Z pamiętnika pluszowego Mnicha

ILUSTRACJA MWM

GIENEK, FRYDERYK I ŚWIĘTY

– Podjąłem wiekopomną decyzję! – oznajmił Fryderyk, wchodząc do pokoju.
– Czyżbyś postanowił odkurzyć swój pokój? – zapytał Gienek, podnosząc wzrok znad książki.
– Nie. Postanowiłem, że zostanę świętym, jak Samson – odpowiedział dumnie Szop.
– Ooo, a skąd taki pomysł? – Gienek był przyzwyczajony do dziwnych pomysłów pluszowego przyjaciela, ale ten mimo wszystko go zaskoczył.
– Bo czytałem w Piśmie Świętym o przygodach Samsona i pomyślałem, że to świetny pomysł. Zapiszę się na siłownię, nie będę chodził do fryzjera i będę jadł miód i szarańczę – zadeklarował Freddy.
– Zaraz, zaraz, chwileczkę. Miód ma co prawda związek z Samsonem, ale szarańcza to już nie bardzo. To Jan Chrzciciel jadł szarańczę i miód leśny. Pomieszało ci się – poprawił Szopa Mnich.
– Oj tam, oj tam. Czepiasz się szczegółów, zamiast podziwiać mnie, że chcę zostać świętym! – warknął Fryderyk.
– To bardzo cenne, że chcesz zostać świętym, bo w sumie każdy powinien chcieć takim zostać. W końcu każdy z nas jest powołany przez Pana Boga do świętości, czyli do tego, by na końcu życia znaleźć się w Niebie. Ale to nie znaczy, że mamy wybierać sobie, jakim świętym z już istniejących świętych zostaniemy. Samson był jeden, Święty Paweł też był jeden, Święty Piotr był jeden i tak dalej.
– Czyli nie mogę iść na siłownię i jeść miodu? – zaperzył się Szop.
– Ależ ja wcale tego nie powiedziałem! – zaprotestował Gienek. – Możesz sobie chodzić gdzie chcesz i jeść co ci się podoba, ale przecież przez to nie staniesz się Samsonem. Najwyżej Szopem Praczem, który chodzi na siłownię i je miód! A w dodatku ani siłownia, ani miód nie sprawiły, że w Piśmie Świętym słyszymy o Samsonie, tylko to, że działał przez niego Pan Bóg!
– No to może łatwiej będzie zostać Świętym Piotrem? Będę chodził na ryby! – spróbował Freddy z innej strony.

– Ale przecież ci tłumaczę! To, że Święty Piotr chodził na ryby, nie zrobiło go świętym, ale też nie przeszkodziło mu nim zostać. Świętość to co innego! – tłumaczył zakonnik. – Każdy może zostać świętym w tym miejscu, gdzie jest, w takiej pracy, jaką ma, i będąc tym, kim jest. Chodzi tylko o to, że święty to ten, w którego życiu Łaska Pana Boga stała się widoczna. Czyli najprościej można to wytłumaczyć tak, jak zrobił to Pan Jezus: że ktoś tak żyje, prowadzony przez Ducha Świętego, że inni ludzie widzieli to, co ten ktoś robił, i chwalili Pana Boga, który jest w niebie.
– Aaa. Chyba kapuję. Ale w takim razie po co nam ci oficjalni święci? No wiesz, ten dzień Wszystkich Świętych i tak dalej? – zaczął się dopytywać Szop.
– Po pierwsze, zaczął wyliczać Gienek – Kościół ogłasza, że ktoś był świętym, żebyśmy poznając ich życie, chcieli ich naśladować i dzięki temu być bliżej Pana Boga. To coś takiego, jak czytasz w przewodniku o jakimś fajnym miejscu, na przykład o wodospadzie Niagara, i chcesz tam też pojechać. Albo czytasz o Świętym Franciszku Ksawerym, który był misjonarzem, i chcesz tak jak on iść na cały świat i głosić Ewangelię. Po drugie, możemy się modlić do Boga, prosząc świętych, by też się w tej intencji razem z nami modlili.
– Tak, pamiętam. To się nazywa modlić się „za wstawiennictwem” świętych! – przypomniał sobie Freddy.
– Tak jest! – rzekł Mnich. – No i po trzecie, że świętych możemy sobie wybrać na szczególnych patronów, na przykład przez wybranie imienia. Rodzice często dają imiona dzieciom, bo akurat tak im się spodobało, ale też jest tak, że wybierają szczególnie ze względu na danego świętego, którego proszą o szczególny patronat. Z tego samego powodu jest zwyczaj wybierania sobie patrona na bierzmowanie.
– Aha! To już wszystko jasne! To na przykład jak ja kiedyś zostanę świętym, to ktoś może wybrać sobie na bierzmowanie imię Szop! – zawołał Fryderyk, biegnąc w podskokach do swojego pokoju.
– No to byłoby rzeczywiście bardzo ciekawe imię – mruknął pod nosem Gienek i wrócił do czytania książki.

KS. PIOTR NARKIEWICZ