Wizyta kolędowa przez wieki

Przygotowanie i przebieg wizyty kolędowej dokonywanej przez duchownych
opisywane były przez lokalne prawodawstwo kościelne w Polsce i na Śląsku.

KS. STANISŁAW WRÓBLEWSKI

Wrocław

MAGDALENA GOROŻANKIN/FOTO GOŚĆ

W roku Pańskim 1422 w czasie kapituły po święcie konsekracji katedry kanonicy orzekli: wikariusze katedry wrocławskiej wypytywani przez kanoników co do zarządzeń od dawna przestrzeganych i zapisanych w księgach kapituły o kolędzie, która wspomnianym wikariuszom w święto Objawienia Pańskiego dawana bywała od dawna dobrowolnie, a nie z obowiązku, zaprzeczyli temu, jakoby wobec notariusza publicznego potwierdzili, że jest to dar dobrowolny (cyt. za: Statuty Wrocławskiej Kapituły Katedralnej z Roku 1482/83, wyd. K. Dola, Wrocław–Opole 2004).
Powyższy fragment dotyczący udzielania daru tzw. kolędy i kontrowersji z tym związanych w kręgach wyższego duchowieństwa diecezji wrocławskiej został włączony do zbioru praw i obowiązków członków kapituły katedralnej w XV w. i jest świadectwem szerszej problematyki dotyczącej bożonarodzeniowej i noworocznej wizyty duszpasterskiej, z jaką nie tylko współcześnie borykają się zarówno duchowni, jak i świeccy, ale także podobnych trudności, jakie pojawiały się już w dziejach Kościoła, szczególnie w Polsce i na Śląsku.
Rzymska tradycja kolędy
Termin kolęda, rozumiany wieloznacznie w j. polskim i tradycji kościelnej, tłumaczony jest jako pieśń religijna o tematyce bożonarodzeniowej, jako wspomniany powyżej dar najczęściej w formie ofiary pieniężnej (w dawnych wiekach także w naturze), jako nawiedzanie domostw przez dzieci i młodzież wystawiających jasełka czy szopkę oraz jako skrócona nazwa wizyty duszpasterskiej duchownego w rodzinach chrześcijańskich powierzonych jego pieczy w okresie liturgicznym Bożego Narodzenia i na przełomie roku, wywodzi się z języka łacińskiego i odwołuje do kalendarza, jakim posługiwano się w starożytnym imperium, jak również do zwyczajów związanych z prawem administracyjnym państwa.
Bliższe zapoznanie się z pochodzeniem nazwy i jej znaczeniami w rzymskiej praktyce pozwoli na lepsze zrozumienie tego zwyczaju i podkreśli procesy przyjmowania i utrzymania w ciągu dwóch tysięcy lat w Kościele katolickim i całym chrześcijaństwie wypracowanych norm kulturowych.
Kolęda wywodzi się z łacińskiego słowa calendae oznaczającego początek miesiąca. Termin ten wykorzystywany był bardzo często w datacji dokumentów i innych aktów prawnych z podaniem konkretnej nazwy miesiąca.
W kontekście naszych rozważań poświęconych kolędzie jako wizycie duszpasterskiej odbywanej w czasie bożonarodzeniowym i noworocznym szczególnego znaczenia nabierają tzw. kalendy styczniowe. Zgodnie ze zwyczajem rzymskim od II w. przed Chrystusem pierwszego dnia stycznia swój urząd obejmowali mianowani przez cesarza konsulowie. Zmiana w tej materii dokonana została przez Juliusza Cezara, który w 46 r. przed Chrystusem zarządził, iż ten dzień rozpoczynał nowy rok w administracji imperium. Tego właśnie dnia rozpoczynały się kadencje nowych urzędników państwowych. W związku z niezwykle rozległym obszarem państwa, rozbudowanym aparatem administracyjnym i urzędniczym, a także gęstą siecią miast i osad właściwie w każdej miejscowości powoływany był do służby państwowej jakiś obywatel. Stąd właśnie zrodził się zwyczaj, aby w ten dzień nowo mianowanych urzędników odwiedzać w domach, składać gratulacje, życzenia i wręczać upominki. Wykonywano wtedy także radosne śpiewy pochwalne. W tej zatem tradycji należy doszukiwać się genezy duszpasterskiej wizyty kolędowej.

