Wypłyń na głębię

Chrystus ratujący tonącego św. Piotra, mozaika współczesna (fragment)
z kościoła w Magdali nad Jeziorem Galilejskim, Izrael

SERGIOQC/PIXABAY.COM

Zaproś Jezusa do swojego życia!

Bóg jest miłością i jest
w tobie zakochany.

Posłał swojego jedynego syna Jezusa, aby ci o tym powiedzieć. Czy chciałbyś, chciałabyś doświadczyć żywego Boga w swoim życiu? Może życie ci się posypało i wszystko upada, i nie jest tak, jak powinno być? Może jesteś zniewolony nałogami? Może masz już wszystkiego dość i nie widzisz celu w życiu? A może jesteś „niedzielnym” katolikiem i poszukujesz czegoś więcej? Znasz Jezusa jedynie z teorii? A może poszukujesz odpowiedzi, gdzie jest Bóg, skoro świat upada, i obwiniasz Go za wszystko? „Bo jakbyś istniał, to przecież…” Nieważne, w jakim momencie życia jesteś! Nieważne, co się wydarzyło, jak głęboko upadłeś, upadłaś! Nieważne, czy wierzysz! Bóg ma dla ciebie Nowe Życie i znacznie więcej, niż myślisz.
Wystarczy, że masz pragnienie, aby Go spotkać. Wystarczy, że powiesz TAK i zaprosisz Jezusa do swojego życia, a zobaczysz, że Bóg cię zaskoczy. Odrzuć fałszywy obraz Boga, który chce jedynie twojego cierpienia. Bóg jest dobry i chce obdarzyć cię szczęściem, bo cię kocha! On dał ci swojego syna Jezusa. A imię Jezus oznacza „Bóg zbawia”. Podejmij to „ryzyko” spotkania i doświadczenia żywego Jezusa, a zobaczysz, jak zmieni się twoje życie. Nic już nie będzie takie jak dawniej.
Doświadczenie żywego Jezusa zmienia perspektywę życia. On cię zaprasza: „Oto stoję u drzwi i kołaczę, jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną” (Ap 3, 20-21). To już ten czas, to już ten moment, abyś powstał, abyś powstała z martwych do Nowego Życia w Jezusie Chrystusie. Nowe Życie to świadome zaproszenie do swojego życia Jezusa Chrystusa i doświadczenie Jego żywej obecności, która zmienia wszystko. Kiedy Jezus dotknie twojego serca, nic już nie będzie takie jak dawniej.
Teraz, jeśli chcesz, nadszedł ten moment w twoim życiu, aby wyznać Jezusa jako jedynego Pana i Zbawiciela. Zaprosić Go do swojego życia i Mu je powierzyć. Nie obawiaj się. Może jest w tobie zasłyszany i utwierdzony zakłamany obraz Boga karzącego, który chce twojego cierpienia. Odrzuć myślenie „pewno stracę pracę albo zachoruję, albo ukradną mi samochód, dziecko mi zachoruje, teraz to dopiero się zacznie – bo Bóg będzie mnie testował, będę doświadczany, doświadczana”. To kłamstwo, które zasiał w sercu szatan.
Jezus powiedział, że jest drogą, prawdą i życiem. Bóg cię kocha i chce, abyś ty i każdy był szczęśliwy. Tylko musisz w to uwierzyć! Mówi: „Ja przyszedłem po to, aby [owce] miały życie i miały je w obfitości” (J 10, 10). Słowo „obfitość” jest greckim perisson, tzn. „nadmiar, ponad miarę”. Jezus obiecuje nam znacznie lepsze życie niż jesteśmy to sobie w stanie wyobrazić. I wcale nie chodzi o to, że teraz wygrasz szóstkę w totolotka, ale dostaniesz wszystko to, co jest ci potrzebne do życia. Jezus odbuduje ci życie, poukłada sprawy, wyprostuje rzeczy niemożliwe do wyprostowania.
W świecie chaosu, zabiegania, stresu, kłamstwa, propagandy, złudnego szczęścia – da ci pokój, którego nie może dać ci świat. Zaproś Jezusa do swojego życia. Jezus ma dla ciebie Nowe Życie! Pragnie wypełnić cię swoim Duchem. Otwórz swoje serce. Jezus żyje! Zaryzykujesz? Ważne! Zrób to na 100% z serca, na serio, głośno, tak aby umysł i serce były razem. Nie zostawiaj sobie żadnej furtki, „że jakby co – to zawsze mam swój plan”. Bóg patrzy w serce. Im więcej pragniesz, tym więcej dostaniesz. A im więcej zaufasz Jezusowi, tym więcej otrzymasz. Wypłyń na głębię. Najważniejsze to pragnąć spotkać Jezusa!

