„WIEM, KOMU UWIERZYŁEM” (2 TM 1,12)
Apologia na dzień powszedni

Do granic i dalej

„Niejasno mówicie o waszym Bogu”.
Jaśniej się nie da. Bóg jest Tajemnicą,
a nasz
język ma swe granice.

BP MACIEJ MAŁYGA

Wrocław

Prawda całości we fragmencie. Granice rozumu i języka, które
nie obejmują całości, ale pozwalają na poznanie i świadectwo

PINE WAT/UNSPLASH.COM

Każda wypowiedź chrześcijanina o Bogu jest analogiczna – to jedno z podstawowych przeżyć wierzących, jak swą teologiczną pracę podsumował Karl Rahner (Doświadczenie katolickiego teologa, 1984).
Analogia to podobieństwo przy jeszcze większym niepodobieństwie (Sobór Laterański IV, 1215). Mówiąc, że „Bóg jest miłością” (1 J 4, 8), stwierdzamy nie jedną, lecz co najmniej dwie sprawy: że 1) On kocha w sposób podobny do najpiękniejszej ludzkiej miłości, ale równocześnie, że 2) jest On miłością niepodobnie niż człowiek, bo jeszcze inaczej i jeszcze bardziej. Nawet zdanie „Bóg jest” ma charakter analogiczny.
Bóg jest, ale przecież krzesło też „jest”; Bóg zaś na pewno „jest” inaczej niż krzesło, prawda? Krzesło jest, czyli mieści się w czasie i przestrzeni; Bóg „jest” inaczej i bardziej. Wysuwając zatem prawdziwe i uzasadnione słowa o Bogu, równocześnie winniśmy je wycofywać. Analogiczny charakter mowy o Bogu płynie z tego, kim On jest.
Inny, zawsze większy (semper maior), „niedający się nazwać” (św. Justyn Męczennik); równocześnie daleki i bliski; „zamieszkuje światłość niedostępną” (1 Tm 6, 16), ale przez człowieczeństwo Jezusa Chrystusa dostępny, choć i ta Dostępność jest niewypowiedzialnym misterium (1 Tm 3, 16; Kol 1, 26). Dał się nam poznać, ale „u kresu naszego poznania poznajemy Go jako Nieznanego” (św. Tomasz z Akwinu).
Wszystko w cudzysłów!
Najważniejszym znakiem interpunkcyjnym w języku chrześcijanina okazuje się cudzysłów. Pośród wielu funkcji (cytowanie, podawanie tytułu) zastrzega on, że coś jest nie tylko tak, jak się mówi, lecz że jest jeszcze jakaś druga i kolejna strona danej rzeczywistości.
Dzięki cudzysłowom słowa znaczą inaczej i więcej, niż znaczyły najpierw. Mówienie o Bogu winno zatem dziać się także w cudzysłowie: Ojciec i „Ojciec” (bo jest ponad płcią); Odkupiciel i „Odkupiciel” (bo Syn nikomu nie płaci); Obrońca i „Obrońca” (bo Duch nie równa się z ziemskim adwokatem).
Oczywiście nikt tak nie mówi ani nie pisze, bo wówczas książki teologiczne byłyby dwa razy grubsze, a rozmowy dwa razy dłuższe. Ale trzeba o tym zawsze pamiętać.
Niewypowiadalny
To, co św. Augustyn powiedział o przemijającym czasie, tym bardziej odnosi się do Boga: kim On jest?

„Jeśli mnie nikt o to nie pyta, to wiem, ale jeśli chcę to wyjaśnić pytającemu, to nie wiem” (Wyznania). Wierzący ciągle szukają języka, by wyrazić Tajemnicę, w której żyją. Pseudo-Dionizy Areopagita (O imionach Bożych, V/VI w.) proponował taki sposób: należy 1) wybrać odpowiednie słowo z Pisma Świętego, na przykład: Bóg jest święty (via affirmationis); 2) zaprzeczyć temu, uznając, że nie jest święty tak, jak święci mogą być ludzie (via negationis); 3) i w końcu wywyższyć Jego świętość ponad wszystką inną; „Zaprawdę, tylko Tyś jest święty, źródło wszelkiej świętości”, jak modlimy się w II Modlitwie Eucharystycznej (via eminentiae).
Sztuka milczenia
Kościół chce pozostawać pokorny wobec Tajemnicy Boga. Na Wschodzie zagłębia się w teologii apofatycznej (gr. apofatikos – przeczący); Sobór Chalcedoński (451 r.) określa więc związek dwóch natur Chrystusa za pomocą negatywnych pojęć „nierozdzielne” i „niezmieszane”. Na Zachodzie nigdy nie zapomina o teologii negatywnej, która określa Boga poprzez okazywanie, kim On nie jest (Mistrz Eckhart, Mikołaj z Kuzy, Hans Urs von Balthasar). Słowa zaś wiąże z milczeniem, zrodzonym nie z niedouczenia, nie z lenistwa rozumu czy arogancji wobec wielkich pytań człowieka, lecz z poznania i ukochania Tajemnicy: „Bóg jest uczczony przez milczenie – nie dlatego, że nie możemy o Nim nic powiedzieć ani Go poznać, lecz dlatego że wiemy, iż jesteśmy niezdolni Go pojąć” (św. Tomasz z Akwinu).
Drżenie czy oswojenie?
W ostateczności zaś nie chodzi o język, lecz o egzystencjalną postawę wobec Boga, naznaczoną fascynacją i drżeniem, jak u Izajasza, który doświadczył Świętego-Świętego-Świętego (Iz 6, 1-5). Nie można Boga oswoić, sprowadzić do dobrze znanego przedmiotu, rzeczy z tego świata, własnego projektu. Skutki takiego „oswojenia” świetnie ujął C.S. Lewis: „Gdy katolicyzm się degeneruje, staje się starą jak świat i ogarniającą cały świat religią amuletów, świętych miejsc i kapłańskiego rzemiosła. Z kolei podupadający protestantyzm przeobraża się w gęstą mgłę etycznych frazesów” (Alegoria miłości).

Warto: Z nową głębią odczytać
i przeżywać drugie przykazanie:
Nie będziesz nadaremno
wymawiał imienia Boga.