„WIEM, KOMU UWIERZYŁEM” (2 TM 1,12)
Apologia na dzień powszedni

Ten sam na wieki

„Chrystusa, jakiego wyznajecie, nie było. Prawdziwy Jezus to osoba całkiem inna, niż ta z Ewangelii”.
Chrystus wiary jest Jezusem historii. Obraz z Ewangelii to prawda.

BP MACIEJ MAŁYGA

Wrocław

Spojrzenia na Jezusa nie można sobie wybrać
jak okularów w sklepie. Kościół widzi Go prawdziwie

JOSHUA HOEHNE/UNSPLASH.COM

Powstało wiele obrazów Jezusa, mających bardziej pasować do Niego niż chrześcijańskie „Syn Boży” (Mk 1, 1). Oto niepełna lista: łagodny moralista, galilejski anarchista, antyrzymski rewolucjonista, wędrowny filozofista… I bez końcówek „ista”: charyzmatyczny uzdrowiciel, apokaliptyczny prorok, polityczny mesjasz, mądry wieśniak (analfabeta), anty/pozasystemowy rabbi. Cdn. Ci rzekomo „prawdziwi i historyczni” Jezusowie, wyzwoleni z pęt wiary i dogmatów, są raczej autoportretami ich twórców niż portretami Jezusa, jak powtarza słuszny osąd od A. Schweitzera po Benedykta XVI; stoją za nimi nie obiektywizm i naukowa metoda, lecz ukryte założenia i niewiara. Gorąco popiera je Krętacz (C.S. Lewis, Listy starego diabła do młodego).
Historia wątpienia
„Plątanina hipotez” narasta od wieków. To owoc złamanej jedności Kościoła, skrajnych zasad sola scriptura i sola fide oraz zatrzymania się rozumu na tym, co widzialne.
Zaczęło się etapem Old/First Quest i publikacją pism H.S. Reimarusa (1774–1778), wyznawcy religii naturalnej: polityczny mesjasz ponosi porażkę na krzyżu; uczniowie kradną ciało i wymyślają Ewangelię, by wygodnie żyć (wyszło im?!). D. Strauss, zwolennik lewicującego hegelianizmu, ogłasza, że prawdę o Jezusie zniekształcono starymi ideami religijnymi (1835), a „Jezus historii” to nie „Chrystus dogmatów” (1865). Z powieścią E. Renana (1863) wątpienie wkracza w pop-kulturę: czarujący rabbi przepoczwarza się w rewolucjonistę. Całość First Quest demaskuje A. Schweitzer (1906), wykazując jego nienaukowość, oparcie na ukrytych założeniach deizmu i naturalizmu. Ale sam Schweitzer zbacza w stronę Jezusa-Nieznanego, dostępnego tylko przez mistykę. Swój czas przeżywa wtedy absurdalna teza, że Jezus nie istniał (A. Drews, 1909) i jest mitem jak Mitra, Dionizos, Prometeusz czy Ozyrys.
To skutecznie zniechęciło do pytań o historię Jezusa Chrystusa. W No Quest liczy się wiara w duchowe przesłanie Chrystusa. R. Bultmann (1926) stwierdza, że o Jezusie wiemy tylko „że” (że był), nie zaś „co” (wpływ egzystencjalizmu: żyć, a nie przejmować się teoriami!). Ale i to stanowisko upada. E. Käsemann (1953) ukazuje, że teologia Ewangelii nie wyklucza historii. Zaczyna się Second Quest. „Jezus historii” jest „Chrystusem wiary”, Ewangelie znów czytano z zaufaniem.

Słabnie jednak pasja do pytania, czy Ewangelia Jezusa to wiarygodna prawda. Od lat 80. XX w. Third Quest bada nie osobę Jezusa, lecz raczej okoliczności Jego życia, głównie Jego żydowskość; rolę grają teksty z Qumran i apokryfy, obok perspektywy religijnej pojawia się socjologiczna, a obok teologów Kościoła radykalny nurt Jesus Seminar z głosowaniem, co Jezus „naprawdę” miał powiedzieć i zdziałać. A na horyzoncie widać kolejną falę zainteresowań – New/Next Quest, postrzegający Jezusa jeszcze inaczej: interdyscyplinarnie, w kontekście historii religii, porównania kultur, dziejów niewolnictwa, memory studies.
Pewność obrazu Kościoła
„Cały świat nie pomieściłby ksiąg, które by trzeba [o Jezusie] napisać”, podsumowuje Ewangelista (J 21, 5); a Jan od Krzyża stwierdza: „Ileż to tajemnic można odkrywać w Chrystusie, który jest jakby ogromną kopalnią i wielkimi pokładami skarbów […], nie znajdzie się ich kresu i końca” (Pieśń duchowa).
Jak wypowiedzieć tę niewypowiadalną Tajemnicę (Kol 4, 3-4)? Kościół to uczynił, wychodząc nie od założeń a priori („Niemożliwe, żeby TO się stało”!), ale od rzetelnie zbadanej rzeczywistości (1 J 1, 1-3; Łk 1, 1-4). Nie wymyślił tego; nie potrafił ustalić nawet jadłospisu (Sobór Jerozolimski, Dz 15, 1-35), tym bardziej nie był w stanie stworzyć i narzucić nauki o bóstwie Człowieka, ukrzyżowanego Syna Bożego, i to wewnątrz religii Izraela, tak wrażliwej na Świętość Jedynego! Z premedytacją nie stopił też czterech Ewangelii w jedną, rozumiejąc, że Jego Tajemnica jest wieloraka (inaczej Koran; szybko zniszczono wszystkie jego odmienne wersje).
Jezus Ewangelii to „obraz Boga” (Kol 1, 15), nikogo innego. „Upadają tezy, które wydawały się niewzruszone, okazując się jedynie hipotezami: pokolenie liberałów (Harnack, Jülicher itd.), pokolenie egzystencjalistów (Bultmann itd.), pokolenie marksistów. Widziałem i widzę, jak z plątaniny hipotez wyłaniała się i znów wyłania rozumność wiary. Jezus Chrystus jest naprawdę drogą, prawdą i życiem – a Kościół, ze wszystkimi swoimi niedoskonałościami, jest naprawdę Jego Ciałem” (Benedykt XVI).

Warto: nie dać się wplątać.