Nasze macierzyństwo – rodzicielstwo

Macierzyństwo… błogosławieństwo czy udręka? Jak je postrzegać?
Bilans zysków i strat? Inwestycja na przyszłość? A może to już po prostu passé?

AMELIA I DOMINIK GOLEMOWIE

Wrocław

FREEPIK.COM

Niecałe trzy lata po ślubie staliśmy się rodzicami. Głębokie przekonanie matczyne, wzmocnione pozytywnym testem ciążowym i potwierdzone przez lekarza, utwierdziło nas w świadomości, że jesteśmy rodzicami.
Niezwykłe, niewysłowione, cudowne doświadczenie. Co więcej, awansowaliśmy naszych rodziców do godności babć i dziadków. Ogromna radość napełniła całą rodzinę. Nadszedł jednak ów przełomowy moment, kiedy łożysko winno się ukształtować i „przejąć odpowiedzialność” od ciałka żółtego za maleńkiego nowego człowieka, ale to nie nastąpiło. Dramatyczna wiadomość wżerająca się w naszą obumarłą tak nagle radość, że poronienie stało się naszym udziałem, naszym bolesnym doświadczeniem. Kamil rozstał się z nami w trzynastym tygodniu życia płodowego. Tęsknimy za nim bardzo i wiemy, że kiedyś tam w doskonałej rzeczywistości padniemy sobie w ramiona.
Dzisiaj trójka jego rodzeństwa uszczęśliwia naszą codzienność i często go wspomina. Wciąż jednak pozostaje krwawiąca rana. Opatrunkiem na nią jest nadanie „utraconemu” dziecku imienia, przyjęcie go do swej rodziny, uszanowanie jego godności człowieczej.
Matczyny entuzjazm. Czy warto być mamą? Czy warto otworzyć się na dar macierzyństwa? Czy macierzyństwo służy kobiecości? Oto odpowiedzi kobiet: Macierzyństwo pozwoliło mi patrzeć na świat oczami, które dostrzegały te okruchy radości dnia codziennego, których wcześniej nie dostrzegałam… Bycie mamą spowodowało, że jestem bardziej zdyscyplinowana, stałam się bardziej odpowiedzialna i konsekwentna… Po porodzie czułam się bardziej kobieca, nie potrafię powiedzieć, dlaczego… Bardzo obawialiśmy się z mężem podjęcia decyzji o dziecku, ale okazało się, że wszystko z Bożą pomocą można pogodzić…

Dzięki dziecku potrafiłam w końcu właściwie zbalansować życie w odpowiednich proporcjach na modlitwę, dom i pracę… Dopiero macierzyństwo postawiło moje życie na nogi…
Chciałoby się zatem odpowiedzieć na wcześniej postawione pytania: trzy razy tak! Żeby jednak tak było, trzeba patrzeć na macierzyństwo z odwagą. Czym jest odwaga? To umiejętność radzenia sobie z naszymi lękami w głowach (przed samotnością, odrzuceniem, oceną społeczną). Życie w zgodzie ze swą naturą i łaską, jak pisze Edyta Stein, otwiera przed nami drzwi do pełni satysfakcji, spełnienia i radości. Wystarczy wciąż poszukiwać prawdy. „Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem” – znamy te słowa doskonale.
Szkoła rodzenia dla każdego. Nasze córki miały wówczas 5 i 12 lat. Usłyszały o duchowej adopcji i ją podjęły. Nie sposób opisać naszego wzruszenia, kiedy obserwowaliśmy ich zaangażowanie w wierne trwanie w tej szczególnie pięknej formie modlitwy. Oczywiście pomocna była w tym aplikacja smartfonowa ilustrująca rozwój poczętego i adoptowanego duchowo dzieciątka.
Radość naszych córek, że „ich maluszkowi” już bije serce, że ma już ukształtowane rączki itd. była poruszająca. Dostrzegliśmy wówczas, że ta cudowna modlitwa, ocalająca życie dzieci zagrożonych aborcją, ma jeszcze jeden niezwykły wymiar – jest wyjątkową szkołą macierzyństwa, rodzicielstwa. Jesteśmy przekonani, że duchowa adopcja dziecka poczętego winna stać się elementem przygotowań przedmałżeńskich.
Można ją rozpocząć w dowolnym momencie. Jeżeli już przeżyliście duchową adopcję – uczyńcie to kolejny raz, jeżeli jeszcze nie mieliście sposobności jej doświadczyć – nie odkładajcie tego na „kiedyś, może”, ale rozpocznijcie tę niezwykłą macierzyńską, rodzicielską przygodę właśnie teraz.