ODPOWIEDNIE DAĆ RZECZY SŁOWO

Konfesjonał

Zacznę dziś od wyznania. I to nie takiego, jak Credo (dosł. „Wierzę”),
czyli wyznania wiary, ale od wyznania słabości. Od wyznania, które jest
przyznaniem się do winy. Confiteor – wyznaję (łac.).

KATARZYNA PIOTROWSKA

Katowice

Zabytkowy konfesjonał w kościele pw. Wniebowzięcia NMP
w Kamieńcu Ząbkowickim

HENRYK PRZONDZIONO/FOTO GOŚĆ

Wyznaję, że było mi bardzo ciężko zabrać się do napisania tego tekstu. Oczywiście powodów było mnóstwo: brak czasu, kilka innych „piszących się” w tym samym czasie artykułów, poczucie, że nie mam odpowiednich kompetencji (dlaczego, o tym za chwilę), i jeszcze parę innych. Najkrócej mówiąc – coś mnie ciągle powstrzymywało. I niewiele brakowało, a zrezygnowałabym z tematu. Już nawet miałam jakiś zastępczy pomysł, już zaczęłam to sobie jakoś inaczej układać. Brzmi znajomo, prawda? Może nie dla wszystkich, ale przynajmniej dla części z nas brzmi to zupełnie jak zebranie się i pójście do konfesjonału. Więc to moje dosłowne „zabranie się do konfesjonału” pozwalam sobie rozpocząć od tego wyznania.
Confiteor
Confiteor, confiteri, confessus sum – to łacińskie formy podstawowe czasownika o znaczeniu wyznaję. Wyznaję, wyznawać, wyznałem (confessa sum, jeśli wyznałam). Stąd łaciński rzeczownik confessio (lm. cofessiones), który już w łacinie klasycznej ma znaczenie przyznania się do winy, wyznania grzechu; a dalej przymiotnik confessionalis (rodz. nijaki confessionale) – dotyczący wyznania. Termin jest prosty, wiemy, co mamy robić.
I na tym w zasadzie można by zakończyć. Tutaj też, niestety, kończą się moje kompetencje starożytnika. Bo w starożytności, czyli w pierwszych wiekach chrześcijaństwa, konfesjonału nie ma.
Spowiedź
Jest sakrament spowiedzi, oczywiście, ale początkowo ma zupełnie inną formę niż ta, do której dzisiaj jesteśmy przyzwyczajeni. Dla nas spowiedź ma charakter bardzo intymny, dla pierwszych chrześcijan miała wymiar niemal społeczny, a na pewno jawny i co więcej – jednorazowy.
Jawna spowiedź, do której regularnie przystępujemy, zawiera się w „spowiedzi powszechnej” – tej części Mszy św., w której wszyscy mówimy: Confiteor Deo omnipotenti – spowiadam się Bogu wszechmogącemu…, jednak ta spowiedź ma charakter ogólny, nie ma w niej miejsca na szczegółowe wyznanie, co nam w ostatnim czasie poszło z miłością na bakier.

Tego wyznania dokonujemy w tak zwanej „spowiedzi usznej”, która ma już charakter indywidualny i może być powtarzana.
Koncepcja takiej spowiedzi powstała około VI wieku po Chrystusie i została rozpowszechniona przez celtyckich mnichów. Natomiast pierwsze wzmianki o konfesjonale jako wydzielonym miejscu do słuchania spowiedzi pochodzą dopiero z XVI wieku (synod w Sewilli, 1512).
Penitent oddzielony od spowiednika
Takie miejsce miało zapewnić komfort i anonimowość przystępującym do spowiedzi, bo już w instrukcjach Karola Boromeusza z 1570 roku znajdujemy zalecenie, by penitent oddzielony był od spowiednika deską z kratą lub bez. Z czasem powstawały konfesjonały coraz bardziej rozbudowane, coraz większe, zdobione i stanowiące niemal osobne pomieszczenie w kościele. Kodeks Prawa Kanonicznego z 1983 roku zaleca, by „zawsze były w miejscu widocznym konfesjonały zaopatrzone w kratę między penitentem a spowiednikiem, aby wierni mogli z nich swobodnie korzystać, gdy tego pragną” (Kan. 964 §2). Dzisiaj w kościołach najczęściej spotykaną formą konfesjonału jest drewniana „budka” czy „dziupla”, jak się ją czasem w żargonie nazywa, z dostępem do spowiednika z jednej lub dwóch stron. Nierzadko można spotkać również parlatorium – rozmównicę (parlare – wł. mówić, rozmawiać), czyli osobny pokoik, w którym mamy pełną swobodę, by porozmawiać ze spowiednikiem bez konieczności ściszania głosu i ryzyka niedosłyszenia szeptanych słów rozgrzeszenia (ego te absolvo).
W moim kościele parafialnym są dwa konfesjonały w formie „budki” i, w razie potrzeby, kilka przenośnych, złożonych z klęcznika i krzesła. W dużych kościołach „budek” może być więcej, przeważnie rozmieszczone są wzdłuż ścian lub w bocznych nawach.
Myślę, że dokładnych namiarów podawać nie trzeba, przeważnie wiemy, gdzie stoją. Wobec rozpoczynającego się w tym miesiącu Adwentu wielu z nas pewnie znajdzie czas i „miejsce”.
Czas, kiedy „zabiorę się i pójdę do konfesjonału”. Kiedy „zabiorę się i wrócę do mojego Ojca”.