Wielkanoc wciąż trwa

W pierwszych wiekach chrześcijaństwa ochrzczeni pozdrawiali się zawołaniem:
„Jezus żyje!” lub „Zmartwychwstał Pan!”. Nie było to jedynie przypominanie
drugiemu największej prawdy chrześcijaństwa, lecz stawało się to swoistym
wykrzyknięciem tego, czym się w zasadzie w głębi swego serca żyło.

O. OSKAR MICHAŁ MACIACZYK OFM

Wrocław

Zmartwychwstanie Chrystusa,
Rafael, olej na desce, ok. 1499–1502.
Muzeum Sztuki, São Paulo

JOÃO MUSA/WIKIMEDIA COMMONS

Realne spotkanie Chrystusa zmartwychwstałego nie prowadzi bowiem do zakopania gdzieś głęboko owego doświadczenia, ale w sposób naturalny pobudza do dawania świadectwa. Jeżeli dzisiaj chrześcijanin zatraca perspektywę paschalną, jego wiara, życie religijne zaczynają być mdłe i coraz bardziej pozbawione sensu.
Paschalna perspektywa
W początkach chrześcijaństwa ochrzczeni przeżywali właściwie jeden okres liturgiczny. Przez cały rok na zgromadzeniach świętowali prawdę, że Ten, który nauczał, czynił cuda i znaki, uzdrawiał i został zabity oraz złożony do grobu, zmartwychwstał, pociągając ludzkość do nowego życia. Co roku świętując Paschę, celebrowali Jezusa Chrystusa jako jedno misterium zbawcze z uwzględnieniem różnych aspektów chrześcijaństwa. Dopiero na przestrzeni wieków zaczęły się kształtować pozostałe okresy i uroczystości.
Najpierw w sposób naturalny okres przed świętem Paschy (Wielki Post) jako bezpośrednie przygotowanie katechumenów do Liturgii Nocy Paschalnej, w czasie której przyjmowali chrzest. Później zaczął kształtować się okres świętowania przyjścia Boga na ziemię oraz Adwentu jako nie tylko celebracji oczekiwania na święta Narodzenia Pańskiego, lecz także wyrażenia tęsknoty i gotowości na powtórne przyjście Mesjasza. Przez cały rok zaczęto wspominać również poszczególne misteria Chrystusa, to znaczy poszczególne wydarzenia Jego ziemskiego życia, takie jak nauczanie, liczne cuda, wszystko to, co działo się w Galilei oraz w ostatniej i kluczowej drodze do Jerozolimy.
Ukształtował się zatem rok liturgiczny, jaki dziś znamy. Początkiem wszystkiego nie jest natomiast jakakolwiek historia z życia Jezusa, lecz Jego Pascha. W wydarzeniu Paschy, czyli męki, śmierci i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa, całe Jego życie znajduje swoje ostateczne wyjaśnienie (KO 2).
Chrześcijanie powinni zawsze mieć na uwadze, że taka jest właśnie w Piśmie Świętym struktura wszystkich Ewangelii. Żaden z autorów Ewangelii nie spisywał przecież słów Jezusa i wydarzeń związanych z Jego osobą, podążając za Nim aż po krzyż i w końcu pusty grób. Całe życie Jezusa opisywane i wyjaśniane jest w świetle Jego krzyża i zmartwychwstania (por. KKK 512-515). W ten sposób trzeba nam również odczytywać poszczególne opisane wydarzenia i w takiej właśnie perspektywie należy odnajdywać życie, nauczanie i czyny Jezusa. Syn Boży nie przyszedł na ziemię po to, żeby zamienić wodę w wino, rozmnożyć chleb, chodzić po wodzie, wskrzesić Łazarza. Przecież po dziś dzień w pocie czoła uprawia się winnice, tłoczy wino, żniwuje się i piecze chleb. Po wodzie nikt z nas nie chodzi.
Doczesne życie i tak się kończy, jak skończyło się w końcu życie wskrzeszonego Łazarza, a chorzy nadal cierpią. Czymże byłyby dla nas opisane historie na kartach Ewangelii, gdybyśmy nie czytali ich przez pryzmat zmartwychwstania Chrystusa? Apostołowie i uczniowie Chrystusa, mając doświadczenie spotkania Zmartwychwstałego i wierząc, że jako należący do Chrystusa mają udział w Jego zmartwychwstaniu, przypominają sobie i opowiadają nam przez Ewangelistów poszczególne wydarzenia ziemskiego Jego życia, które dopiero w perspektywie paschalnej nabierają swoistego sensu.
Historia Jezusa opowiadana jest jakby „od końca” – od Paschy. Pascha staje się natomiast początkiem, który nadaje sens wszystkim słowom i czynom Jezusa. Całe życie Jezusa odnajduje swoją pełnię dopiero w zmartwychwstaniu.
Dopiero powtórna lektura Ewangelii w świetle wydarzenia paschalnego Chrystusa prowadzi do zrozumienia samego zmartwychwstania Jezusa, ostatecznie do uwierzenia i wyznania wiary. Takie czytanie, które jest jakby nakładaniem na siebie przeźroczy, które można poprawnie odczytać wtedy, kiedy nałożymy owo kluczowe – przedstawiające Paschę Chrystusa. Przez to zaczynamy rozumieć, w jaki sposób zmartwychwstanie Chrystusa jest stworzeniem nowego wymiaru człowieka. Zaczynamy rozumieć, w jaki sposób łączy się to, co skończone i przemijalne, z Nieskończonym.

