KS ANDRZEJ DRAGUŁA

Zielona Góra

Gęba i twarz Kościoła

Centrum Badania Opinii Społecznej w sierpniu zapytało Polaków, „dlaczego odchodzą z Kościoła”, chociaż opublikowane wyniki (raport CBOS 105/2022) dotyczą raczej tego, dlaczego ludzie ochrzczeni i przynależący do Kościoła przestali praktykować. Na początku komentarza trzeba poczynić ważne metodologiczne zastrzeżenie. Otóż na pytanie to odpowiedziało jedynie 370 osób, co trudno uznać za próbę reprezentatywną. Autorka raportu, prof. M. Grabowska, zdaje się mieć wątpliwości co do wniosków, które można z tych wyników wyciągnąć, skoro pisze: „Trzeba jednak radzić sobie z takim materiałem, jaki jest”. Spróbujmy jednak odpowiedzieć na kluczowe pytanie.

Po pierwsze, odpowiedzi dotyczą zasadniczo dwóch różnych sfer: wiary i Kościoła. Zacznijmy od pierwszej. Najwięcej, bo aż 17% badanych uznało, że przestało praktykować z powodu braku potrzeby (braku sensu). Brak wiary zadeklarowało 11% (kryzys, utrata wiary). Do tej grupy należałoby jeszcze doliczyć tych, którzy zadeklarowali np.: wiarę bez praktyk – 3%, ateizm – 3%, agnostycyzm – 1%, zmianę religii – 3%. Przyjrzyjmy się teraz niektórym powodom powiązanym z Kościołem: np. 12% jako powód podało krytykę Kościoła, krytykę księży – 11%, a zaangażowanie polityczne Kościoła – 9%. Wyniki wydają się oczywiste. Na powody związane z wiarą czy religią wskazało 40% badanych, a na eklezjalne aż 57%. W raporcie te proporcje są nieco inne, bo przyczyny „wewnętrzne”, a więc związane z wiarą, stanowią 42%, a zewnętrzne (relacja z Kościołem) – 54%. I znów jest potrzebna metodologiczna uwaga. Otóż autorka zaznacza, że odsetki nie sumują się do 100%, ponieważ badani mogli wskazać więcej niż jeden powód rezygnacji z praktyk religijnych. Jakie stąd można wyciągnąć wnioski, by były poprawne? Z mojego doświadczenia wynika, że krytycy Kościoła zwykle nie ograniczają się do jednej jego sfery: finansów, moralności jego członków, przekazu Kościoła czy zaangażowania politycznego. To najczęściej litania zarzutów. Inaczej jest z powodami dotyczącymi wiary – są to bardziej zindywidualizowane doświadczenia, często głębsze, związane z osobistą biografią.

Jak zauważa prof. Grabowska, „wśród powodów niepraktykowania przeważają uogólnione nastawienia i oceny, a nie konkretne zarzuty”, na co wpływają także przekazy medialne. A obiegowe opinie trudno się zmienia. Jak to zrobić? Same działania wizerunkowe niewiele zmienią. Jeśli można zmienić nastawienie do Kościoła, to tylko przez osobiste pozytywne doświadczenie. Chodzi o to, by „znać” Kościół nie tylko na podstawie tego, co mówią ludzie i jakie opinie krążą, ale przede wszystkim „poznać” poprzez indywidualny kontakt. Nie oznacza to nagłej diametralnej zmiany poglądów. Nie. Ale przynajmniej będą mogli sobie, a może i innym powiedzieć – ale ja znam także inny Kościół, innego księdza, inną wspólnotę, inną jego twarz. No właśnie, twarz Kościoła, a nie przyprawioną mu gębę.