Kolęda w domu
Analizując poszczególne uchwały synodalne polskich diecezji, szczególnie z okresu XVII w., oraz bardzo interesujący dla opisywanej materii list prymasa Polski i abpa gnieźnieńskiego Bernarda Maciejowskiego (1548–1608), można przedstawić w zarysie główne zasady, jakie powinny być przestrzegane, aby wizyta duszpasterska przyniosła pożądany efekt. Wizyta kolędowa miała zostać wpierw ogłoszona z ambony podczas niedzielnej Mszy św., choć nie było jednoznacznego wymogu, by odbywała się tylko w okresie Bożego Narodzenia, wspomniany list pasterski Prymasa Maciejowskiego nawiązuje do starożytnego zwyczaju odbywania kolędy na początku nowego roku lub w okresie Wielkiego Postu. Według zarządzenia synodu warmińskiego z 1623 r. wizyta duszpasterska miała odbywać się dwa razy do roku. Arcybiskup Maciejowski (od 1604 kardynał) wskazał, że oprócz posługi duszpasterskiej w kościołach plebani podejmowali trud zapoznania się z życiem domowym, obyczajami i stanem religijnym swoich parafian oraz – co istotne dla działalności administracyjnej i gospodarskiej parafii – zapisywali w księgach liczbę wsi wchodzących w skład parafii, liczbę domostw, ich status oraz liczbę mieszkańców zamieszkujących poszczególne domy i mieszkania. Starali się także z łagodnością i miłością napominać grzeszników oraz pocieszać strapionych, a biednym i z różnych powodów nieszczęśliwym pomóc w znalezieniu rozwiązania ich problemów. Ważnym elementem wizyty było także wyjaśnienie prawd wiary oraz zapoznanie się ze stanem wiedzy religijnej i katechizmowej dzieci i młodzieży, niemających zwyczajnej nauki religii w szkołach, o ile do takich w ogóle uczęszczali.
Podczas ogłaszania wizyty kolędowej proboszcz miał obowiązek wytłumaczyć, jaki jest jej cel i w czym może pomóc wiernym oraz jak się przygotować do odwiedzin kapłana. Rozpoczynając wizytę kolędową, kapłan miał obowiązek po odprawieniu Mszy św. spędzić dłuższy czas na modlitwie przed Najświętszym Sakramentem w intencji swojej kolędowej posługi, modląc się za parafian, siebie oraz by wydarzenie przynosiło obfite owoce łaski i błogosławieństwa Bożego: Gorąco prosząc Pana Jezusa, aby pracy jego pobłogosławił, udzielił mu gorliwości i swego ducha, oświecił go, przezeń mówił i działał; parafian zaś serca skłonił do korzystania z tej wizyty i z nauk na niej udzielonych.
W dniu kolędy nie należało opuszczać domu przed przybyciem kapłana i dotyczyło to zarówno gospodarzy, jak i służby, która również powinna brać udział w tym wydarzeniu. Dalej abp Maciejowski pisał, że proboszcz powinien być przywitany przez gospodarza i zaproszony do domu, a wierni nie powinni straszyć domowników księdzem, a raczej z życzliwością go przyjąć. Nakazano także, aby w domu ustawić stolik z obrusem lub płótnem, kropidłem i wodą święconą.
Chorzy powinni pozostawać w swoich łóżkach, a osłabieni nie powinni wstawać, lecz spędzić czas wizyty siedząc. W tym miejscu warto zwrócić uwagę na związany z kolędą duszpasterską zwalczany przez duchownych zabobon polegający na tym, że kto jako pierwszy usiądzie na krześle, na którym wcześniej spoczywał przybyły na wizytę duszpasterską kapłan, otrzyma uzdrowienie z bólu pleców i kręgosłupa.
W czasie odwiedzin kolędowych kapłan miał być ubrany w sutannę, komżę, białą stułę, głowę nakrytą biretem oraz powinien mieć przy sobie krzyż do ucałowania przez domowników, a także rytuał zawierający modlitwy i błogosławieństwa.

Prymas Polski, abp gnieźnieński Bernard Maciejowski (1548–1608).
Portret (detal) z Gdzie wschód spotyka zachód: portret osobistości dawnej Rzeczypospolitej 1576–1763.
Jerzy Malinowski, katalog wystawy (1993). Muzeum Narodowe w Warszawie

WIKIMEDIA COMMONS

Ilustracja okładkowa z „Małego Gościa Niedzielnego”,
styczeń 1933 r.

