Jak myślę o Kościele?

Ostatnio spotkałam kobietę, którą poznałam kilkanaście lat temu na jednej z konferencji.
Zaczęłyśmy rozmawiać o tym, co robimy, a że obie jesteśmy zaangażowane
w działalność na rzecz wspólnoty Kościoła, w naturalny sposób rozmowa skierowała się
na temat Kościoła. Konwersacja przebiegała w bardzo przyjaznej atmosferze
do momentu, gdy w jednej kwestii wyraziłam inne poglądy niż rozmówczyni.

EWA PORADA

Katowice

Występ scholi Psalmos w kościele pw. św. Jadwigi
z okazji 200. rocznicy urodzin ks. Roberta Spiskego.
Wrocław, 31 stycznia 2021 r.

AGATA COMBIK/FOTO GOŚĆ

Wtedy to niespodziewanie jej ton wypowiedzi się zmienił na emocjonalno-agresywny. Po dosyć dla mnie szokującym monologu, który wygłosiła na temat wspólnoty Kościoła, odeszła, kończąc rozmowę słowami: „Widać, że cię księża przeciągnęli na swoją stronę… nie mamy o czym rozmawiać”.
Obrazy Kościoła
Pismo Święte, a za tym teologia przywołuje wiele obrazów Kościoła. Porównuje naszą wspólnotę na przykład do owczarni, której Pasterzem jest Chrystus, do ciała złożonego z wielu różnorodnych członków, do Bożej budowli, do roli uprawnej, do winnicy, do Ludu Bożego i wielu innych. Są to obrazy głębokie i pełne mądrości, które w prosty, a zarazem obrazowy sposób pomagają odkryć, czym jest Kościół w swojej istocie, jaki jest Boży zamysł względem nas. Jednak jest i drugi wymiar tego, jak rozumiemy Kościół:
Nasze postrzeganie Kościoła
Na nasze myślenie o Kościele wpływa z jednej strony rozumienie Pana Boga i Kościoła (wiedza religijna oraz praktyki religijne i własne doświadczanie), a z drugiej rzeczywistość, w której żyjemy, czyli społeczeństwo, kultura, ludzie, z którymi się spotykamy, szczególnie zaś ludzie wierzący, zarówno świeccy, jak i duchowni. Obserwując polską rzeczywistość, można odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z trzema modelami myślenia o Kościele.
Kościół tradycyjny
Z jednej strony tzw. Kościół tradycyjny, strzegący dawnych form duszpasterskich, realizujący się w pobożności tradycyjnej: nabożeństw, adoracji w ciszy, niechętny zmianom i nowinkom w swoich strukturach. Każdą próbę wprowadzenia czegoś nowego do liturgii, duszpasterstwa postrzega jako zagrożenie dla swojej tożsamości. Zwolennicy tego typu myślenia uważają, że to kapłani są odpowiedzialni za Kościół, a zatem to na nich spoczywa cały obowiązek nauczania i nawracania wiernych. Świeccy rozumiani są tu jako odbiorcy nauki Kościoła hierarchicznego. Po drugiej stronie mamy zwolenników zmian.
Kościół nowoczesny
Zwolennicy takiego postrzegania Kościoła są przekonani, że wraz ze zmianami społeczno-kulturowymi także Kościół powinien się zmieniać, dostosowując swoje duszpasterstwo, a jeśli trzeba, także nauczanie do zmieniającej się rzeczywistości.

Nierzadko w dosyć ostrym tonie krytykują dotychczasowe struktury, formy duszpasterskie, a często księży i biskupów o blokowanie rozwoju Kościoła, za nienadążanie za zmieniającą się rzeczywistością.
W takim rozumieniu to świeccy (oraz „postępowi księża”) mają mieć znaczący udział w kierowaniu Kościołem, bo to właśnie oni najlepiej odczytują „znaki czasu”.
Mamy również model postrzegania Kościoła, który zaproponował Sobór Watykański II. Jest to model Kościoła rozumianego jako wspólnota.
Kościół wspólnotowy
To Kościół zapatrzony we wspólnotę Trójcy Świętej, w której różnorodność jest komplementarnością i ostatecznie prowadzi do jedności.
To wspólnota, która rozpoznając zmieniającą się rzeczywistość, pozostaje wierna swoim fundamentom.
To przestrzeń, której Gospodarzem jest Chrystus, który zaprasza każdego człowieka do jedności z Sobą. Pozostali zaś członkowie Kościoła wspierają się wzajemnie w drodze, realizując specyficzne sobie powołanie i dary otrzymane od Boga.
To wspólnota, która towarzyszy każdemu w jego indywidualnej drodze i rozwoju, bez względu na to, w jakim jest momencie życia, jak głębokie są jego relacje z Bogiem, w jakiej sytuacji życiowej się znajduje – ważny jest tu każdy człowiek i jego wieczna radość z Bogiem.
To Kościół wrażliwy na Boga i każdego człowieka.
Jak ja myślę o Kościele?
Spotkanie, które opisałam na początku, zmobilizowało mnie do refleksji nad tym, jaki jest Kościół, który noszę w sercu?
Czy naprawdę w Kościele chodzi o „przeciąganie kogoś” na naszą czy ich stronę?
Kto jest źródłem moich decyzji, wyborów, działalności na rzecz wspólnoty Kościoła? I dalej: Za jakim Kościołem tęsknię? W jakiej wspólnocie odnajduję swoje miejsce? I w końcu: Co mogę wnieść w moją wspólnotę – jakie dary, zaangażowanie?
Ostatnio znalazłam myśl: „Patrz na Kościół przez pryzmat Boga, a nie na Boga przez pryzmat tego, jaki jest Kościół”.
Jakikolwiek obraz Kościoła w sobie nosimy, warto pamiętać, że Kościół jest przede wszystkim Chrystusowy.
Warto zawalczyć o to, aby burze, które przetaczają się wokół nas, nie zaciemniły nam obrazu Pana Boga, nie wyrzuciły nas poza burtę Kościoła.