KS ANDRZEJ DRAGUŁA

Zielona Góra

Franciszek i wojna

O postawie papieża Franciszka w czasie wojny w Ukrainie napisano wiele, ale nie jestem przekonany, że ją zrozumiano. Trudność polega na tym, że Franciszek stara się wyjść poza perspektywę polityczną, a nawet moralną, aby wprowadzić perspektywę ewangeliczną, a może nawet eschatologiczną. Ale po kolei. Katolicki intelektualista S. Quinzio pisał w Dzienniku proroczym: „Pierwsi chrześcijanie nie opowiadali się za senatem lub przeciw niemu, za trybutem czy przeciw trybutowi, za wojną z Partami czy przeciwko niej. Tymczasem nowocześni chrześcijanie opowiadają się za liberalizmem lub przeciw, za socjalizmem albo nie, za «odwilżą» lub całkiem przeciwnie”. Co to znaczy? Pierwsi chrześcijanie byli asystemowi. Żyli poza ówczesnym systemem politycznym, nie chcieli na niego wpływać. Quinzio źródło tej postawy widzi w nauczaniu Chrystusa. Komentując scenę z denarem z wizerunkiem Cezara, pisze, że wypowiedź Jezusa „oddajcie Cezarowi to, co należy do Cezara” ma oczywiste znaczenie: „co mnie te wszystkie sprawy obchodzą? Co ja mam wspólnego z Cezarem? Nie troszczcie się o sprawy świata […], ale o te Boże”. Taki dystans wobec rzeczywistości ziemskiej wynikał z eschatologicznego napięcia, w jakim żyły pierwsze pokolenia chrześcijan, z przekonania o szybkim powtórnym przyjściu Jezusa. „Miejscem” życia chrześcijan ma być Królestwo Boże, a nie Cesarstwo Rzymskie, które jest przemijające.

Czy taka postawa jest dzisiaj możliwa? Zapewne nie. Dzisiaj wiemy, że zadaniem chrześcijan jest nie tyle czekanie na powtórne przyjście Jezusa, dystansując się jednocześnie od rzeczywistości ziemskiej, co raczej aktywne jej zmienianie, czynienie jej coraz bardziej ludzką, a przez to Bożą, wszak „Królestwo Boże pośród was jest”. Jednocześnie Kościół przestrzega, by nie utożsamiać jakiejś wizji politycznej z realizacją Królestwa Bożego, politycy bowiem myślą w kategoriach kadencji, Kościół musi myśleć wiecznością.

Politycznie wojnę wygrywa się zwycięstwem nad wrogiem, ale czy wygrywa się tak wojnę ewangelicznie? Czy pokonanie wroga jest tożsame ze zwycięstwem? „Jest to złudzenie, że spory można rozwiązywać za pomocą przemocy i wojny. Jednak przemoc zawsze rodzi więcej przemocy, broń rodzi tylko śmierć, a wojna nigdy nie jest rozwiązaniem, lecz problemem, porażką. Zaś taka jest «strategia» Niebios: przerwać cykl przemocy, spiralę nienawiści i zacząć chronić się nawzajem” – mówi Franciszek. I czy nie ma racji? Dobrze wiemy, że zwycięstwo nad wrogiem, jego kapitulacja nie oznacza pokoju, a jedynie zawieszenie broni. A trzeba pamiętać, że pokonani – im bardziej upokorzeni, tym wyżej podnoszą głowę. Pokój jest czymś dalece innym niż zaprzestanie walki. Świat jednak wciąż myśli po staremu: Si vis pacem, para bellum – „Jeśli chcesz pokoju, szykuj się do wojny”. Franciszek mówi inaczej: „Chcesz pokoju, odrzuć wojnę”. Ale świat wciąż wierzy bardziej sobie niż Niebiosom.