REPRODUKCJA HENRYK PRZONDZIONO/FOTO GOŚĆ

Towarzyszyć miał mu organista, a także dwóch ubranych w komże ministrantów, którzy dzwonili dzwonkiem i śpiewali z kapłanem i rodziną kolędy. Zwrócono również uwagę, aby plebanowi (obowiązek wizyty kolędowej spoczywał na proboszczu, wikariusze mogli to czynić z racji nadzwyczajnych sytuacji) towarzyszył na dalszych wioskach gospodarz obeznany z miejscowością i ludźmi zamieszkującymi ją.
Po wejściu do domu kapłan zwracał się do zgromadzonych łacińskim pozdrowieniem zgodnie z rytuałem: Pax huic domui, et omnibus habitantibus in ea (Pokój temu domowi i wszystkim, którzy w nim mieszkają), następnie używał polskiego zwrotu Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. Po tym pozdrowieniu według instrukcji abpa Bernarda Maciejowskiego organista i ministranci rozpoczynali śpiew kolędy. Kapłan w tym czasie ustawiał krzyż pomiędzy przyniesionymi przez ministrantów dwiema świecami i dokonywał pokropienia domu wodą święconą, wypowiadając stosowne modlitwy. Następnie rozpoczynała się zasadnicza część spotkania związana z życzeniem Bożej opieki, pomyślności i błogosławieństwa dla wszystkich domowników. W dalszej części każdemu z domowników zadawał pytania dotyczące życia religijnego, znajomości prawd wiary i zasad moralnego postępowania. Interesował się praktyką przyjmowania sakramentów świętych, szczególnie spowiedzi. Zdobywał wiedzę na temat zwyczajów i tradycji świątecznych, zachęcał do czynienia dobrych uczynków, wzbudzał niechęć do zła i grzechów. Niezwykłą osobliwością w materii odwiedzin kolędowych, dziś w żaden sposób nieakceptowalną, było zarządzenie synodu chełmińskiego z 1605 r., nakazujące plebanom podczas wizyty duszpasterskiej sprawdzać, czy parafianie nie mają jakichś książek o treści heretyckiej, a gdyby takie znalazł, miał je zabrać i wskazać na czytanie żywotów świętych.
Podręcznik do Teologii Pastoralnej abpa Ignacego Antoniego Raczyńskiego (1741–1823) przestrzegał duchownych i zalecał ostrożność przy przyjmowaniu poczęstunku, zakazując jednocześnie spożywania napojów alkoholowych.
Zalecał także wręczanie przez plebana obrazków religijnych i krzyżyków. Według wskazań wizyta powinna trwać w domu do ok. godziny, aby poświęcić czas na spokojną rozmowę i wyjaśnienia kwestii religijnych, których nie da się tłumaczyć w kościele. W domu każdym zabawia pleban godzinę, a co najmniej pół godziny; w krótszym bowiem czasie niepodobna dopełnić celu kolędy i obrócić jej na użytek parafii. Nie na to ona ustanowiona, aby pleban włóczył się od domu do domu, a właśnie na taką włóczęgę wychodzi, jeśli ją odbywa w kilku minutach. Za długo jednak w jednym domu bawić nie może, gdyż by to było z krzywdą innych; z tej także przyczyny wizytę w dworach na koniec odłożyć należy.
Stara tradycja ofiary kolędowej
Jedną z najbardziej kontrowersyjnych kwestii związanych z wizytą kolędową jest sprawa składanej przy jej okazji ofiary. Współcześnie w okresie kolędowym w mediach nieustannie jest ona poruszana i to zasadniczo zawsze w sposób negatywny. Nie jest to żadna nowa sprawa, gdyż dzięki źródłom historycznym można wykazać, że już w dawnych wiekach problem istniał, a radzono sobie z nim w bardzo różny sposób.
Najstarszy znany w Polsce problem związany z ofiarami kolędowymi dotyczył biskupa krakowskiego Nankera (ok. 1270–1341 – w latach 1320–1326 biskup krakowski, w latach 1326–1341 biskup wrocławski) oraz duchownych jego diecezji w związku z przeprowadzanymi przez niego reformami. 2 listopada 1320 r. biskup Nanker wydał statuty synodalne dla diecezji krakowskiej. Zgodnie z rozporządzeniem dotychczasowa ofiara kolędowa, która była formą dobrowolnego podarunku świątecznego dla plebana nawiedzającego dom parafian, zamieniona została na obowiązkową daninę z wyznaczoną odgórnie stawką w zależności od zamożności poszczególnych warstw społecznych.

