przecież takie zachowania są wszędzie. Były w mojej starej szkole, są w mediach, w gronie znajomych, a nawet zdarzają się w rodzinach… to się dzieje na co dzień”.
„Mobbing” w codziennym życiu. Młodzi ludzie, wkraczający dopiero w świat dorosłych, bez najmniejszego problemu podawali przykłady z codziennego życia swojego i grupy rówieśników z różnych szkół, miejsc spotkań i wypoczynku czy rodzin: wyśmiewania, poniżania, zastraszania.
Zwracali uwagę na siłę i zasięg rozsiewanych plotek i pomówień. Mówili o tym, jak trudno jest „odkręcić” raz rozpowszechnione kłamstwo. Opowiadali, jak to jest, gdy jest się izolowanym w gronie przyjaciół, w szkole i rodzinie. Jak bardzo boli ignorowanie osoby przez otoczenie tylko dlatego, że ktoś jest inny, ma jakąś dysfunkcję czy własne poglądy. Denerwowała ich agresja werbalna spotykana na każdym kroku w mediach, na ulicy, w gronie nastolatków i dorosłych. Mówili o presji wyników, spełniania oczekiwań rodziców, nauczycieli, rodziny, ale także rówieśników. Podawali przykłady ciągłego krytykowania wszelkich zachowań (lub ich braku) i efektów ich pracy: zarówno obowiązków domowych, jak i wyników szkolnych. Podsumowaniem rozmowy było stwierdzenie: „a najgorsze jest to, że nie ma nawet z kim pogadać, bo dorośli ciągle są zajęci, a kolegom jakoś głupio o tym mówić…”.
Skutki w codziennym życiu. Kolejnym etapem lekcji było wskazywanie skutków dla funkcjonowania osoby poddanej takiej presji. Także z tą kwestią nie mieli problemów. Wśród skutków niemalże jednym tchem wymieniali: zaniżoną samoocenę, wycofywanie się z normalnego funkcjonowania, izolowanie się, stany depresyjne, niechęć do podejmowania ryzyka, gorsze efekty pracy i nauki, zniechęcenie, zmianę szkoły/miejsca pracy itp.
Może ktoś powie: „Ta współczesna młodzież jest przewrażliwiona, zbyt delikatna. Myśmy też przez takie rzeczy przechodzili i nas to tylko przygotowało do życia…”. Zapytam: „Czy aby na pewno?”.

Przeciwdziałanie, czyli kilka zdań o wzajemnej życzliwości. Jak zatem przeciwdziałać temu, co się dzieje w naszym otoczeniu? Skutkom agresji słownej, fizycznej czy biernej? Myślę, że warto zacząć od rachunku sumienia, czy sami nie stosujemy (może całkiem nieświadomie) którejś z wymienionych form względem kogoś z naszego otoczenia.
Z naszego miejsca pracy, z grona znajomych, w wypowiedziach publicznych, a może, co gorsza – we własnych rodzinach. Jeśli zdarzyło się nam takie zachowanie, trzeba je zaniechać, ale także przeprosić i zadośćuczynić, a jeśli to niezbędne, to także ponieść konsekwencje swoich zachowań.
A od strony pozytywnej: Rozmawiać – szczególnie w gronie najbliższej rodziny, przyjaciół, znajomych. Tworzyć przestrzenie zaufania i wsparcia, tak aby każdy mógł czuć się bezpiecznie. Wydaje się, że dzisiaj dialog, wsłuchiwanie się w to, co druga strona ma do powiedzenia, jest fundamentem budowania relacji.
Warto zatem rozmawiać o tym, co nas boli, rani, z czym się zmagamy, co nas denerwuje. Ale poszukujmy również sposobów zmiany trudnych sytuacji w naszym życiu. Pierwszą taką przestrzenią bezpieczeństwa powinna być rodzina, potem grono przyjaciół, a jeśli trzeba, to i fachowców, terapeutów.
Jeśli mamy do czynienia z osobą, która doświadczyła takich trudnych sytuacji: plotek, wykluczenia, agresji słownej czy fizycznej, nieuzasadnionej krytyki zachowań i wyników pracy lub nauki, warto pokazać jej, że nie jest w tym sama, że jesteśmy gotowi jej pomóc. Potrzeba tu jednak szczerości, zaufania, otwarcia się na siebie i odwagi, żeby stanąć w obronie osoby pokrzywdzonej.
No i ostatnia rzecz, chyba najbardziej oczywista – wzajemna życzliwość i wzajemne przebaczanie. Bardzo często narzekamy na to, co się dzieje w społeczeństwie, na agresję, brutalizację życia, nieżyczliwość, niszczenie jednych przez drugich, ale wiemy, że świata nie zmienimy, możemy zmienić tylko siebie. Możemy być bardziej otwarci na spotkanego człowieka, możemy chwalić za to, co ktoś dla nas zrobił, a nie krytykować za to, czego nie zrobił.
Możemy o innych mówić dobrze, a nie rozsiewać złe informacje. Możemy rozsiewać dobro w naszym otoczeniu, zarażać innych dobrem – to z pewnością będzie się roznosiło dalej.