Z pamiętnika pluszowego Mnicha

ILUSTRACJA MWM

GIENEK, FRYDERYK I CHWASTY

– Panowie, wakacje czas zacząć. Żeby usprawnić nasze działania łączące pracę z odpoczynkiem, postanowiłem robić cotygodniowy plan – oświadczył Gienek.
– Ooo, to nowość. Bo do tej pory wszystko było na spontana – skomentował zdumiony Fryderyk.
– Tak, i owszem, było, ale się zmieniło – zaczął tłumaczyć pluszowy Mnich.
– Ciekawe, na jak długo starczy samozaparcia – zachichotał Szop.
– Zobaczymy, zobaczymy. Ale na razie jest plan. Zadanie numer jeden. Trzeba uporządkować ogródek, bo jest tak zachwaszczony, że nie widać, co jest zielskiem, a co kwiatkiem. Wymarsz za 15 minut. – I Gienek ruszył do schowka po narzędzia.
Ogródek rzeczywiście wyglądał nieciekawie. Lebioda i perz rozrosły się tak bardzo, że Gienek cały chował się w chaszczach. Przez pierwsze pół godziny pracy prawie nie ruszyli się z miejsca, a na taczce do wywozu już piętrzyła się góra wyrwanych chwastów.
– Ale roboty – jęknął Freddy. Nie przypuszczałem, że wyrywanie może być tak uciążliwe. Najgorsze te korzenie, które idą tak głęboko, że jak pociągniesz, to pół grządki samo wychodzi z ziemi. A tuż obok tego, co wyrywamy, jest takie coś, co nie wiem, jak się nazywa, a wygląda prawie tak samo, a mówiłeś, że tego nie wyrywamy. Wszystko poplątane.
– Dlatego trzeba robić ostrożnie, żeby nie wyrwać posadzonych wiosną roślinek – poinstruował Gienek.
– Patrz. Te chwasty, które wyrywamy, mają takie zębate liście. A te, co mają gładkie, to zostawiamy.
– Łatwo ci mówić, żeby te zębate wyrywać. Zębate mają kłujące łodygi. Łatwiej by się wyrywało te gładkie. Nie kłują i łatwiej wychodzą z ziemi, bo mają krótszy korzeń – zasugerował Szop.
– Nie, nie, nie! – zawołał Gienek. – To są kwiatki. To zostaje. Ja wiem, że łodygi są ostre, dlatego mam rękawiczki. A zresztą, co to za pomysł, żeby wyrywać te roślinki, które łatwiej wyrwać? Cała idea pielenia wtedy byłaby bez sensu.

– A jaka jest ta idea? – zdziwił się Fryderyk. – To nie chodzi o to, żeby się poopalać na słońcu przy pracy, łącząc przyjemne z pożytecznym?
– No, może i tak – pokiwał głową Mnich – ale jaki pożytek z wyrywania kwiatków, a zostawiania chwastów?
– To prawda. Niewielki. No chyba że jesteś taką lebiodą. To dla ciebie lepiej – próbował wytłumaczyć swój punkt widzenia Freddy.
– Ale nie jesteśmy lebiodą. Lebioda nam do niczego nie jest potrzebna. A jak się jej nie wyrwie na czas, to zagłuszy wszystkie inne kwiatki i warzywa. Jak cała działka zarośnie chwastami, to nic z tego nie będziemy mieli. Żadnych owoców. Ani truskawek, ani marchewki, ani niczego. Tylko lebioda i oset.
– Wiesz, z tymi chwastami to jak w życiu – zadumał się Fryderyk. – Te chwasty to te wszystkie złe rzeczy, które robimy. Tyle nabałaganimy w życiu, a to się pokłócimy, a to się poprzezywamy, a to komuś zrobimy na złość, że już braknie nam miejsca na dobre uczynki. A nawet jak coś nam się uda dobrego zrobić, to i tak nie bardzo to widać za tą górą złych rzeczy.
– O, jaka piękna analogia, mój drogi Fryderyku – zauważył ksiądz Piotr, który właśnie wrócił z wizyty u chorych w szpitalu. – Ale nie możesz zapomnieć, że Pan Jezus zawsze jest gotowy nam dać swoją łaskę w sakramencie pokuty i zawsze jest gotowy nam te chwasty z naszego życia powyrywać i pomóc nam pielęgnować to, co jest dobre.
– A to, co dobre, daje dobre owoce! – ucieszył się Freddy.
– No właśnie. Te owoce to szczególnie są fajne – dorzucił Gienek. – Było na ostatniej przed wakacjami religii o darach Ducha Świętego: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wielkoduszność, łaskawość, wierność, skromność.
– Ja raczej myślałem o truskawkach, poziomkach, porzeczkach i agreście – podsumował Freddy. – I wszyscy się roześmiali.

KS. PIOTR NARKIEWICZ