KS. ADAM CZTERNASTEK

Czepielowice

Cały czas…

I tu Panią, Pani Marto, zaskoczę: też tak mam. Myślę, że każdy tak ma, iż „ciągle zaczyna od nowa”. Wiele spraw w naszym życiu toczy się według „ciągle” powtarzającego się schematu. Upadki też. W tej duchowej, jakże delikatnej materii, również. Ale „ciągle zaczynam od nowa”. Jednak tu czyha na nas pułapka: można się przyzwyczaić, a i po swojemu wytłumaczyć taki stan rzeczy.

W życiu tak bywa, że to co poukładane, za chwilę się burzy. I cóż, zakasujemy rękawy i naprawiamy zepsuty kran, ale także relacje z drugim człowiekiem. Staramy się, przyrzekamy, obiecujemy – i za chwilę powrót do punktu wyjścia. I ciągle powraca pytanie: dlaczego tak się dzieje? Bo ten, któremu zależy na naszych upadkach, też „ciągle” zaczyna od nowa. Stajemy się mocni, kiedy, jak zauważa Pani Marta, popatrzymy na Jezusa z Drogi Krzyżowej. Tam też były upadki – te fizyczne na skutek ciężaru krzyża, zmęczenia, ran. W rozważaniach stacji krzyżowych słyszymy, że to właśnie wtedy Pan podnosi nas samych z wszelkich upadków. Nie jestem sam. Ależ ulga. Obym tylko nie zapomniał, że ja też mam włożyć wysiłek w owo powstawanie. Pan Jezus, owszem, pomoże, ale ode mnie zależy, czy tę pomoc przyjmę, czy jestem na nią przygotowany. Bo tak jak w dalszej części cytowanej przez Panią Martę piosenki: „Znów wraca uśmiech na twarzy, gdy mnie Twa miłość rozgrzeszy. Wiem, że wystarczy Ci Panie, dobra, choć słaba ma wola, Z Tobą mój duch nie ustanie, z Tobą wszystkiemu podoła”. I owo „ciągle” ze swoim negatywnym odniesieniem zamieniamy na „cały Czas” jesteś Panie ze mną. I choć upadnę i się poranię, to Miłość rany uleczy i doda wiele sił.

Idziemy za Panem Jezusem Drogą Krzyżową, wołamy „Gorzkie żale przybywajcie”. I szukamy Kogoś, kto będzie nam towarzyszył, wyjaśni, uspokoi, w serce wleje nadzieję. Jest Ktoś taki: MATKA. Idźmy z Maryją pod Krzyż, a później powtarzajmy: „Maryjo, ja Twe dziecię, O podaj mi Twą dłoń. Od złego mnie na tym świecie, Od grzechu Matko chroń”.