Z pamiętnika pluszowego Mnicha

ILUSTRACJA MWM

GIENEK, FRYDERYK I ŁOWIENIE RYB

Fryderyk siedział na parapecie i przyglądał się niebu za oknem. Ciężkie chmury nie wróżyły ładnej pogody.
– Znowu będzie padało. A już było tak ładnie wczoraj – stęknął cicho.
– Tak to już jest – pokiwał głową Gienek. – Nawet mamy takie powiedzenie: „w marcu jak w garncu”.
– Tak, wiem – odrzekł Szop. – A potem będzie kwiecień-plecień i też się będzie mówiło, że przeplata trochę zimy, trochę lata. Ale to wcale nie poprawia mi humoru. Ja to bym chciał, żeby już było ciepło i żeby można było pójść na ryby.
– Wszystko będzie w swoim czasie. Mamy przynajmniej taką nadzieję – zażartował Gienek. – Ale, ale. Chwileczkę. Ja jakoś nie pamiętam, żebyś ty kiedykolwiek chodził na ryby.
– No ja nie mówię, że ja bym poszedł, ale tak ogólnie, że będzie można pójść, jakby ktoś chciał – zaczął tłumaczyć Freddy.
– Jak ktoś bardzo chce, to może iść na ryby zimą. Tylko musi się nastawić, że będzie zimno, więc trzeba się ciepło ubrać – odpowiedział Pluszowy Mnich.
– No taaak, ale chodzi mi o takie łowienie, że sobie można poleżeć, poopalać się, oranżadę sobie wypić z kolegami, a ryby się same łowią i już.
– Ryby się same przecież nie łowią. Co ty wygadujesz? – zdziwił się Gienek.
– Jak to nie? A w Piśmie Świętym przecież Pan Jezus powiedział Piotrowi, żeby wrzucił sieć do wody i od razu była pełna ryb – zaprotestował Szop.
– Tak, ale to był cud, który Pan Jezus zrobił, a nie że po prostu poszli na ryby. Nie pamiętasz już historii?
– No… tak niezupełnie. Opowiesz mi?
– Pan Jezus siedział w łódce Świętego Piotra i nauczał ludzi o tym, jak Bóg ich kocha. I potem mówi do Piotra: zarzuć sieć na połów. A Piotr na to: w sumie to bez sensu, bo całą noc próbowaliśmy z kolegami coś złowić i nic z tego nie wyszło. No ale skoro Ty mówisz, to tak zrobimy.

No i jak zarzucił, to nagle cała sieć wypełniła się rybami. Piotr upadł przed Panem Jezusem i mówi: odejdź ode mnie, bo jestem grzesznikiem i robiłem bardzo złe rzeczy. A Jezus mówi: nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił.
– Aaa, teraz już pamiętam – wykrzyknął Freddy. – I on wtedy z kolegami zostawili te sieci i te ryby, i łódkę, i wszystko i poszli za Panem Jezusem. Ja tylko nie bardzo zrozumiałem, o co chodzi z tym, że będą łowić ludzi?
– To znaczy, że tak jak zarzucali sieć ze sznurków na ryby, by je zebrać dla siebie, to teraz będą zarzucać Słowo Boże, żeby zebrać ludzi dla Pana Boga. Na tym właśnie polega ewangelizacja: że mówi się innym o Panu Jezusie i o Jego miłości do każdego z nas. Bo wielu ludzi ciągle o tym nie wie. I nawet jak chodzą do kościoła i na religię, to ciągle mają nieprawdziwy obraz Pana Boga – zamyślił się Gienek.
– Tak, wiem. Kiedyś rozmawiałem z jednym kolegą z parafii, który myślał, że Pan Bóg to od nas tylko ciągle wymaga różnych rzeczy, bo się na nas ciągle gniewa – zaczął opowiadać Szop. – Bo wiesz, on nie jest wcale takim grzecznym, piątkowym chłopcem z pierwszej ławki w kościele. Więc mu powiedziałem, że to wcale nie jest prawda, bo Pan Bóg kocha nas nawet wtedy, gdy jesteśmy źli, i zawsze chce nam przebaczać grzechy, a nie bić nas rózgą. I ten kolega się bardzo ucieszył.
– Tak właśnie się stało ze Świętym Piotrem. Pan Bóg kocha każdego grzesznika i chce go złowić dla Królestwa Bożego.
– Dlatego ja sobie tak myślę, że nie ma co marzyć o wiośnie i łowieniu ryb, ale pora się przygotować do głoszenia Słowa Bożego, bo za godzinę mamy spotkanie ewangelizacyjne! – krzyknął Fryderyk.
– Zgadzam się z kolegą w zupełności – roześmiał się Gienek i obaj pobiegli do kościoła.

KS. PIOTR NARKIEWICZ