HISTORIA Z IPN

Pamiętnik ocalonego

Książka Wspomnienia ocalonego. Wołyń 1941–1944 pod red. Katarzyny Pawlak-Weiss
ukazała się drukiem we wrześniu 2022 r., w 80. rocznicę likwidacji getta w Łokaczach.
Wydana została przez Instytut Pamięci Narodowej. Jest to pamiętnik spisany przez
Szulima Keselmana, który jako jedyny ze swojej rodziny ocalał od Zagłady.

KATARZYNA PAWLAK-WEISS

IPN Wrocław

Okładka książki Szulima Keselmana
pt. Wspomnienia ocalonego. Wołyń 1941–1944

ARCHIWUM IPN WROCŁAW

Szulim Keselman urodził się 23 sierpnia 1922 r. w Łokaczach na Wołyniu. W tym czasie Łokacze były małym miasteczkiem liczącym ok. 2300 mieszkańców. Ludność składała się głównie z polskich Żydów, a także z wielu Polaków i Ukraińców.
Spokojne dzieciństwo
Ojciec Szulima, Josl Keselman, był właścicielem małego sklepu obuwniczego w mieście. Jego matka, Miriam, wykształcona jako nauczycielka, początkowo pracowała w szkole podstawowej, a następnie prowadziła gospodarstwo domowe. Szulim dorastał z Szajką, swoim młodszym o 3 lata bratem. Uczęszczali do lokalnej szkoły podstawowej wraz z polskimi i ukraińskimi chłopcami i dziewczętami.
Ulubionego przedmiotu Szulima, historii, nauczał z wielką pasją jego ulubiony nauczyciel, pan Panek. Szajka był uważany za jednego z najlepszych matematyków w szkole.
Keselmanowie zachowali żydowskie święta i koszerne domostwo. Zachowując te tradycje, wyglądali i ubrani byli jak klasa średnia „współczesnych polskich Żydów” w owym czasie. Josl odbywał coroczne wyjazdy zakupowe do Warszawy, aby poznać najnowsze style modowe i zapewnić dostawy do swojego sklepu. Szulim dorasta wśród najbliższych zarówno od strony rodziny matki, jak i ojca, którzy mieszkali w Łokaczach i okolicy. Wspominał dziadka Itsaaka Meya-Nuty Keselmana, który był w mieście bardzo szanowany zarówno przez Żydów, jak i nie-Żydów.
Żydzi chodzili do niego, aby rozstrzygać spory. Szulim był bardzo blisko związany z dwiema kuzynkami, które były w podobnym wieku, Chajcią i Pepcią Gejer.
Ten cichy, niepozorny styl życia został brutalnie przerwany 1 września 1939 r., kiedy Niemcy zaatakowały Polskę i rozpoczęły II wojnę światową. Ponieważ Łokacze leżały we wschodnich krańcach Polski, minęło 17 dni, zanim miasto bezpośrednio doświadczyło wojny.
Trudny czas wojny
17 września 1939 r. wschodnie granice Polski zostały zaatakowane przez Związek Sowiecki. Na mocy paktu Ribbentrop–Mołotow Łokacze zostały wcielone przez Sowietów do Ukraińskiej Republiki Socjalistycznej.
Bezpośrednim skutkiem tych wydarzeń była dla Keselmanów utrata środków do życia. Nowy reżim sowiecki skonfiskował ich sklep obuwniczy, podobnie jak inne prywatne nieruchomości wielu osób w tym mieście. Fala represji/deportacji sowieckich przeszła przez wschodnią Galicję. Tysiące Polaków, Ukraińców, Żydów i ich rodzin, uważanych przez komunistów za „klasowych wrogów”, zostało przymusowo wysłanych na dalekie krańce Syberii i do innych odległych miejsc na terenie Związku Sowieckiego.
Keselmanów nie deportowano, rodzina pozostała nietknięta. W świetle tego, co wydarzyło się później, można zapytać, czy to było błogosławieństwo, czy też nie. W końcu Josl znalazł zatrudnienie jako księgowy w miejskim młynie, dzięki czemu mógł utrzymać rodzinę.
Lokalna szkoła została ponownie otwarta z ukraińskim jako nowym językiem nauczania. Życie pod reżimem sowieckim było ciężkie. Uchodźcy przybywający do Łokacz z okupowanej przez Niemców Polski opisywali panujące tam warunki jako jeszcze trudniejsze, bardziej dotkliwe i nieprzewidywalne.
Wydarzenia graniczne
Okupacja sowiecka zakończyła się 22 czerwca 1941 r. Tego dnia nazistowskie Niemcy zaatakowały Związek Sowiecki. Oddziały niemieckie przybyły do Łokacz 23 czerwca. Wspomnienia Szulima rozpoczynają się od tych dwóch wydarzeń.
Niemiecka okupacja w latach II wojny światowej dla Żydów oznaczała wyrok śmierci. Niewielu udało się uniknąć takiego losu i przetrwać czas wojny, aby dać świadectwo Zagładzie, jaka dokonała się na żydowskich mieszkańcach Kresów Wschodnich II Rzeczypospolitej. Od momentu wydania przez Niemców decyzji o likwidacji okolicznych gett w 1942 r. los ich mieszkańców był przesądzony. Autor pamiętnika opisuje życie codzienne w getcie, los swojej najbliższej rodziny, a przede wszystkim ukazuje swoją drogę do ocalenia.
Ocalenie
Zapoznaje czytelnika ze szczegółami dotyczącymi okoliczności wydostania się z getta tuż przed jego likwidacją. Od chwili ucieczki do pobliskiego lasu jego życie znajdowało się w rękach napotkanych na swojej drodze ludzi, czasami okraszone łutem szczęścia oraz splotu wydarzeń, które ratowały go przed głodem lub śmiercią.

