WSPÓŁCZESNE OBLICZA WOJNY

Co Kościół mówi o wojnie?

Na całym świecie w imię egoizmów i ekspansji partykularnych interesów
wybuchają kolejne konflikty, przeradzając się w wojny pochłaniające
setki i tysiące ofiar. Zawsze istnieje groźba, że konflikty zbrojne
w jakimś regionie świata staną się zarzewiem wojny w skali całego globu.

KS. TADEUSZ REROŃ

Wrocław

HENRYK PRZONDZIONO/FOTO GOŚĆ/THEPIXELMAN/PIXABAY/KOLAŻ

Kościół katolicki zawsze mówił o konieczności zapewnienia pokoju, o pokój apelowali kolejni papieże, odnosząc się do trwających w czasie ich pontyfikatu konfliktów i przypominając, że wojny są przestępstwem przeciw Bogu i człowiekowi. Jak stanowi Katechizm Kościoła Katolickiego, niedopuszczalność wojny w ujęciu chrześcijańskim wynika z V przykazania Dekalogu „Nie zabijaj”.
Zakazuje ono dobrowolnego niszczenia życia ludzkiego, a wszelkie działania wojenne, zmierzające bez żadnej różnicy do zniszczenia całych miast lub też większych połaci kraju z ich mieszkańcami, są zbrodnią przeciw Bogu i samemu człowiekowi, zasługującą na stanowcze i natychmiastowe potępienie.
Chrześcijańska idea pokoju, szacunku i miłości
Z powodu zła i niesprawiedliwości, jakie pociąga za sobą wszelka wojna, Kościół usilnie wzywa wszystkich do modlitwy i działania, by dobroć Boża uwolniła nas od wiecznego zniewolenia przez wojnę. Idea pokoju, szacunku i miłości zawarta w wierze w Chrystusa niestety nie jest powszechnie uznawana.
Kościół katolicki niezmiennie mówi o konieczności zapewnienia pokoju – do trwających w danym czasie konfliktów i wojen odnosili się kolejni papieże, wystosowując w określonych realiach historycznych konkretne apele.
Biskupi Rzymu wobec wojen
W czasie I wojny światowej, na który przypadł pontyfikat Benedykta XV, papież wielokrotnie wzywał do pokoju. W encyklice Ad beatissimi Apostolorum z 1914 r. ocenił, że doszło do powszechnej barbaryzacji kulturowej epoki. Pisał o braku wzajemnej miłości między ludźmi oraz o tym, że dobro materialne zostało podniesione do rangi jedynego celu działalności człowieka.
Wojnę nazwał „niepotrzebną rzezią”. Wobec działań zbrojnych wystosowywał apele, napomnienia apostolskie, orędzia pokojowe, przekazał propozycję przewodniczenia rozmowom dyplomatycznym oraz zawieszenia broni na czas Bożego Narodzenia – przyjścia na świat „Księcia Pokoju” – wszystko bezowocnie. Za pontyfikatu Piusa XII nastąpiła rewizja terminu wojny sprawiedliwej.
Papież po doświadczeniu kolejnej globalnej wojny z atakami nuklearnymi i w okresie zimnej wojny konsekwentnie stał na stanowisku, że każda wojna jest zbrodniczym aktem, jeśli nie usprawiedliwia jej absolutna konieczność własnej obrony, której nie można zapewnić w sposób pokojowy. Jan XXIII wydał encyklikę Pacem in terris, pod wpływem której w katolickiej filozofii wojny pojęcie wojny sprawiedliwej zostało wyparte przez poszukiwanie podstaw do budowania pokoju.
Głównym celem dokumentu nie było jednak potępienie wojny, ale opisanie warunków, jakie należy spełnić, by zachować pokój i uniknąć wojny. Ojcowie Soboru Watykańskiego II, uwzględniając nauczanie papieży, konsekwentnie opowiadali się przeciwko pojęciu „wojny sprawiedliwej”. Równocześnie odrzucali oni pacyfizm, na który pojawiła się wręcz moda. Byli świadomi, że potępienie wojny obronnej mogłoby być równoznaczne z otwarciem drogi do bezkarnej agresji w relacjach międzynarodowych.

