MARTA WILCZYŃSKA

Środa Śląska

Na blachę

Łączę pozdrowienia i życzenia Bożego błogosławieństwa w nowym, właśnie rozpoczętym roku dla Księdza i wszystkich Państwa. I wzajemnej życzliwości wykuwanej na blachę! Dzisiaj trochę o tym właśnie, co wyryte w pamięci…

Czasem uświadamiam sobie, jak wielką zagadką jest dla mnie mój mózg i jego meandry. Dlaczego? Bo na przykład gdyby Ksiądz zapytał mnie o datę odkrycia Ameryki, to momentalnie pojawiłaby mi się przed oczami ta właściwa. Jakby tylko czekała na wyciągnięcie jej z szuflady. Ale po co? Zupełnie nie wiem. Kiedy potrzebowałam innych dat na ustnej maturze z historii, to jakoś nie przyszły tak szybko. Często zdarza mi się zapominać o prostych sprawach lub prośbach, dajmy na to „odbierz, proszę, paczkę z paczkomatu”. Nie mam pojęcia, od czego zależy to, że jedne sprawy zostają w głowie, inne ulatują bezpowrotnie. W kategorii tych, które zostały, wryły się bardzo głęboko w mózgową korę, są główne prawdy wiary. Odkryłam to podczas jednego ze spotkań naszej wspólnoty. Kiedy była o nich mowa, po sekundzie recytowałam je (w myślach) bezbłędnie, ciurkiem, rytmicznie jak w podstawówce. Myślę, że byłabym to w stanie zrobić nawet obudzona w środku nocy. Po tylu latach od nauczenia się tych głównych prawd! Jednak może to nie tak dobrze? Bo na spotkaniu wspólnotowym była mowa o ich, nazwijmy to, nieścisłości, o niepełnym, wypaczonym obrazie Boga Ojca, który prezentują. Mówimy przecież: „Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobre wynagradza, a za złe karze”. Zaraz, zaraz, a co z miłosierdziem?

Tu właśnie pytanie do Księdza. Bo wygląda na to, że tym razem moja pamięć mogłaby sobie coś zapomnieć, żeby nie oddziaływać niewłaściwie na mój obraz Boga Ojca. Czy faktycznie należałoby przeformułować, zmienić, uzupełnić główne prawdy wiary? Zmienić je w pamięci wierzących? Trochę zapomnieć, żeby wierzyć dojrzalej? I jeszcze pytanie praktyczne: czy główne prawdy wiary nadal są uczone i wymagane do wykuwania na blachę przez kolejne pokolenia?