Na kartach swoich wspomnień wiele razy wyraża swoją wdzięczność dla osób, które pomogły mu ocaleć. Jednocześnie towarzyszy mu świadomość wielkiej odwagi, jaką wykazali ludzie, którzy nie odmówili mu pomocy, oraz ogromnego ryzyka, jakie dla niego ponosiły.
Wspomnienia Szulima Keselmana obejmują nie tylko tragiczne losy jego rodziny, ale także społeczności żydowskiej zamieszkałej na terenie Wołynia, dotkniętej niemiecką polityką eksterminacyjną.
Autor liczył 15 lat w chwili wybuchu II wojny światowej oraz wkroczenia Sowietów 17 września 1939 r. na wschodnie obszary II Rzeczypospolitej.
Jako młody chłopak przeżył czas sowieckiej okupacji, jak również był świadkiem wejścia Niemców do miasteczka w czerwcu 1941 r. Wraz z rodziną ciężko doświadczył polityki niemieckiego okupanta wobec ludności żydowskiej.
Wspomina czas pobytu w getcie w rodzinnych Łokaczach, swoją pracę w pobliskiej Wojnicy, wprowadzane coraz to większe ograniczenia dla Żydów, ogromny strach powodowany informacjami o planach likwidacji getta.
Szulim Keselman opuścił getto w Łokaczach jesienią 1942 r. Wydostał się w grupie nielicznych osób, gdzie większość stanowiły dzieci. Pozostałych Żydów Niemcy wymordowali, rozstrzeliwując ich poza miastem, grzebiąc ich ciała w przygotowanych wcześniej dołach.
Odtąd ukrywał się w pobliskiej okolicy, zmieniając co jakiś czas swoją kryjówkę. Czasami były to wykopane w pobliskich lasach bunkry, czasami zabudowania gospodarcze przy domostwach dobrych ludzi, którzy nie bali się udzielić mu schronienia. Wśród nich byli zarówno polscy, jak i ukraińscy mieszkańcy Wołynia. Najwięcej pomocy zawdzięczał jednak polskiej rodzinie Stemporowskich.
Wsparcia nie odmówili mu także członkowie ukraińskiej rodziny Soroków. Podczas kilku lat spędzonych w ukryciu wielokrotnie ocierał się o śmierć. Zagrożenie spotykało go nie tylko ze strony Niemców, ale także ze strony ukraińskich nacjonalistów.
Kiedy Sowieci po raz kolejny wkroczyli na wschodnie obszary II Rzeczypospolitej w lipcu 1944 r., okazało się, że jako jedyny ocalał z całej swojej rodziny. Spotkawszy na swej drodze żołnierzy Armii Czerwonej, postanowił włączyć się w walkę z Niemcami. Tym samym opuścił na stałe swoje rodzinne strony.
Powojenne losy
Szulim Keselman spisał swoje wspomnienia już po wojnie, kiedy osiedlił się we Wrocławiu. Tam podjął pracę oraz założył rodzinę. Zapisy swoich wojennych doświadczeń ukończył jeszcze przed 1963 r. Wtedy to wraz z żoną i synem podjęli decyzję o emigracji do Stanów Zjednoczonych Ameryki. Dwa zeszyty formatu B5 zawierają jego rękopis. Łącznie liczy on 238 stron.
Niewiele osób z tamtego rejonu ocalało, aby dać świadectwo Zagłady tamtejszych Żydów. Z tego też powodu tak cenne są wspomnienia Szulima Keselmana, ponieważ stanowią jedno z niewielu publikowanych źródeł, które opowiadają o losie wołyńskich Żydów z Łokacz. W 1992 r. ukazała się drukiem książka autorstwa Michaela Dimenta The Lone Survivor wydana przez Holocaust Library w Nowym Jorku. Są to wspomnienie osoby ocalałej z getta w Łokaczach, której losy zbieżne są z opisywanymi wydarzeniami przywoływanymi z pamięci przez Szulima Keselmana. Kilka z wymienionych nazwisk powtarza się w obu publikacjach oraz zbieżne są niektóre z opisywanych wydarzeń. Nie zachowało się wiele źródeł, dzięki którym można odtworzyć historię wojenną tamtych rejonów. Przeglądając strony wielu instytucji zarówno w Polsce, jak i za granicą, zajmujących się badaniem losów Żydów w czasie Holocaustu, zauważyć można, że publikacja Michaela Dimenta stanowi główne źródło wiedzy o tym obszarze. Z tej perspektywy wspomnienia z Wołynia autorstwa Szulima Keselmana można ocenić jako cenne źródło uzupełniające stan wiedzy.
Szulim Keselman, podejmując się spisania swoich losów z Wołynia, miejsca, które pochłonęło tak wiele ofiar, dał świadectwo wartości życia, o które zmuszony został stoczyć tak straszną i niewyobrażalną walkę.
Dzięki upowszechnieniu tej historii, przechowywanej przez długie lata w domowym archiwum, do długiej listy Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata dołączą kolejne cztery osoby, które pomogły Szulimowi Keselmanowi w ocaleniu. Wśród nich znajdują się trzy osoby z Polski oraz jedna z Ukrainy.