„WIEM, KOMU UWIERZYŁEM” (2 TM 1,12)
Apologia na dzień powszedni

Chodź, a zobaczysz!

„Czysto rozumowe argumenty za wiarą wydają mi się zbyt suche i mało pociągające”.
Wiara żyje zarówno z refleksji rozumu, jak i z żywego doświadczenia Boga. To drugie jest pierwsze.

BP MACIEJ MAŁYGA

Wrocław

„Droga” (a nie „Nauka”).
Tak Dzieje Apostolskie nazywają chrześcijaństwo

ALEJANDRO LUENGO/UNSPLASH.COM

Co powiedział Jezus do dwóch zaciekawionych chłopaków, którzy za Nim poszli: „Zatrzymajcie się i zastanówcie” czy „Chodźcie, a zobaczycie”? Odpowiedź w J 1, 39.
Idź – na całość
Droga (do) wiary ma dwa uzupełniające się elementy: zatrzymanie się rozumowego poznania i chodzenie życiowego doświadczenia. Poznanie to refleksja intelektu, który odczytuje rzeczywistość i wyciąga wnioski – doświadczenie to egzystencja człowieka, który przeżywa pewne wydarzenia.
Poznanie często jest wysiłkiem ludzkiej osoby – doświadczenie zwykle jest darem od kogoś innego. Poznanie to namysł nad Stworzeniem i myśl o Stwórcy – doświadczenie to pójście na ogrom pustyni w głębi nocy i odczucie Stwórcy. Poznanie to badanie wiarygodności papirusu Rylandsa i pewność co do oryginalności tekstu – doświadczenie to medytacja Ewangelii i przez to współdzielenie życia Jezusa.
Poznanie to teologiczne przekonanie o prawdzie Kościoła – doświadczenie to spotkanie żywej wspólnoty. Oba elementy są prawdziwe i potrzebują siebie nawzajem.
Mistagogia!
Chrześcijaństwo zaczęło się od doświadczenia. Bóg przychodzi do Abrahama i wzywa go do drogi (Rdz 12, 1), wcielony Logos staje nad Jeziorem i powołuje rybaków do pójścia za Nim (Mk 1, 17). Eksplozja chrystologii w pierwszych latach Kościoła (od Paschy Jezusa, 30 r., do zabicia Szczepana i powołania Pawła, 33 r.) to nie skutek przemyślenia i adaptacji hellenistyczno-pogańskiego synkretyzmu, lecz owoc doświadczenia bycia z Jezusem, Synem Ojca, i medytacji Pisma (na czele z Ps 110, 1 i 2 Sm 7, 14). Przez te trzy lata dokonało się w chrystologii więcej niż w kolejnych siedmiu wiekach wielkich soborów.
Równocześnie w spotkaniu chrześcijaństwa z myślą Greków okazało się, że ich poznanie Boga (filozoficzne idee Ducha, Logosu, Początku) zgadza się z doświadczeniem żywego Boga.
Dla chrześcijaństwa decydująca jest zatem owa zgodna z rozumem historia. Wiara bierze początek z wydarzenia Objawienia, nie z metafizyki (jak hinduizm czy buddyzm). Nawet rozumowe argumenty Anzelma i Tomasza powstały wewnątrz owego doświadczenia; miały na celu nie jego zastąpienie, lecz dodatkowe wyjaśnienie wiary już „wierzonej”. Dla apologii oznacza to służbę wobec mistagogii – wprowadzenia w tajemnicę Boga.

„No, przed czym?”
Doświadczenie wiary dokonuje się w spotkaniu wspólnoty, ale także w tajemniczych przeżyciach ludzkiego wnętrza. Poruszająco zaświadcza o tym Elifaz: „Doszło mnie tajemne słowo, jakiś szmer przyjęło me ucho w zgłębianiu nocnych rozmyślań, gdy sen człowiekiem owładnął. Strach mnie ogarnął i drżenie, że wszystkie się kości zatrzęsły, tchnienie mi twarz owionęło, włosy się na mnie zjeżyły.
Stał. Nie poznałem twarzy. Jakaś postać przed mymi oczami. Szelest. I głos dosłyszałem” (Hiob 4, 12-16).
Równie pięknie to intymne doświadczenie Boga opisuje Rudolf Otto w swej książce Świętość: „Uczucie to może łagodnym strumieniem przepłynąć przez jaźń w formie lekkiego, spokojnego nastroju głębokiego skupienia, może ono w ten sposób przejść w permanentne usposobienie duszy, które długo trwa i sygnalizuje swe istnienie. Może też wydobywać się z duszy nagle. Może prowadzić do dziwnego podniecenia, do upojenia, zachwytu i ekstazy. Ma swoje nieokrzesane i barbarzyńskie przejawy i stopnie przygotowawcze. I ma też swój rozwój w kierunku tego, co subtelne, co oczarowuje i opromienia. Może w cichym, pokornym drżeniu i oniemieniu stanąć przed tym, co… – no, przed czym? Przed tym, co w niewysłowionej tajemnicy istnieje nad wszelkim stworzeniem” .
Racjonalny i o wiele więcej
Jako religia prawdziwa chrześcijaństwo jest doskonałą harmonią między refleksją rozumu a egzystencjalnym doświadczeniem. Objawiający się Bóg daje się poznać rozumowi, jak i nieskończenie go przekracza; Jego Obecność staje się dostępna dla tego, co nazywamy sercem, uczuciem, najgłębszym centrum duszy: „Daremnym byłoby trudem w tych rzeczach duchowych szukać racji i dochodzić, jakim sposobem one się dzieją; są to rzeczy, których umysł nasz pojąć nie zdoła, więc po co się trudzić na próżno? Dość nam tego, że wiemy, iż wszechmocny jest, który te rzeczy sprawuje” (św. Teresa od Jezusa, Twierdza wewnętrzna).

Warto: Tworzyć w Kościele miejsca,
do których można zaprosić innych,
by doświadczyli tam Spotkania.