MAŁŻEŃSTWO (NIE)DOSKONAŁE

Potrzeba świadectwa

Enrichettę Beltrame Quattrocchi, córkę pierwszej błogosławionej pary małżeńskiej,
dane nam było spotkać dwa razy. Do pierwszego spotkania doszło w sposób
dla nas nieprzewidziany. Wybieraliśmy się do Rzymu na uroczystość beatyfikacji
Karola de Foucauld, ale pontyfikat ukochanego Jana Pawła II skończył się nagle,
choć też spodziewanie, i wszelkie uroczystości zostały zawieszone.

AMELIA I DOMINIK GOLEMOWIE

Wrocław

Enrichetta Beltrame Quattrocchi

WWW.ENRICHETTAMESTOLINODIDIO.IT/BIOGRAFIA

Wykorzystując jednak zakupione bilety, wybraliśmy się do Wiecznego Miasta. Nawiedzenie grobu Papieża, uczestnictwo w Mszy św. pod przewodnictwem Benedykta XVI, odwiedzenie „obowiązkowych” miejsc w Rzymie. Ostatniego dnia postanowiliśmy zwiedzić siedzibę Fundacji Beltrame Quattrocchi, koncentrującej się na szerzeniu kultu błogosławionych Marii i Alojzego (Luigiego). Życzliwy pracownik obdarował nas publikacjami o życiu błogosławionych, zapytał też, czy nie zechcielibyśmy odwiedzić Enrichetty, która na pewno się z tego ucieszy. Byliśmy bardzo zaskoczeni. Po ochłonięciu z pierwszego wrażenia postanowiliśmy odważyć się i zadzwonić do Enrichetty. Istotnie, życzliwie podjęła rozmowę i serdecznie nas zaprosiła do mieszkania przy via Depretis 86. Na drzwiach wciąż tkwi mosiężna wizytówka „Avv. Luigi Beltrame Quattrocchi”. O 16.30 w domowej kapliczce została odprawiona Msza św., w której oprócz Enrichetty i nas uczestniczyła jej sąsiadka. Potem zwiedziliśmy mieszkanie i spędziliśmy czas na niezwykłej rozmowie, działo się to bowiem na parę miesięcy przed 100. rocznicą ślubu Marii i Alojzego, stąd kwestie jubileuszu wypełniły jej treść. Zdaniem, które najmocniej w nas utkwiło, było wypowiedziane przez Enrichettę jakby posłanie i zadanie: „Bisogna testimoniare” (potrzeba świadectwa). Powracamy do tej myśli często.
Jak mamy dzisiaj dawać świadectwo? Nikt w jawny sposób nie prześladuje nas za wiarę, nie żyjemy w kraju, gdzie za przyznanie się do Pana Jezusa grozi śmierć. Z podpowiedzią pospieszył sam Jan Paweł II w homilii podczas mszy beatyfikacyjnej Marii i Alojzego: „przeżyli oni zwykłe życie w niezwykły sposób.” To proste i zarazem trudne.

Wszak to od nas zależy, czy konsekrowane życie małżeńskie jedynie spędzimy, czy prawdziwie przeżyjemy, tym samym dając świadectwo.
Wczytując się w to zwykłe-niezwykłe życie Marii i Alojzego, przyjmując także jako Bożych posłańców osoby, które Pan Bóg stawia na naszej małżeńskiej drodze, znajdujemy wiele konkretnych podpowiedzi. Alojzy, będąc wysoko postawionym urzędnikiem w strukturze państwa, miał do dyspozycji samochód służbowy, co w tamtym czasie było czymś wyjątkowym. Wiemy, że nigdy nie skorzystał z tego dobrodziejstwa dla prywatnych celów. Czy dziś zachowujemy tyleż samo pokory i stanowczości wobec samych siebie?
Maria i Alojzy, jak każde małżeństwo, zmagali się z budowaniem swej rodzinnej autonomii wobec teściów, nigdy jednak nie zabrakło w tych relacjach miłości i szacunku do ich rodziców.
Jak my dzisiaj „radzimy sobie” w relacji z teściami? Małżonkowie z zaangażowaniem dbali o wspólnotę kościoła lokalnego, parafii. Czy jesteśmy w stanie przyjąć i wdrożyć w naszym życiu to, że oddawanie dziesięciny to nie jest oddanie aż 10% z naszej własności na rzecz potrzebujących, na rzecz wspólnoty kościoła, ale jest to zatrzymanie aż 90% tego, co nie należy do nas, lecz do Pana Boga, a nam jedynie zostało powierzone w czasowy zarząd? Podpowiedzią, jak dawać świadectwo, służą nam nasi bliźni, przyjaciele, sąsiedzi… Pozdrawiajmy się, jak niektórzy z nich, staropolskim „Szczęść Boże”, z dumą, pokorą i miłością nośmy na piersi wizerunek Zmartwychwstałego.
Wystarczy tylko i aż nie przejmować się tym, co ludzie o nas powiedzą, ale tym, jak Pan Bóg nas widzi.