Zaczynamy rozumieć, że będąc wyznawcą Chrystusa, jesteśmy tymi, którzy do Niego należą, którzy są ludźmi paschalnymi, rezurekcyjnymi mimo przemijalności i bytowania w eschatologii. Jeżeli dziś wierni przeżywają Adwent, Boże Narodzenie, Wielki Post i w ogóle cały rok liturgiczny bez perspektywy paschalnej, nie pociąga to za sobą większych skutków dla pogłębienia życia duchowego. Ten kto dobrze, świadomie i z ogromną otwartością przeżył Wielkanoc, otworzył się na doświadczenie Chrystusa zmartwychwstałego i staje się człowiekiem paschalnym, ten nie będzie miał trudności ze zrozumieniem i przeżywaniem pozostałych okresów liturgicznych. Trzeba choć raz intensywnie przeżyć Paschę Chrystusa, żeby zrozumieć cały rok liturgiczny i w ogóle sens chrześcijańskiego życia oraz sens Kościoła.
Rok liturgiczny jest bowiem rozwinięciem różnych aspektów jedynego misterium paschalnego (por. KKK 1171).
Ludzie Wielkanocy
Chrystus nie zmartwychwstał tylko dla siebie. Zapatrzenie się jedynie w Jezusa jako Tego, który nie dał się śmierci i wyszedł z grobu, nie daje pełnej paschalnej radości. Na okrzyk: „Jezus żyje!” czy też „Chrystus zmartwychwstał!” można by odpowiedzieć: „A co mnie to obchodzi?”. My nie świętujemy tylko tego, że On zmartwychwstał. To byłoby zbyt mało. Chrześcijanin, czyli ten, kto należy do Chrystusa, przez chrzest jest z Nim zjednoczony. Owo złączenie sam Jezus podkreśla, nazywając się głową ciała, którego członkami są Jego uczniowie. Nie bez powodu Kościół nazywany jest Ciałem Chrystusa. Jezus – Głowa Kościoła pragnie teraz przeżywać swoją Paschę w nas (por. KKK 1698). O ile w kontekście przeżywanych trudności wiele mówi się o dźwiganiu swojego krzyża razem z Chrystusem, o tyle o kolejnych momentach Paschy już mniej. Jeżeli Bóg stał się jednym z nas, to nie tylko po to, by zjednoczyć się w Chrystusie z naszym cierpieniem i śmiercią, ale żeby przez Chrystusa dać nam to, co po zadanych ranach wydarzyło się w wielkanocny poranek. Ta Wielkanoc wciąż w naszym życiu trwa. Słowa św. Pawła powinny znaleźć odzwierciedlenie w życiu każdego ochrzczonego: „Żyję już nie ja, lecz żyje we mnie Chrystus” (Ga 2, 20); „Chrystus został złożony w ofierze jako nasza Pascha” (1 Kor 5, 7).
Tak jak historię zbawienia na kartach Pisma Świętego odczytujemy w perspektywie paschalnej, tak nasze życie i to, co się w nim dzieje, możemy odczytywać i rozumieć przez pryzmat męki, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. Pascha umiejscowiona jest nie tylko w centrum Biblii i liturgii. Ona winna znaleźć swoje centralne miejsce w życiu chrześcijanina. W tym kontekście warto pytać o tożsamość wyznawcy Chrystusa, który zachowuje się tak, jakby Chrystus nie pokonał grzechu, śmierci i szatana. W Kościele katolickim niestety pojawiają się dziś ruchy, w których zwiera się szeregi w atmosferze lęku przed szatanem, który według powtarzanej bezpodstawnej i będącej w sprzeczności z teologią zbawienia narracji miałby opanować całą ludzkość, a nawet sam Bóg miałby z nim sobie nie radzić i trzeba Mu pomóc.
Pascha Chrystusa pokazuje nam zwycięstwo nad szatanem. Każdy, kto staje się człowiekiem paschalnym, w owym zwycięstwie uczestniczy. Po zmartwychwstaniu uczniowie zaczęli z radością opowiadać o swoim doświadczeniu Chrystusa zmartwychwstałego. Kiedy zaczynali dzielić się owym spotkaniem, nagle zjawiał się sam Zmartwychwstały. Czy doświadczenie swojego spotkania z Chrystusem, które zmieniło życie, jest po to, by je ukryć? Im więcej będziemy ludźmi Wielkanocy, tym bardziej Chrystus będzie obecny w życiu spotkanych przez nas ludzi. Może komuś wydawać się, iż kłóci się to ze słyszanym od czasu do czasu stwierdzeniem, że wiara to prywatna sprawa każdego człowieka, jednak Zmartwychwstały w Ewangelii nie pyta, czy może się pojawić tu i teraz. On tak po prostu daje się poznać tam, gdzie ludzie Wielkanocy autentycznie przeżywają swoje doświadczenie spotkania z Chrystusem. Kim są ludzie Wielkanocy? Czyż nie są to ci, którzy z głęboką wiarą i wielką radością są w stanie wykrzyknąć: „W moim życiu Chrystus zmartwychwstał!”.