MAŁŻEŃSTWO (NIE)DOSKONAŁE

Życia chwile

Mieszkał kilka domów od nas. Do 50. urodzin brakowało mu jeszcze kilka lat. Prowadził działalność gospodarczą,
uznawany w środowisku zakład, był dyskretny, zapracowany, grzeczny.
Klepsydra z jego nazwiskiem wywieszona przy kościele do dziś zdaje się niewiarygodna.

AMELIA I DOMINIK GOLEMOWIE

Wrocław

TUMISU/PIXABAY.COM

Schodząc po schodach swego domu, niefortunnie upadł. Wystarczyła chwila, aby to aktywne życie nagle się zatrzymało. To wydarzenie, jak mało które, przemówiło do serc wielu, także uświadomiło, że słowa, iż zawsze trzeba być przygotowanym na odejście, to nie puste frazesy.
Przejęcie i poruszenie, z jakim Ojciec proboszcz akcentował tę prawdę w kazaniu, utrwaliły je mocno w sercach i pamięci uczestników żałobnej liturgii.
Jeden z najczęściej cytowanych wierszy ks. Jana Twardowskiego, mówiący o koniecznym pośpiechu w kochaniu szybko odchodzących ludzi, w naturalny sposób powraca do pamięci w takich chwilach. Jaką naukę czerpiemy jednak z tej pięknej poezji?
Na chwilę się wzruszymy, może nawet zagości w nas jakiś wyrzut, że z czymś nie zdążyliśmy, kilka westchnień i… pędzimy dalej, przegapiając kolejne chwile życia.
Dla przeciwwagi może jeszcze jeden obraz. W ostatnich dniach września odbyła się Pierwsza Wrocławska Integracyjna Olimpiada Młodzieży.
Marzeniem wielu osób jest, aby nie było na świecie igrzysk olimpijskich i paraolimpijskich. Przedrostek para znaczy tyle co poza-, zatem już z samej nazwy są one wykluczające. Ta rzeczywistość w naszej lokalnej skali się właśnie odmieniła. I nie chodzi o to, abyśmy udawali, że nie ma między nami różnic, że wszyscy jesteśmy tacy sami, bo przecież nie jesteśmy, mamy inne potrzeby i możliwości, ale tę samą godność. Równe wzajemne traktowanie to nie, tak często błędnie interpretowane współcześnie, zacieranie różnic, wypieranie swej tożsamości, tej prawdziwej naturalnej, otrzymanej w darze i w zadaniu, ale uszanowanie jej, przyjęcie, zachowanie i wykorzystanie na Bożą Chwałę.
W tej Olimpiadzie wzięło udział 150 młodych ludzi o różnym stopniu sprawności.

Byli zwycięzcy na podium, ale każdy bez względu na wynik stał się zdobywcą medalu za uczestnictwo w tym przełomowym wydarzeniu. Kiedy ów medal zawisł na szyi jednej z zawodniczek, o znaczącej niepełnosprawności, ujęła go w dłoń i trzymając przed szklistymi ze szczęścia oczami, wykrzyknęła „mam medal!”. Choć zauważona tylko przez tych, co stali blisko, ale była to najcenniejsza chwila z całego wydarzenia.
Chwila, dla której przeżycia warto ponosić wysiłki, zmagać się ze zmęczeniem, brakiem wsparcia otoczenia… innymi wieloma przeciwnościami. To chwila, która uskrzydla. To właśnie takie chwile potrafią odmieniać nasze życie. Z chwil składa się nasze życie. Wszak chwilę trwa złożenie przysięgi małżeńskiej, chwilą były oświadczyny, chwilę trwa rozgrzeszenie w konfesjonale. Chwilę trwa poczęcie naszego życia i chwilę – odejście do wieczności. Chwile, które budują nasze życie, naszą codzienność, naszą drogę ku zbawieniu… to ten czas, który uświęciliśmy sakramentem małżeństwa.
Chwilę trwające wzajemne błogosławieństwo, krótka wspólna modlitwa, chwilę zajmujące dobre słowo, uśmiech, spontaniczny pocałunek. Współczesna wymówka „nie mam czasu” jest tu zupełnie bezprzedmiotowa.
Wspomnienia wielu chwil przechowujemy w sercu i pamięci jak drogocenne skarby – pierwszy pocałunek, wyznanie miłości, narodziny dzieci, ich pierwsze kroki, ich pierwszy samodzielny powrót ze szkoły… dzień chrztu św., Pierwszej Komunii… Niektóre chwile przychodzą niezapowiedzianie, ale wiele chwil jest wynikiem naszych decyzji i naszej wolnej woli, z niemal każdej zatem możemy uczynić drogocenny skarb. Wystarczy te chwile nasycić pokorą i miłością.
Możemy wciąż przemieniać chwile naszego życia… póki je mamy.