„WIEM, KOMU UWIERZYŁEM” (2 TM 1,12)
Apologia na dzień powszedni

Ostatni konkurent?

„Buddyzm to dobra alternatywa dla chrześcijaństwa. Albo nawet sympatyczny element ubogacający”.
Kto daje się uwieść przez buddyzm, pomija fakt objawienia się Boga w ludzkiej historii.
Zamiast
przyjąć zbawiające Słowo Boga, wybiera metafizyczne spekulacje
i ułudę osobistego samo-zbawienia.

BP MACIEJ MAŁYGA

Wrocław

Dwie mądrości. Z tego oraz nie z tego świata. Jedna odwieczna,
choć wcielona w pełni czasów, druga z VI w. przed pierwszą,
ale i tak młodsza, bo nie odwieczna

UNSPLASH.COM/KOLAŻ MWM

Drogi Jezusa i Buddy, mimo pewnych analogii (podobieństw, ale przy jeszcze większych niepodobieństwach), są tak różne, że dla uczciwego rozumu niemożliwe jest kroczenie obydwoma naraz.
Kryterium prawdy religii – Objawienie
U korzeni buddyzmu stoi pytanie o zbawienie, czyli jakieś ostateczne dopełnienie ludzkiego bycia.
Szukając drogi zbawienia, buddyzm do dziś pomija fakt Objawienia się Boga, spełnionego w Jezusie, Zbawicielu każdego człowieka wszystkich miejsc i czasów. O ile pobiblijny judaizm rabiniczny i islam próbują zachować pewne elementy Objawienia (Abraham jako ojciec wiary), świadomie odrzucając samo wydarzenie Syna Bożego, o tyle buddyzm jest religią stojącą zupełnie poza Objawieniem. Powstał w takim miejscu i czasie, że Objawienia nie mógł znać, ale nie uznaje go także dziś. Jest zupełnie innym rozwiązaniem problemu zbawienia; nieprawdziwym, a pociągającym. Dlatego na polu religii to być może „Budda będzie ostatnim, z którym chrześcijaństwo wiodło spory” (Romano Guardini, Bóg.
Nasz Pan Jezus Chrystus. Osoba i życie), również z powodu niejasnych związków buddyzmu z ateizmem.
Buddyzm jest owocem medytacji nad „całkowitą niewystarczalnością tego zmiennego świata” („Nostra aetate”, 2), które przeprowadził Siddhārtha z klanu Gautama (VI–V w. przed Chr.).
Obmyślił on praktyczną drogę radzenia sobie z cierpieniem: chorobą, starością i śmiercią. Pod drzewem figowym miał doznać „oświecenia”, stając się buddą (przebudzonym, oświeconym). Chrześcijaństwo natomiast, też świadome konieczności zbawienia, ma zupełnie inne źródło. Owszem, jeden z przyszłych Apostołów też siedział pod drzewem figowym, ale nie wymyślił nic, czym ktoś by się przejmował; to Bóg go wówczas zobaczył, wkroczył w jego życie i darował zbawienie (J 1, 43–51).
Odkrycie drogi do zbawienia nie jest tu owocem metafizycznych spekulacji, lecz darem Boga. Obraz objawiającego się Boga jest zgodny z obrazem, do którego rozum dochodzi o własnych siłach; mistyka chrześcijaństwa zgodna jest z jego metafizyką, czego nie da się powiedzieć o buddyzmie.

Zbaw się sam?
W buddyzmie – przynajmniej w jego pierwotnej formie, opartej na naukach samego Buddy – człowiek zbawia sam siebie przez osobisty wysiłek. Etyczne postępowanie i medytacyjne praktyki mają przeprowadzić człowieka przez kolejne cykle narodzin i śmierci aż do błogiego wygaśnięcia w nirwanie, stanie pokoju i zaniku pragnień. W pierwotnej formie buddyzmu sprawa „Boga” nie istnieje; stąd dyskusje o tym, czy to religia, czy system ateistyczny (należałoby tu  rozróżnić między buddyzmem „małego wozu”, hinajany, a tym „wielkiego wozu”, mahajany, mającego już pewne typowe cechy religii). Chrześcijanin zaś zbawiany jest łaską, darem Boga (Ef 2, 8); winien postępować dobrze nie z konieczności zapracowania na zbawienie, lecz z miłości. W medytacyjnej modlitwie uczeń Jezusa staje w swoim „ja” wobec „Ty” Ojca; w buddyzmie obie te rzeczywistości są co najmniej wątpliwe.
Bunt przeciw religii
Droga Buddy zrodziła się w buncie przeciw ówczesnemu systemowi religijnemu: monopolowi religijnych urzędników z warny braminów (klasy kapłanów), autorytetowi świętych ksiąg i, niezliczonym rytuałom.
Budda wytyczył drogę osobistego poszukiwania doskonałości; ten duch buntu i indywidualizmu jest ciągle atrakcyjny. Ale i chrześcijaństwo jest „opcją buntownika” (Józef Ratzinger), czci bowiem Boga w Duchu i prawdzie (J 4, 23), a nie według ludzkich przepisów (Mk 7, 7). Mimo swego buntowniczego ducha chrześcijanin nie ucieka ze świata, gdyż nie jest on miejscem przekleństwa karmy, lecz umiłowanym przez Boga stworzeniem (J 3, 16), które będzie przemienione w nowe niebo i nową ziemię (2 P 3, 13). „Poznaj swoją godność, chrześcijaninie”, mówił o chrzcie Leon Wielki.
Sięgnij do bogactwa duchowości chrześcijańskiej, prowadzącej o wiele dalej niż do wygaśnięcia nirwany: „mistyka karmelitańska zaczyna się w tym miejscu, w którym kończą się rozważania Buddy i jego wskazówki dla życia duchowego”, w miejscu oderwania od świata zmysłowego; dla naśladowców Buddy to koniec, dla uczniów Jezusa to zaledwie początek drogi zjednoczenia z Bogiem (Jan Paweł II, Przekroczyć próg nadziei).

Warto: wziąć udział w medytacjach
słowa Bożego. Pierwsze 23.10.2022
„Pod Czwórką”/Wrocław. Info:
lectiodivina.5apps.com.