Według historyków stawki te były większe od dotychczasowych, a wymusić je można była za pomocą kar kościelnych, co spowodowało niezwykły opór i kryzys w diecezji.
Sam biskup Nanker we wspomnianych statutach jako argument za taką zmianą podał rzekome nadużycia kleru polegające na wymuszaniu większych ofiar: Ponieważ niektórzy rządcy kościołów zranieni oszczepem chciwości za kolędę żądają więcej niż się należy, niż jest sprawiedliwe, nie wstydzą się żądać, tak że bardzo wielu parafian swoim kapłanom za kolędę nic albo bardzo mało daje, wskutek czego pomiędzy nimi spory i kłótnie bardzo często powstają. My zaś powodowani uciążliwie gorliwością pasterską, niezgody synów i tego rodzaju spory całkowicie wykorzenić i usunąć pragniemy (cyt. za: Statuty Synodalne biskupa krakowskiego Nankera z 2 października 1320 roku, mps, archiwum autora). Ostry sprzeciw i wzburzenie diecezjan zarówno duchownych, jak i świeckich, szczególnie możnowładców, zmusiły Nankera do ustnego odwołania przepisu, a kolejni biskupi krakowscy formalnie na piśmie unieważnili te zapisy.
Również w diecezji wrocławskiej w okresie średniowiecza pojawiły się kontrowersje związane z wizytą kolędową, o czym przypomina cytat zaczerpnięty ze Statutów kapituły katedralnej. Według zwyczajów duchowieństwa Ostrowa Tumskiego po I nieszporach (wieczorna modlitwa liturgiczna Kościoła) uroczystości Objawienia Pańskiego (Epifania, Święto Trzech Króli) wikariusze katedralni w uroczystej procesji z relikwiami i świecami udawali się do rezydencji biskupa, gdzie wykonywano responsorium zaczynające się od słów In columbae specie, który to tekst odwoływał się do wydarzenia chrztu Chrystusa w Jordanie, na którego zstąpił Duch Święty pod postacią gołębicy, objawiając Jezusa jako Syna Bożego. Stąd cały ten obrzęd kolędowy nazwany został columbatio. Po śpiewach tego responsorium i innych wikariusze odwiedzali w podobny sposób domy kanoników wrocławskich, otrzymując od wyższego duchowieństwa ofiary (pecuniae columbales). Problem zrodził się, gdy wikariusze uznali, że był to stary nakaz prawny, aby otrzymali dary kolędowe. Kanonicy wobec takiego postępowania zarządzili zakaz przyznawania tej ofiary, dopóki niżsi duchowni nie spokornieją i sami nie poproszą o ten zwyczajowy dar, który miał być wręczany dobrowolnie i ze szczodrobliwego serca, a nie z nakazu.
Również w czasach nowożytnych pojawiał się problem ofiar składanych podczas wizyty kolędowej. Przywoływany wielokrotnie abp Bernard Maciejowski zezwalał na przyjęcie daru pod warunkiem jego dobrowolności.
Lokalne prawo kościelne bardzo skrajnie podchodziło do tematu. Synod chełmski z 1624 r. wskazuje, jakoby datek kolędowy się wręcz należał duchownemu, i nakazywał go przyjmować. Z kolei synod warmiński z 1623 r. zabronił przyjmować tego typu ofiary. Trzeba jednak pamiętać, że ofiary te nie były wyłącznie własnością plebana. Służyły na cele utrzymania probostwa, kościołów i na wszystko, co jest potrzebne do prawidłowego funkcjonowania parafii, również w wymiarze administracyjnym. Był też fundusz kościelny na potrzeby ubogich, którzy z tych darów ofiarnych korzystali. Stąd i same ofiary kolędowe były bardzo różne – zarówno ofiary pieniężne, jak i dary w naturze i inwentarzu. Warto zauważyć, iż istniały zasady zabraniające przyjmowania ofiar kolędowych w trakcie wizyty duszpasterskiej, ale wierni mogli je sami złożyć, przynosząc je osobiście na parafię na drugi dzień po wizycie.
Jak zatem po tych kilku przykładach można powiedzieć, problem i kontrowersje związane z kolędą były znane, jednak zarówno duchowieństwo, jak i wierni pragnący z serca przyjąć kapłana celem poświęcenia domu i udzielenia błogosławieństwa rodzinie znajdowali kiedyś i znajdą obecnie dobre i szlachetne rozwiązanie i nie będzie to problem dzielący i krzywdzący kogokolwiek. Niech zatem CHRYSTUS BŁOGOSŁAWI TEN DOM (ludzkie serce).