Jan Paweł II mówił o wojnie wobec niezbędnej obrony wolności. Podkreślał, że ludy mają prawo i obowiązek strzec, za pomocą stosownych środków, swojej wolności przeciwko nieusprawiedliwionej agresji. Z drugiej strony mówił o wszelkich wątpliwościach wobec wyścigu zbrojeń i o konieczności podjęcia każdych niezbędnych działań dyplomatycznych i negocjacji, by do wojny nie dopuścić. W 1984 r. podczas Mszy św. dla żołnierzy pytał: czy można być dobrym chrześcijaninem i dobrym żołnierzem? Czy wojskowy może stanąć przed Chrystusem, który jest cichy i pokornego serca? Jak można służyć bronią wewnętrznemu i międzynarodowemu pokojowi? Chrześcijanin nie łudzi się ani co do swoich możliwości wprowadzenia pokoju, ani co do zasięgu podjętych w tym celu inicjatyw.
Interesował się wszystkimi poczynaniami na rzecz pokoju, uczestniczył w nich, spoglądając na nie trzeźwo i z pokorą. Jednocześnie – podobnie jak jego poprzednicy – potępiał ogromne wydatki przeznaczane na wyścig zbrojeń. Wyjaśniał, że utrzymywanie w gotowości do użycia broni powoduje, że światu nieustannie grożą kolejne konflikty, a pokój jest bardzo kruchy.
Benedykt XVI w rozmowie z Peterem Seewaldem stwierdził, że w każdym człowieku obecna jest pierwotna oczywistość, że nie wolno zabijać. Ale jak widać, w przypadkach granicznych ta intuicja staje się coraz mniej wyraźna. Pojawia się bowiem pokusa utylitaryzmu. Człowiek chce sam wybierać, komu pozwoli przeżyć, a komu nie, ponieważ byłby zawadą dla wolności i samorealizacji. W orędziu na Światowy Dzień Pokoju w 2006 r. pisał, że nie można zapominać o trwających jeszcze krwawych bratobójczych konfliktach i wyniszczających wojnach, które na rozległych obszarach ziemi sieją łzy i śmierć. Są sytuacje, w których konflikt tlący się jak ogień przysypany popiołem może na nowo wybuchnąć, powodując zniszczenia o nieprzewidywalnych rozmiarach. Jego zdaniem władze, które zamiast uskuteczniać to, co jest w ich mocy dla efektywnego umacniania pokoju, rozbudzają w obywatelach uczucia wrogości do innych nacji, biorą na siebie wielką odpowiedzialność. W przemówieniu do Korpusu Dyplomatycznego w 2009 r. stwierdził, że wojna nie przynosi niczego dobrego nikomu, nawet zwycięzcom, i dodał: my, w Europie, wiemy to bardzo dobrze po dwóch wojnach światowych. Oceniając zaś sytuację na Bliskim Wschodzie, pouczał, że wojna to najgorsze rozwiązanie.
Analogiczne stanowisko wobec wojny prezentuje Franciszek, ostrzegając przed „trzecią wojną światową w kawałkach”, która toczy się już w wielu punktach świata i z łatwością może się przemienić w konflikt globalny. W przemówieniu do Korpusu Dyplomatycznego w 2022 r. dowodzi, że świat bez broni nuklearnej jest możliwy i konieczny. Wyjaśnia, że nadszedł czas, aby osoby posiadające odpowiedzialność polityczną zdały sobie z tego w pełni sprawę, ponieważ to nie odstraszające posiadanie potężnych środków masowego rażenia czyni świat bezpieczniejszym, ale cierpliwa praca wszystkich osób dobrej woli, które poświęcają się konkretnie, każda w swojej dziedzinie, budowaniu świata pokoju, solidarności i wzajemnego szacunku.