JAN BUJAK

Masz w sobie miłość

Zamknięcie na drugiego człowieka było ciężarem,
który musiałam dźwigać każdego dnia.

Nie rozmawiałam z ludźmi, którzy próbowali ze mną rozmawiać – zwłaszcza z tymi, których dopiero co poznawałam. Nie chciałam. Dziś już wiem, że po prostu nie potrafiłam… Nawiązywanie nowych znajomości sprawiało mi problem. Myślałam, że nie mam w sobie nic dobrego, co mogłabym przekazać innym. Wydawało mi się, że najlepsze, co mogę zrobić, to milczeć albo, co może nawet jeszcze korzystniejsze – wycofać się. Wychodziłam z założenia, że nie potrzebuję ludzi. Sądziłam, że nie mogą dać mi szczęścia, ani tym bardziej – ja im. Główną przyczyną mojej izolacji było przeświadczenie, że nie mam w sobie miłości. Skąd wziął się taki krytycyzm u tak młodej osoby? Nigdy nie usłyszałam od nikogo krzywdzących słów, które mogłyby doprowadzić do zwątpienia w moje człowieczeństwo.
Nikt nigdy nie dał mi do zrozumienia, że jestem kimś gorszym niż reszta ludzi wokół mnie. Dlaczego więc przez tyle lat twierdziłam, że nie potrafię kochać i najlepiej mi będzie w samotności? Długo się nad tym zastanawiałam i właściwie nadal często to robię. Nawet teraz, pisząc te słowa, wracam myślami do wszystkich tych sytuacji, kiedy po prostu zamykałam się na drugiego człowieka. Przypominam sobie te najgorsze chwile, gdy bałam się, że nie potrafię kochać, tak jak nie potrafił on – mój ojciec. Pewne cechy charakterystyczne dziedziczy się po rodzicu, a ja widziałam w nim tylko tę jedną – nieumiejętność kochania. Nie chciałam być taka jak on. Mimo to nie potrafiłam szczerze kochać bliźnich.
Moje ocenianie było okrutne i bardzo powierzchowne. Patrzyłam tylko oczami, nie widząc tego, co kryje się w sercach tych, których odrzucałam. Byłam zadufana w sobie, momentami wręcz aspołeczna. Jezus zarzucił na mnie swoją sieć – pełną miłości, zrozumienia, akceptacji tego, kim byłam, i jednocześnie zaproszenie do tego, kim On pragnie, bym się stała. Jego Serce, które jest wypełnione miłością, roztopiło lód w moim sercu. Od tej pory zaczęły dziać się wyjątkowe rzeczy – dołączenie do wspólnoty młodzieżowej, wspólne przedsięwzięcia. Poznawałam coraz więcej osób, tworzyłam relacje, w których odnalazłam wielką wartość.
Odkryłam, ile dobra może dać drugi człowiek. Nigdy nie spodziewałam się, że aż tyle… Dzięki Bogu wypłynęłam na głębię. To Jego zasługa, że właściwie każdego dnia dokonuję rzeczy, które wcześniej były dla mnie całkowicie nieosiągalne. „Ja dokonuję dzieła za dni waszych, takiego dzieła, w które byście nie uwierzyli, gdyby wam ktoś opowiadał” (Dz 13, 41). Wybierając drogę życiową, posłuchałam głosu swojego serca. Jestem studentką trzeciego roku psychologii. Moim marzeniem jest praca jako psycholog, a następnie psychoterapeuta.
Uwielbiam rozmawiać z ludźmi. Chcę dawać im miłość, którą mam dzięki Niemu i w Nim. Pragnę pomagać innym, bo wiem, jak ważne jest otrzymanie wsparcia w krytycznych sytuacjach życiowych. Kiedyś unikałam ludzi, a dziś czuję wielką radość na myśl, że będę mogła z nimi pracować. W moim życiu dokonał się cud. Ten, który jest Miłością, powołuje każdego z nas do miłości. Niekiedy uświadomienie sobie tego wymaga czasu, ale z pewnością zmienia wszystko. Jak powiedział bł. Prymas Stefan Wyszyński: „Całe nasze życie tyle jest warte, ile jest w nim miłości”. A ile warte jest Twoje życie?

JULIA PAWELEC